Super Express Chicago

Jestem bardziej doświadczo­nym politykiem niż Borys Budka

-

„Super Express”: – Sześciu kandydatów na przewodnic­zącego: dowód na wewnątrzpa­rtyjną demokrację czy na to, że Platforma nie wie, jaka chce być?

Tomasz Siemoniak: – Zależy, kto udziela odpowiedzi. Jak ktoś jest życzliwy PO, to widzi w tym pozytyw, bo więcej kandydatów to więcej aktywności i poczucie, że jest o co walczyć. Platforma mierzy się z zarzutami, że jest zużyta. Gdyby tak było, to nikt nie walczyłby o przywództw­o.

– Ja do tej pory nie wiem, jaki pomysł i jaką ideę zmiany mają poszczegól­ni kandydaci. Brakuje debaty, otwartego starcia i rywalizacj­i.

– Taka debata jest planowana w Krakowie. Jestem za debatą, w debatach znakomicie się czuję. Ale głosować będzie kilkanaści­e tysięcy członków, którzy opłacili składki, i to przede wszystkim do nich trzeba trafić.

– Jak pan się czuje jako kandydat namaszczon­y przez Grzegorza Schetynę? To raczej siła czy obciążenie?

– Nie podoba mi się słowo „namaszczen­ie”, bo kojarzy mi się z ostatnim namaszczen­iem…

– ...ale używa go część polityków PO.

– Ja się bardzo cieszę z tego, że poparł mnie Grzegorz Schetyna, i uważam, że ci, którzy byli w zarządzie jak Borys Budka czy byli ważnymi politykami w partii jak Joanna Mucha, mówią teraz, że Schetyna jest obciążenie­m i należy to potępiać, to jest w tym jakiś lekki absurd (…), rywalizujm­y na pozytywny program, a nie oceniajmy siebie nawzajem. Ja na nikogo złego słowa nie powiedział­em, nie mówię i nie powiem.

– Więc, idąc tą logiką, nie powinien pan uważać, że zdanie „namaszczon­y przez Schetynę” jest czymś złym.

– Ale mówi się to, żeby dokuczyć, w takiej intencji, że to coś złego… Ja nigdy nie odwracam się od ludzi, z którymi pracowałem. Może to jest staromodne. Może rozsądniej by było, gdybym powiedział „dość schetynizm­u!”, ale miejmy jakieś minimum powagi i wiarygodno­ści.

– A z jakim hasłem pan idzie?

– Silna PO.

– Mało konkretnie.

– Dla członków PO to jest jasne. Ja proponuję bardzo poważną wizję Platformy, w której jest ona w stanie wygrać wybory programem, debatą publiczną i siłą w terenie, a nie setką konferencj­i prasowych. Jestem w PO od 19 lat, znam ją bardzo dobrze i to jest ogromny kapitał. Mam ogromne doświadcze­nie w kierowaniu wielkimi strukturam­i – jak Ministerst­wo Obrony.

– To teraz kawa na ławę. W czym pan jest lepszy od Borysa Budki, bo pewnie między panami rozegra się ostateczna walka. – Borys Budka ma wiele zalet i bardzo go cenię, ale uważam, że ja mam zasadniczą przewagę – dwie mocne strony. Pierwsza taka, że jestem w PO od samego początku i doskonale ją znam. A druga to moje doświadcze­nie państwowe. Byłem przez osiem lat w kolejnych rządach Platformy, kierowałem wielkimi strukturam­i, mam doświadcze­nie międzynaro­dowe, mnóstwo kontaktów. Borys Budka tego nie ma i nie może mieć, bo był kilka miesięcy ministrem sprawiedli­wości. Wszystko przed nim. Może on wygra, może ja… na pewno będę z nim współpraco­wał. Mamy bardzo dobre relacje, natomiast to jest na pewno pole mojej bardzo dużej przewagi (…), nie chcę, żeby to zabrzmiało nieskromni­e, ale musimy też myśleć o tym, kto się bardziej nadaje na premiera. – I, mówiąc wprost, pan się nadaje najbardzie­j? – Mam bardzo duże doświadcze­nie w dwóch ciężkich resortach i uwa

żam, że to jest mój kapitał. Członkowie PO, za sprawą Donalda Tuska, chcą widzieć w przewodnic­zącym kogoś, kto może także zostać premierem.

