Zabił zapaśnika JEDNYM CIOSEM
Ukrywał się w Hiszpanii
Ten atak wstrząsnął kil- ka lat temu całą Polską. Młody mężczyzna bez żadnego powodu jednym ciosem w twarz powalił w centrum miasta znanego zapaśnika. Skończyło się śmiercią sportowca. W Sądzie Okręgowym w Poznaniu toczy się proces Olgierda M. oskarżonego o to, że w styczniu 2020 roku, na Starym Rynku
w Poznaniu, zaatakował Dominika Sikorę (†29 l.) i doprowadził do jego śmierci.
– Bardzo żałuję tego wszystkiego – mówił w trakcie pierwszego dnia procesu Olgierd M. – Niestety, czasu nie da się cofnąć – dodał.
Tej feralnej nocy z 26 na 27 stycznia 2020 r., Dominik Sikora, znany poznański zapaśnik w stylu klasycznym, wyszedł z klubu i spokojnie szedł przez Stare Miasto. Kamery monitoringu nagrały idącego tuż za nim umięśnionego mężczyznę. Chwilę później na nagraniu widać leżącego zapaśnika. Został uderzony, upadł na bruk i z obrzękiem mózgu trafił do szpitala. Wysiłki lekarzy nie dały efektu – sportowiec zmarł na szpitalnym łóżku 31 stycznia.
Śledczy szybko wpadli na trop sprawcy. Mężczyzna był znany policji – był skazany na karę więzienia, m.in. za napaść na policjantów i strzelaninę. Po pobiciu Sikory przepadł jednak jak kamień w wodę. Prokuratura Rejonowa Poznań Stare Miasto wydała list gończy za Olgierdem M. Po prawie roku bezowocnych poszukiwań śledztwo zawieszono. Mężczyzna przez trzy lata pozostawał nieuchwytny. Jak się okazało, ukrywał się na terenie Hiszpanii. Został zatrzymany w miejscowości Elche. Teraz stanął przed sądem.
– Nie przyznaję się do tak postawionego zarzutu. Bardzo
żałuję tego wszystkiego. Nie mogę pogodzić się z tym, że uderzyłem Dominika Sikorę. Nie miałem zamiaru zrobić mu krzywdy – mówi oskarżony. Jego obrońca Artur Tarnawski uważa, że śmierć Dominika Sikory w szpitalu nie musi mieć związku z wydarzeniami na Starym Rynku. – Jeżeli ktoś uważa, że ten film daje podstawę do przyjęcia odpowiedzialności klienta, to przy tak postawionym zarzucie my się z tym nie zgadzamy – powiedział dziennikarzom. Za spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu skutkującego śmiercią oskarżonemu grozi nawet dożywocie.