Foki kartografki
Ssaki wodne pomagają naukowcom w opracowaniu mapy dna oceanu wokół Antarktydy
LUDZIE OD TYSIęCY LAT PRZEMIERZAJą OCE
ANY, których dna wciąż w większości pozostają dla nas tajemnicą. Tylko jedna czwarta została do tej pory skartowana z dużą dokładnością. Przeważnie na mapach oceanów są zaznaczone tylko przybliżone głębokości i często brak na nich całych podwodnych gór oraz kanionów.
Dlatego grupa badaczy zatrudniła ekspertów od nurkowania w głębinach. To słonie morskie i foki Weddella. Ssaki morskie są już od pewnego czasu wykorzystywane do badania mórz antarktycznych. Do skóry przyczepia im się czujniki mierzące temperaturę i zasolenie wody. Dla potrzeb nowych badań naukowcy porównali lokalizację i głębokość fok zaopatrzonych w sensory i nadajniki GPS z mapami batymetrycznymi gorzej zbadanych akwenów. W ten sposób zidentyfikowano takie miejsca, gdzie foki nurkowały znacznie poniżej głębokości dna zaznaczonej na mapie, co oznaczało, że musiała ona kłamać.
W zatoce Vincennes Bay w Antarktydzie Wschodniej nurkujące słonie morskie pomogły naukowcom w odnalezieniu dużego podwodnego kanionu, w którym zwierzęta docierały na głębokość prawie 2 km. Szczegółowe pomiary wykonał australijski statek badawczy RSV Nuyina wyposażony w sonar. Doceniając udział zwierząt w tym odkryciu, naukowcy zaproponowali, aby nowo odkryty kanion nazwać Mirounga-Nuyina Canyon, honorując w ten sposób zarówno statek, jak i słonie morskie – Mirounga to ich nazwa rodzajowa. „Foki znalazły kanion, a statek to odkrycie potwierdził” – mówi Clive McMahon, naukowiec z australijskiego ośrodka Integrated Marine Observing System i współautor badań, których wyniki opublikowało czasopismo „Communications Earth & Environment”.
Jednak foki nie pomogą w wykonaniu bardzo precyzyjnych map dna oceanicznego. Czujniki, z którymi poruszają się zwierzęta, pozwalają je zlokalizować z maksymalną dokładnością około 2 km. To nie jest dużo, choć w wielu zastosowaniach taka dokładność jest już wystarczająca. Poza tym ssaki nie zawsze docierają do dna morskiego. Dlatego mogą wskazać badaczom tylko te jego fragmenty, które są głębsze, niż pokazują mapy – ale nie te, które są płytsze. McMahon zauważa, że naukowcy mogliby poprawić dokładność danych lokalizacyjnych, gdyby zastosowali precyzyjniejszą aparaturę GPS oraz przeanalizowali trasy fok, aby móc określić, czy faktycznie osiągnęły one dno, czy po prostu przestały się zanurzać.
Te dotychczas zebrane dane lokalizacyjne wciąż mogą być bardzo cennym nabytkiem – mówi Anna Wåhlin, oceanografka z Uniwersytetu w Göteborgu w Szwecji, która nie była uczestniczką badań. Głębiny oceaniczne wokół Antarktydy są cieplejsze niż wody powierzchniowe, a podwodne kaniony mogą ułatwiać tej cieplejszej wodzie docieranie do lodu szelfowego wzdłuż wybrzeży. Wiedza na temat lokalizacji i głębokości tych kanionów umożliwi badaczom prognozowanie tempa znikania antarktycznego lodu.