Śledzenie ze wspomaganiem
Opracowano urządzenie do monitorowania dzikich zwierząt zasilane przez ich ruchy
ABY BADAć ZACHOWANIE nieuchwytnych zwierząt, naukowcy rutynowo zaopatrują je w urządzenia GPS (trackery) rejestrujące trasy migracji. Jednak pojemność baterii takich urządzeń ogranicza czas ich działania, co często może prowadzić do nagłego przerwania istotnych badań.
Z kolei trackery zasilane energią słoneczną łatwo się psują, co czyni je kiepskim wyborem w przypadku urządzeń towarzyszących większym ssakom, i nie sprawdzają się w odniesieniu do stworzeń prowadzących nocny tryb życia. Dlatego biolog Rasmus Worsøe Havmøller z Københavns Universitet wraz ze współpracownikami sięgnęli po inne obfite źródło: energię kinetyczną generowaną przez ruchy samego zwierzęcia. Ich tracker kinetyczny, który zespół Havmøllera testował niedawno na psach domowych, dzikim kucyku i żubrze, teoretycznie mógłby przetrwać cały okres życia aktywnego zwierzęcia. Jest także lżejszy i tańszy w wykonaniu niż jego odpowiedniki zasilane bateryjnie.
Ten model „jest wielce pomysłowy i fascynujący”, mówi Mark Hebblewhite, ekolog na University of Montana, który nie brał udziału w omawianej pracy. Urządzenie działa za pomocą wahadła magnetycznego, które obraca się wokół miedzianej cewki, wytwarzając prąd elektryczny w miarę ruchu zwierzęcia. Psy i żubr objęte badaniami były wystarczająco aktywne, by wytworzyć energię potrzebną do przesyłania jednego sygnału lokalizacji dziennie odpowiednio przez 14 i 17 dni. W artykule zamieszczonym w „PLOS ONE” badacze podali, że jeden z lokalizatorów na dzikim kucyku działał przez co najmniej 146 dni, ale nie wytwarzał wystarczającej mocy potrzebnej do codziennych transmisji.
Ograniczenia mocy generowanej przez ruchy zwierząt oznaczają, że metoda nie jest jeszcze w pełni gotowa do wykorzystania, mówi ekolożka Emily Studd z Thompson Rivers University w Kolumbii Brytyjskiej, która nie brała udziału w tych pracach. Kiedy badacze chcą uważnie obserwować zwierzęta, często potrzebują odczytów GPS dokonywanych częściej niż raz na dzień. Studd twierdzi jednak, że „gdy technikę tę nieco się udoskonali, może to zrewolucjonizować badania i monitorowanie dzikich zwierząt”.
Havmøller wraz ze współpracownikami mają nadzieję, że pewnego dnia ekolodzy będą mogli wykorzystać tę metodę do śledzenia takich gatunków, jak tygrysy, lamparty i wilki, które z łatwością mogą zniszczyć urządzenia zasilane energią słoneczną, a które polują i przemieszczają się nocą.