Kochali się 63 lata 63 lata
Był jednym z największych aktorów komediowych swojego pokolenia, chociaż sam długo uważał się za niezdolnego do kabaretu. Nie miał też o sobie mniemania, że może grać amanta. Za to miał szczęście w miłości. Ze swoją żoną Hanną Zembrzuską (†88 l.) przeżyli razem 63 lata. Wspominamy dziś Jana Kobuszewskiego (†85 l.) w związku z 90. rocznicą jego urodzin.
Urodził się jako najmłodsze dziecko w warszawskiej rodzinie na Nowym Bródnie. Jego ojciec był kierownikiem biura sejfów w Pocztowej Kasie Oszczędności, matka zajmowała się domem. W 1935 roku rodzice zdecydowali się na przeprowadzkę do Śródmieścia, gdzie wszyscy pięcioro zamieszkali w kamienicy przy ul. Śliskiej. To tam zastała ich wojna i stamtąd w 1941 roku zostali eksmitowani w związku z utworzeniem getta. Mur stanął dokładnie w tym miejscu, gdzie znajdowała się ich kamienica.
Utracone dzieciństwo
Gdy wybuchło Powstanie Warszawskie, miał dziesięć lat. Tak wspominał to w książce Agnieszki Cubały „Warszawskie dzieci ‘44”: „Na początku była radość z wybuchu powstania, że biało-czerwona i tak dalej, że walka trwa, myśleliśmy, że powstanie potrwa parę dni. A potem już… Nie chcę do tych spraw wracać, przeszło, minęło”.
To doświadczenie na zawsze zapisało się w jego pamięci, a po wojnie przez kilka lat próbował „odzyskać swoje dzieciństwo”. Czuł się „małym dzieciakiem z wielkimi przeżyciami”. Gdy po wygnaniu wrócili do Warszawy – najpierw przebywali w obozie przejściowym w Pruszkowie, potem w podkrakowskiej miejscowości Krzcięcice – rodzina zamieszkała przy ulicy Królowej Aldony na Saskiej Kępie. Wtedy również, jesienią 1945 roku, obejrzał swoje pierwsze swoje spektakle teatralne, które wpłynęły na jego decyzję o tym, aby zostać aktorem. Początkowo znacznie bardziej pociągała go jednak kariera ichtiologa w związku z miłością do praskiego brzegu Wisły, gdzie chodził na wagary.
Dzisiaj trudno nie pamiętać jego ról z filmów Stanisława Barei czy notorycznie rozkojarzonego Pana Janka w cylindrze z programów Olgi Lipińskiej.
A przecież niewiele brakowało, aby ostatecznie zrezygnował z tej drogi, gdy za pierwszym razem został odrzucony przez komisję Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Warszawie.
– Po prostu się nie przygotowałem. Musiałem przygotować dwa wiersze, fragment prozy i scenkę. A ja wziąłem sobie chyba najtrudniejsze fragmenty z literatury Polski: rolę Papkina, którego zresztą potem grałem, wiersz Majakowskiego i Stepy Akermańskie, a z prozy jakiś fragment Żeromskiego. To nie były rzeczy dla amatora – wspominał po latach.
Ostatecznie studia ukończył w 1956 roku i w tym samym roku rozpoczął pracę w Teatrze Młodej Warszawy, mieszczącym się w prawym skrzydle Pałacu Kultury i Nauki.
Młodzieńcza miłość
Swoją żonę, Hannę Zembrzuską, poznał, gdy miał 20 lat. Gdy ją zobaczył, podszedł i powiedział: „Będziesz moją pierwszą i ostatnią żoną”. Ona obiecała trzymać go za słowo. Choć byli rówieśnikami, Hania studiowała na roku niżej, lecz razem wchodzili w zawód i wspierali się od samego początku.
W 1965 roku urodziła się im córka, Maryna, dzisiaj pracująca jako konserwatorka specjalizująca się w malarstwie.
– Połączyła ich młodzieńcza miłość, która z czasem przerodziła się w przyjaźń, by pod koniec życia mogli wspierać się w najtrudniejszych momentach – mówiła Maryna o relacji rodziców Hannie Faryna-paszkiewicz, autorce książki „Kobusz. Jan Kobuszewski z drugiej strony sceny”.
Choć aktor przez ostatnie 30 lat życia zmagał się z nowotworem, na pierwszym miejscu stawiał zdrowie żony. Hanna cierpiała na poważne problemy z nerkami, w związku z czym zalecano jej regularne dializy. Podobno bywało tak źle, że żona aktora nie mogła wstać z łóżka o własnych siłach. Wymagała ciągłej opieki. Wnuk pary, Maciej Bieske, wyznał, że dziadek był pogodzony z nachodzącą śmiercią, ale...
– Martwiła go tylko jedna sprawa, miłość jego życia: Babcia. Co będzie dalej? Mieli za sobą lata walki o jej zdrowie, a właściwie jej życie – ujawnił.
Trzy nowotwory
Pierwszy nowotwór zdiagnozowano u niego w 1987 roku. Był to rak jelita grubego. Kilka lat później ponownie stwierdzono u niego raka. Tym razem nie wierzył, że zdoła wygrać. Przeszedł poważną operacją na otwartym mózgu i jak sam mówił, przeżył tylko dzięki swojej żonie. To właśnie wtedy zaczęły się również jej problemy, a gdy ona opuściła szpital, jego po raz trzeci zaatakował nowotwór.
– Mama codziennie siadała przy łóżku. Nie mówili wiele, padały tylko pojedyncze słowa, brali się za ręce i trwali w milczeniu. To była najpiękniejsza rozmowa o miłości, jakiej byłam świadkiem – wspominała córka małżeństwa.
Przeżyli razem 63 lata. Jan zmarł 28 września 2019 roku. Hanna prawie cztery lata później – 16 czerwca 2023 roku.