Bartosz Arłukowicz, wiceprzewodniczący PO, jedynka w wyborach do PE w Zachodniopomorskiem i Lubuskiem: Ministrowie mieli błyskawiczne zadania
Radio Plus: – Od żartu pozwolę sobie zacząć. Żart Premiera Donalda Tuska z posiedzenia władz PO: „Te wybory są jednymi z ważniejszych w historii Polski powojennej”. Naprawdę można się uśmiać.
Bartosz Arłukowicz: – Nie, nie trzeba się śmiać. To są bardzo ważne wybory
– Ważniejsze od parlamentarnych, prezydenckich, samorządowych?
– Europa stoi dzisiaj w bardzo trudnym momencie. Mamy toczącą się wojnę na Ukrainie, mamy problemy na Bliskim Wschodzie i ta Europa, z którą dzisiaj mamy do czynienia, nie jest tą samą, z którą mieliśmy do czynienia kilka czy kilkanaście lat temu.
– 5 lat temu Premier Donald Tusk zapowiadając wybory do PE mówił, że są o tym, czy 1 września dzieci pójdą do szkoły. Rozumiem potrzeby kampanii, ale przydałby się jednak umiar.
– Ma pan prawo mieć swoje zdanie, ma pan prawo mówić ludziom, że te wybory nie są ważne. Ja będę mówił coś odwrotnego. Będę mówił o tym, że te wybory z cyklu trzech ostatnich wyborów czyli parlamentarnych 15 października, samorządowych, które dopiero się zakończyły i te wybory europejskie będą kształtowały przyszłość Polski na długie lata.
– Nie powiedziałem, że są nieważne. Nie są jednak najważniejsze. Wiemy już, że wystartują w nich ministrowie Sienkiewicz, Kierwiński i Budka. Dlaczego tak szybko odchodzą z rządu?
– Od początku mówiliśmy o tym, że ministrowie mają swoje błyskawiczne zadania do wykonania i minister Sienkiewicz, czy Borys Budka, czy minister Kierwiński wykonali swoje czynności początkowe, czyli przejęcie władzy i naprawy tego wszystkiego, co zastali po PIS. Dzisiaj jest decyzja o tym, że startują do Europarlamentu nie dlatego, że zakończyli swoją misję, ale dlatego, że są bardzo silnymi politykami, a lista do parlamentu mu być bardzo silna. W efekcie startujemy do PE, żeby wygrać te wybory.
– Jeszcze raz zacytuję premiera: – My dzisiaj mamy do rozegrania wielką batalię od której będzie zależało czy wojna nas dopadnie, czy nie – mówił Donald Tusk podczas Rady Krajowej PO. Jeżeli faktycznie w Brukseli rozstrzygają się losy tej wojny, to dlaczego pół roku temu ją Pan Minister opuścił i przeniósł się do polskiego Sejmu?
– Może pan drwić, może pan uważać to za mało ważne, śmieszne. Podjąłem decyzję o starcie w wyborach 15 października ponieważ uznałem, że Polska jest w tak krytycznym momencie historycznym, że muszę włączyć swoje siły, energię i wszystko, co mam w sobie do tego, żeby wygrać i odsunąć PIS od władzy i ratować polską demokrację. I podjąłem decyzję o przerwaniu mandatu europejskiego po to, żeby włączyć się w walkę o demokrację w Polsce i to zrobiłem. Wygraliśmy wybory, ja startowałem w Koszalinie i zdobyliśmy o jeden mandat więcej, pobiliśmy rekordy wyborcze, za co wszystkim bardzo dziękuję. I mówiłem o tym klarownie od samego początku, że wracam po to, żeby razem z Donaldem Tuskiem i koleżankami i kolegami z Platformy Obywatelskiej ratować Polskę z rąk PIS. A teraz, po wyborach samorządowych, kiedy w drugiej turze odnieśliśmy duże zwycięstwo, startujemy do PE, żeby obronić polską pozycję w Unii. Polska, która była zepchnięta na margines, pozostawała w objęciach Orbana, dziś wraca i wróci na pozycję lidera w Unii Europejskiej. I my to zrobimy dokładnie tymi wyborami.