ZDANIEM REDAKTORA
Antykaczyzm kliniczny
Polsko-polska awantura wokół obchodów 75. rocznicy wyzwolenia obozu Auschwitz-Birkenau, organizowanych przez instytut Yad Vashem i Wiaczesława Kantora byłaby tylko smutna, gdyby nie to, że jest groźna. Nie wiem, dlaczego tak wielu politykom opozycji i publicystom im kibicującym nie mieści się w głowach, że niezależnie od wszystkich wad PiS rację może mieć niekiedy strona polska, a nie Rosja lub Izrael. Niesamowite, ale uwierzcie, naprawdę może się zdarzyć.
Trzeba oddać, że są i tacy, którzy zastępowanie dawnego hasła „wina Tuska” hasłem „wina PiS-u” też uważają za idiotyzm. Zdają sobie jednak sprawę z tego, że zostaną zakrzyczani przez jazgotliwą większość, która oskarży ich o zdradę, symetryzm i kryptokaczyzm. Sytuacja, w której obecny szef instytutu Yad Vashem deklaruje, że zabraknie głosu polskiego prezydenta, bo z zagranicy będą tylko „głosy aliantów”, powinna dla każdego być kuriozalna. Chyba że chodzi o proste rozumienie słowa „alianci” jako „sojusznicy”. Wtedy tak, przez długi czas Niemcy, Rosja (wtedy ZSRR) i Francja (rząd Vichy) byli aliantami. Niemcy i Rosja wspólnie okupowały
Polskę, a Francja i Niemcy wspólnie mordowały Żydów.
I tylko tak sobie myślę, że tym niestety coraz mniej licznym Żydom, którzy przeżyli Holocaust, może być po prostu po ludzku przykro. Choćby takim, jak prof. Szewach Weiss. Żeby nie było tak ponuro, wszystkich postanowił rozweselić Bartosz Węglarczyk z Onetu, sugerując, że polski rząd powinien wysunąć przed kamery… Lecha Wałęsę, nasze samobieżne „dobro narodowe”. Jego zdaniem Wałęsa mógłby powiedzieć kilka mądrych słów do kamery i to by pomogło. Moim zdaniem ktoś, kto po ostatnich kilkunastu latach uważa, że wysuwanie przed kamery Wałęsy może cokolwiek naprawić, musi być osobą wykluczoną cyfrowo, a może i cywilizacyjnie. Chociaż… Może się w tym kryć jakaś przewrotna prawda. Pamiętam, że Lech Wałęsa, pytany na początku lat 90. o to, czy jest Żydem, odpowiedział: „gdybym był Żydem, tobym się tego nie wstydził, ale nie jestem, więc nie mam się czego wstydzić”. Wałęsa rzeczywiście mógłby palnąć coś takiego, co przykryłoby nie tylko samą awanturę, kolejne kłamstwa Putina, ale może i konflikt USA z Iranem.