Planetarne oseski
CZY JESTEŚMY SAMI WE WSZECHŚWIECIE? JAK POWSTAJĄ PLANETY I OD CZEGO ZALEŻY TO, CZY STANĄ SIĘ PODOBNE DO ZIEMI? DO ODPOWIEDZI NA TE PYTANIA PRZYBLIŻAJĄ NAS WYNIKI WIELKIEGO PRZEGLĄDU NOWO POWSTAJĄCYCH UKŁADÓW PLANETARNYCH, KTÓRE OPUBLIKOWANO W TRZECH ARTYKUŁACH ZAMIESZCZONYCH W „ASTRONOMY & ASTROPHYSICS”.
DO POSZUKIWANIA rodzących się planet zaprzęgnięto potężny VLT – chilijski Very Large Telescope – oraz zespół radioteleskopów ALMA, które obserwowały 86 bardzo młodych gwiazd, znajdujących się w gwiezdnych kolebkach – gazowo-pyłowych obłokach. Badane obłoki są widoczne na tle konstelacji Byka, Kameleona i Oriona. Nowo narodzone gwiazdy otacza zwykle dysk materii powoli opadającej ku centrum. Z czasem, gdy protogwiazda świeci coraz jaśniej, opadanie hamuje, a w dysku zaczynają powstawać planety. Instrumenty VLT są tak czułe, że udało się uchwycić obszary narodzin nawet małomasywnych, dwukrotnie lżejszych od Słońca gwiazd. W tym celu światło centralnych gwiazd przesłoniły koronografy, pozwalając na uchwycenie słabszej poświaty otaczających je struktur. Co więc widać na zdjęciach młodych dysków protoplanetarnych?
Po pierwsze – obserwowane struktury są bardzo różnorodne. Niektóre to niemal gładkie dyski, inne przypominają spirale lub widać w nich regularne pierścienie. Część z nich w ogóle nie przypomina kształtem dysku, wyglądają raczej jak nieregularne obłoki materii, w których zachodzą gwałtowne procesy. W pobliżu części z nich udało się wykryć również nieznanych dotąd towarzyszy centralnej gwiazdy – bardzo małomasywne gwiazdy lub brązowe karły. Tak duża grupa obserwowanych obiektów pozwoliła też na wyciągnięcie kilku wniosków statystycznych. Najciekawszy jest ten, że duże dyski wyraźnie rzadziej tworzą się wokół gwiazd posiadających towarzyszki, co może wpływać na częstotliwość powstawania planet. Wbrew pozorom bowiem wiele galaktycznych gwiazd stanowi część gwiezdnych par lub innych układów wielokrotnych. Najwyraźniej mieliśmy szczęście, że Słońce narodziło się bez stałej towarzyszki…