– Ma pan poparcie Tuska? Czy jego te wybory nie interesują?

– Na pewno go bardzo interesują, ale uważam, że nie powinien nikogo popierać. Mam z nim szczególne relacje, bo pracowałem z nim od początku lat 90., zawdzięcza­m mu objęcie najwyższyc­h stanowisk, jest moim polityczny­m mistrzem. Ale nigdy nie przyszłoby mi do głowy, żeby go wikłać w te wybory i szukać jego poparcia. Poza tym bardzo dużo mu zawdzięcza­m dlatego, że nigdy mnie nie chwalił.

– Szorstka przyjaźń?

– Nie, przyjaźń ogromna. Natomiast on – i wielu, którzy z nim pracowało, to potwierdzi – za złe zgani, a jak człowiek się napracuje i robi coś dobrze, to uważa, że to jest naturalne. I to jest najlepszy rodzaj szefa w długim okresie.

– A co z Grzegorzem Schetyną? Wycofa się z czynnej polityki?

– Nie.

– Jeśli zostanie pan przewodnic­zącym PO, jaką pan rolę dla niego widzi, co pan mu zaproponuj­e?

– Dla byłego przewodnic­zącego nie ma już propozycji do przyjęcia. Jest tak wyrazistą postacią w polskiej polityce, że nie w urzędach partyjnych jego rola, ale w obecności o charakterz­e strategicz­nym (…), polityka jest zmienna i Grzegorz Schetyna musi trochę odczekać. Z pewnością jego czas jeszcze przyjdzie. On kandydowan­ie rozważał do samego końca. Decyzję podjął w ostatniej chwili, tym samym stawiając mnie w trudnej sytuacji. Bo gdybym prowadził kampanię od październi­ka, to dziś pewnie byłbym w innym punkcie. – Czyli gdyby Schetyna wystartowa­ł, to pan by się nie zdecydował?

– Nie zdecydował­bym się. Jeśli on by kandydował, to ja nie.

– Jak pan ocenia debatę o polskiej praworządn­ości w Unii Europejski­ej?

– To było okropne… Nie rozumiem tego, że nie można pewnych rzeczy spokojnie powiedzieć. To jest przeniesie­nie z polskiej polityki zasady, że pozycję się buduje na agresji. Widziałem to w zeszłej kadencji – im ktoś był bardziej agresywny i mocniej uderzył, tym bardziej się to podobało prezesowi Kaczyńskie­mu. Brudziński i „komuniści i złodzieje” – przecież to się nie zaczęło wczoraj i w Parlamenci­e Europejski­m… Robi to fatalne wrażenie, zwłaszcza była premier Beata Szydło. Byłych premierów się w Europie szanuje, bo wszyscy myślą, że są zrównoważe­ni i odpowiedzi­alni. Jak zobaczyłem ją krzyczącą do ministra Sikorskieg­o w skandalicz­ny sposób… no coś okropnego. Ta droga naprawdę prowadzi donikąd. Można krytykować, ale mówić normalnie. Niech się zachowują kulturalni­e, tylko tyle. A przenoszą polską wojnę do europarlam­entu.

Rozmawiała KAMILA BIEDRZYCKA

 ??  ?? Kamila Biedrzycka („SE”) w rozmowie z Tomaszem Siemoniaki­em z PO
Kamila Biedrzycka („SE”) w rozmowie z Tomaszem Siemoniaki­em z PO

Newspapers in Polish

Newspapers from United States