Przez kredyt 0 proc. dla wielu nie będzie mieszkań
POMYSŁY MIESZKANIOWE PLATFORMY OBYWATELSKIEJ STWORZĄ WIĘCEJ PROBLEMÓW NIŻ ROZWIĄŻĄ?
„Super Express”: – Nie ma chyba większego kryzysu w Polsce niż kryzys mieszkaniowy. Są różne pomysły, jak go rozwiązać. Platforma wraca do swojego kampanijnego pomysłu kredytu 0 proc., który ma pomóc młodym kupić pierwszą nieruchomość. Jak pan ten pomysł ocenia?
Jan Mencwel: – To droga, którą idziemy nieprzerwanie od 20 lat. Dotowanie kredytów mieszkaniowych przez ten czas miało jedną zasadniczą konsekwencję: podbijało ceny mieszkań. Widzieliśmy to bardzo dobrze, kiedy PIS wprowadził podobny program „Bezpieczny Kredyt 2 proc.” i ceny mieszkań poszybowały natychmiast w górę.
– Niektórzy mówią, że to jest szaleństwo robić ciągle to samo i oczekiwać innych efektów. W koalicji oszaleli?
– Przede wszystkim myślenie magiczne. Przekonanie, że jak zrobimy po raz kolejny to samo, efekt będzie zupełnie inny. Nie, nie będzie inny. Mówią o tym nie tylko eksperci od rynku nieruchomości, ale także ekonomiści i to wcale nie jakoś szczególnie lewicowi. Co zabawne, już po tym, kiedy zapowiedziano, że ten program ma coraz większe szanse na wejście w życie, ceny mieszkań podskoczyły. Problemem w Polsce nie jest to, że mamy zbyt mały popyt na mieszkania. To podaż mieszkań jest problemem. Jest ich po prostu za mało względem potrzeb. A kredyt 0 proc. to program popytowy. – Czyli zwiększa to, co i tak już wysokie. – Dokładnie. Tymczasem mamy bardzo mały udział mieszkań społecznych oferowanych np. przez miasta na wynajem względem ogólnej ich liczby dostępnej na rynku. Mamy takie przykłady miast zachodnioeuropejskich jak choćby Wiedeń, gdzie 2/3 mieszkańców mieszka w mieszkaniach, które powstały z udziałem miasta i są wynajmowane od miasta. Wiedeń to oczywiście wyjątkowy przykład. Niemniej w Berlinie czy nawet w Paryżu ten udział to 1/3, czasem 40 proc. W takiej Warszawie mieszkania oferowane przez miasto to tylko niecałe 10 proc. wszystkich mieszkań. Oczywiście celem nie jest to, żeby wszyscy mieszkali w mieszkaniach miejskich, ale żeby wreszcie Polacy mieli wybór. Dzisiaj takiego wyboru nie ma.
– Fakt, dziś jedyną formą zapewnienia sobie stabilnego dachu nad gło- wę jest zakup mieszkania.
– W ogóle jednym sposobem, żeby mieć dach nad głową i jako młody człowiek wyprowadzić się od rodziców. Młodych często bowiem nie stać ich na wynajem. Ceny najmu są niestety powiązane z cenami metra kwadratowego. Dzisiaj w Warszawie średnia cena ofertowa metra kwadratowego mieszkania na rynku pierwotnym to jest 17 tys. złotych. Jeśli więc podbija się ceny mieszkań takimi programami jak kredyt 0 proc., destrukcyjnie wpływa to także na rynek najmu. To absurd, do którego doprowadziliśmy, wiecznie stymulując popyt, wprowadzając programy, dzięki którym deweloperzy mogą podnosić ceny, bo dzięki państwu nawet jeśli mieszkania będą coraz droższe, spokojnie znajdą się ci, którzy je kupią. Trzeba wreszcie zejść z tej ścieżki.
– Programy mieszkaniowe, które sprowadzają się jedynie do ułatwienia zaciągnięcia kredytu, jest tak głęboko zapisane w DNA PO, że chyba trudno im sobie wyobrazić, że można inaczej.
– Tymczasem mamy statystyki, które pokazują, że pomimo tych wszystkich lat realizowania ciągle tej samej polityki, czyli stymulowania tego prywatnego rynku i nakręcania bańki na rynku nieruchomości, wg Eurostatu mamy prawie 50 proc. młodych ludzi w Polsce, którzy mieszka z rodzicami. Jednym słowem, nie rozwiązały żadnych problemów, a stworzyły kolejne. Ja bym zakończył program „Bezpieczny Kredyt 2 proc.” i dał sobie rok bez żadnych dopłat do kredytów. Zobaczmy, co się wydarzy. A równolegle rozpocząłbym naprawdę szeroko zakrojony program budownictwa społecznego. Dałbym wreszcie samorządom pieniądze na zbudowanie nowych osiedli,na remont pustostanów i wynajęcie ich.
– Tu wracamy do wielkiej polityki. W mediach można przeczytać, że PO szantażuje Lewicę, by poparła projekt kredytu 0 proc. Inaczej ma nie zgodzić się na przekazanie środków na budownictwo komunalne, które jest w programie Lewicy. Czy Lewica powinna się na to zgodzić, poprzeć ten zły program, wiedząc, że dobry jest gdzieś jest w perspektywie? – Z punktu widzenia Lewicy nie można dawać się ograbić z kluczowego programu, jakim jest jej program mieszkaniowy. Bo na tym de facto się skończy. Jeżeli ten deal będzie wyglądał tak, że okej,będziecie mieli te pieniądze na budownictwo mieszkaniowe, ale w zamian za to my wprowadzimy program, który winduje ceny mieszkań, to jaki będzie efekt dla przeciętnego mieszkańca? Za rok będą mieszkania nie po 17 tysięcy, tylko po 20 tysięcy za metr. Być może nawet więcej. A te mieszkania, które zbudują lub nie samorządy ze wsparciem rządu powstaną za 5 lat. Dla Lewicy to polityczne samobójstwo, bo za rok, kiedy te ceny będą jeszcze wyższe, Polki i Polacy zapytają, czyja to wina. To po części też wina lewicy, jeżeli się zgodzi na to.
– Kwestię mieszkaniową uda się za pomocą kredytu 0 proc. rozwiązać raptem garstce młodych.
– Piotr Ikonowicz, który od lat zajmuje się problematyką mieszkaniową mówi o tym programie to, co powinno być jego sloganem reklamowym: nigdy nie będziesz mieć mieszkania. Jasne, jakaś część ludzi skorzysta z tego programu. Tak jak garstka szczęściarzy skorzystała z programu PIS, bo akurat mieli zdolność kredytową i taką sytuację życiową, że mogli sobie pozwolić na ryzyko zaciągnięcie kredytu. Cała reszta zostaje z niczym. To znaczy zostaje z rosnącymi cenami mieszkań i z brakiem alternatywy. 20 mld zł, które ma kosztować budżet państwa kredyt 0 proc. to kwota, która wystarczyłaby na remont wszystkich pustych niewyremontowanych budynków mieszkalnych we wszystkich polskich miastach. Byłby z tego zdecydowanie większy pożytek.
[ Deweloperzy mogą podnosić ceny, bo dzięki państwu nawet jeśli mieszkania będą coraz droższe, spokojnie znajdą się ci, którzy je kupią. Trzeba wreszcie zejść z tej ścieżki