MÓWMY CÓRKOM: możesz być, kim chcesz
Z EWĄ WERNEROWICZ, WIELOLETNIĄ PREZESKĄ I WŁAŚCICIELKĄ SOONLY (VIVUS) ROZMAWIAMY O ROLI KOBIET W BIZNESIE I TRUDNEJ DRODZE DO SUKCESU
– Jest Pani właścicielką Soonly, czyli dawnego Vivusa. Czy droga do takiego sukcesu była trudna?
– Była trudna. Zaczynałam jako pracownik call center w Citibanku, przeszłam drogę od samego dołu drabiny stanowisk w korporacji. Karierę menedżerską rozwinęłam w bankowości. W tym czasie brałam udział w tworzeniu bankowych start-upów. Najpierw Citifinancial, potem Polbanku. Po przejęciu Polbanku przez Raiffeisen porzuciłam bezpieczną korporacyjną posadkę i zgodnie z moją naturą rzuciłam się w wir przygody, rozkręcając na polskim rynku Vivus. Najpierw byłam szefem windykacji, potem departamentu operacji, aż w końcówce 2017 r. zostałam prezesem.
Bycie prezesem spółki pożyczkowej do łatwych nie należy ze względu na wizerunek branży i cykle regulacyjne. Praktycznie przed każdymi wyborami jakaś partia chce zbić kapitał polityczny na walce z lichwą. Kto się na branży finansowej nie zna, ten błędnie zalicza naszą ofertę do jakiegoś typu szarej strefy. A tak naprawdę definicja lichwy jest całkiem prosta i zaczyna się ona tam, gdzie kończy się legalne pożyczanie pieniędzy. Bycie prezesem instytucji pożyczkowej to ciągły stres i kontrole organów państwowych, a od 2024 r. również KNF (Komisji Nadzoru Finansowego).
– Kobiet w świecie biznesu wciąż jest mniej niż mężczyzn. Nadal też mówi się o nierówności płac i większych wymaganiach wobec kobiet. Jak to zmienić?
– Sytuacja zdecydowanie się poprawia, w zarządach firm jest coraz więcej kobiet. Pamiętam mój pierwszy udział w Forum Ekonomicznym w Krynicy w 2015 r., gdzie 97 proc. uczestników stanowili mężczyźni. Od tamtego czasu wiele się mówiło na temat statusu kobiet w biznesie i w ostatnich latach 30-40 proc. uczestników Forum Ekonomicznego już stanowią kobiety. Strategia mówienia o tym temacie się sprawdza, więc mówmy jak najwięcej. Osobiście nie jestem zwolenniczką sztywnych parytetów płci w zarządach. Uważam, że najważniejsze są kompetencje menedżerów, nie ich płeć, ponieważ to one dają firmie podstawy do rozwoju i sukcesu. W mojej karierze spotkałam więcej silnych i utalentowanych kobiet menedżerek niż mężczyzn. W firmach, w których pracowałam, nie było barier związanych z płcią, liczyły się kompetencje i skuteczność. Niemniej zdaję sobie sprawę, że nie wszędzie tak jest. Jak to zmienić? Zacznijmy od siebie – wychowując swoje córki, nie wciskajmy ich w tradycyjne role kobiet, tylko pokazujmy: „Możesz być, kim chcesz”. Wychowując synów, uczmy ich, że kobieta nie ma im służyć, tylko jest ich pełnoprawną partnerką i ma takie same prawo robić karierę jak oni, jeśli tylko tak zdecyduje. To jest prawdziwy klucz do zmiany tej mentalności.
– Nie jest tajemnicą, że Vivus był firmą z rosyjskim kapitałem. Jednak po wybuchu wojny w Ukrainie udało się Pani przekonać poprzedniego właściciela, rosyjskiego oligarchę, do sprzedaży firmy, choć on się do tego nie kwapił. Jakie argumenty go przekonały?
– Gdyby poprzedni właściciel nie sprzedał spółki, toby po prostu zbankrutowała. Luty i marzec 2022 r., to były najtrudniejsze miesiące w moim zawodowym życiu.
Argumenty za sprzedażą spółki były dość twarde. Po pierwsze, wiadomo było, że właściciel jest Rosjaninem, więc po wybuchu wojny w Ukrainie nasi kontrahenci nie chcieli z nami współpracować. Wypowiadali nam umowy, co wiązało się z tym, że nie mogliśmy się np. reklamować. W lutym-marcu 2022 r., wylał się hejt na wszystko, co rosyjskie, więc nasi partnerzy stali w kolejce do zakończenia współpracy z nami. Bez nich ten biznes nie mógł funkcjonować.
Kolejnym wydarzeniem było wydanie przez KNF rozporządzenia, które głosiło, że nikt powiązany w jakikolwiek sposób z Rosjanami (biznesowo, rodzinnie, a nawet towarzysko) nie może mieć kontroli nad instytucjami finansowymi w Polsce.
No i trzecim, najważniejszym wydarzeniem było procedowanie przez parlament polskiej ustawy sankcyjnej i naszej lokalnej, krajowej listy firm z rosyjskim kapitałem. Jako najbardziej znana instytucja finansowa z rosyjskim kapitałem mieliśmy 100 proc. pewności, że na tej liście sankcyjnej będziemy. A to oznaczało rychłe bankructwo. Zresztą co by się z nami stało, można ocenić na przykładzie sieci sklepów sportowych Gosport, która zniknęła z rynku z dnia na dzień.
Poprzedni właściciel nie miał wyboru. Mógł sprzedać spółkę i odzyskać mniejsze pieniądze lub stracić wszystko.
– Dokonali Państwo wykupu menedżerskiego. Na czym on polega?
– W miesiąc nie da się sprzedać spółki zewnętrznemu inwestorowi, który nie zna jej szczegółowej sytuacji. Żeby móc wycenić spółkę trzeba przeprowadzić tzw. czyli dogłębną analizę, która i tak jest obarczona ryzykiem. Jedynymi osobami, które doskonale znają sytuację spółki, są jej menedżerowie i tylko oni są w stanie ocenić, czy wycena jest uczciwa. Czas na wykup firmy był bardzo krótki, niepodjęcie tego ryzyka groziło szybkim bankructwem i koniecznością zwolnienia całej załogi. Właściwie wykup menedżerski był jedyną opcją uratowania firmy.
– Soonly, podobnie jak inne firmy pożyczkowe, jest pod nadzorem KNF. Co to oznacza dla konsumentów?
– Od stycznia 2024 r. naszym głównym nadzorcą poza UOKIK jest KNF. Dla klientów oznacza to większą przejrzystość i uczciwość w zakresie produktów oferowanych przez podmioty nadzorowane. Wszelkie nieuczciwe praktyki mogą finalnie prowadzić nawet do wykreślenia instytucji pożyczkowej z rejestru KNF, a to oznacza zakaz działalności. Pod takim nadzorem mogą funkcjonować tylko rzetelne firmy, więc jest to kolejny duży krok w kierunku profesjonalizacji branży i eliminacji wszelkich wątpliwych praktyk, które narażają jej wizerunek na szwank.