Bałem się, że mam udar
Krzysztof Włodarczyk w szczerej rozmowie z „Super Expressem” przyznaje:
Ostatnia walka Krzysztofa Włodarczyka (38 l., 58-4-1, 39 k.o.) w listopadzie ub. roku w Zakopanem z Taylorem Mabiką (40 l., 19-5-1, 10 k.o.) zakończyła się zwycięstwem Polaka na punkty, ale na „Diablo” posypały się gromy. Że nudny, że musiał zrzucać za dużo kilogramów i najlepiej, jakby przestał już mówić o zdobyciu pasa mistrza świata. Były czempion wagi junior ciężkiej zdradził nieznane szczegóły tego pojedynku. – Dawno w życiu się tak nie bałem – powiedział nam.
„Super Express”: – Miałeś walczyć o mistrzostwo
świata WBC z Ilungą Makabu. Do walki szykuje się jednak Michał Cieślak. Dlaczego? Krzysztof Włodarczyk: – Nie byłem w stanie się przygotować na styczeń, to był zbyt krótki okres od ostatniej walki. Gdybym chciał wyleczyć wszystkie kontuzje, musiałbym chyba na rok się położyć i nic nie robić. Stale borykam się z kontuzjami... boli, ale trudno, walczę dalej. Ale wierzę, że zastępujący mnie Michał wygra i wtedy... zrobimy pojedynek o mistrzostwo świata w Polsce! Zdobycie mistrzowskiego pasa to niezapomniane uczucie i życzę Michałowi z całego serca, by je poznał. A ja mam prawo walki o ten tytuł i możemy zrobić taką walkę w Polsce.
– Podobno przed ostatnią walką trapiły cię nie tylko kontuzje, lecz także inne problemy ze zdrowiem... – To było w tygodniu walki z Mabiką. Siedziałem przy stole w domu narzeczonej i nagle poczułem ostry ból głowy. Dokończyłem obiadokolację, potem poszedłem do pokoju i powiedziałem narzeczonej, że coś jest ze mną nie tak. Naprawdę nie byłem sobą...
– Jakie były objawy? – Poczułem dziwny ból po prawej stronie głowy. Na prawe oko widziałem jakby za mgłą, ewidentnie coś szwankowało... Przeszedłem jedno badanie, drugie, potem jeszcze wizyta u neurologa. Lekarze twierdzili, że wszystko jest w porządku. Zrobiłem też prześwietlenia, okazało się, że nie ma przeciwwskazań i mogę boksować. Dawno nie miałem takiego cykora... bardzo się bałem. Nie o siebie, ale o dzieci. Gdybym został kaleką, nie mógłbym już nic dla swoich dzieci zrobić. Dopóki jestem zdrowy, mogę walczyć o ich przyszłość. Jeszcze wtedy czytałem o pięściarzach, którzy w zeszłym roku stracili życie w ringu. To wszystko siadało na głowę...
– Objawy powróciły?
– Na szczęście już ustąpiły. Wtedy czułem się tak, jakbym przeszedł mikroudar, dlatego dla pewności zrobiłem też USG tętnic szyjnych. Te badania są podstawą do stwierdzenia udaru i polecam je każdemu. Na szczęście, okazało się, że jest ok. I mam nadzieję, że tak już zostanie.
Rozmawiał MATEUSZ FUDALA