Niezgoda zgromadzi dużo drewna na opał
Robert Warzycha (57 l.) był pierwszym Polakiem w amerykańskiej MLS, zresztą do dziś mieszka w USA, szkoląc młodzież w Columbus. Były reprezentant Polski doskonale orientuje się zarówno w polskim, jak i amerykańskim futbolu i dlatego poprosiliśmy go o opinię, skąd w USA nagły boom na polskich piłkarzy.
„Super Express”: – Adam Buksa i Jarosław Niezgoda już podpisali kontrakty z klubami z MLS, a lada moment może to zrobić kilku kolejnych piłkarzy z polskiej ligi. Jak wytłumaczyć ten trend? Robert Warzycha: – Amerykańskie kluby zmieniają strategię, nie sięgają już po podstarzałych piłkarzy, celują w młodszych, do 24.–25. roku życia. Zauważono, że wielu polskich piłkarzy wyjechało ostatnio do Włoch. A amerykańskie kluby mogą finansowo z włoskimi konkurować, mówię o pułapie tak do 10 mln euro. Młodzi Polacy są w większości do wzięcia za 4–5 mln euro, to sporo mniej niż Amerykanie wydają na Latynosów. Dlatego
kupują chętnie w Polsce. Cenowo i wiekowo Niezgoda z Buksą wpisują się w ten model. – Ale czy to dobry kierunek dla młodych Polaków? Bo tu zdania są podzielone…
– Jeśli ktoś ma możliwość iść do Włoch, Anglii, Hiszpanii czy Niemiec, to oczywiście, że te kierunki są bardziej atrakcyjne. Bo w Europie są Liga Mistrzów, Liga Europy… Fajniej jest grać przeciw Milanowi czy Bayernowi, ale… ani Buksa, ani Niezgoda takich ofert nie mieli. A skoro nie, to MLS jest bardzo dobrym wyborem.
– Ale długo mówiło się i wciąż mówi, że to liga dla „dziadków”…
– Nawet jak przychodzą tu „dziadkowie”, to kosztują duże pieniądze. Do Polski też trafiają „dziadkowie” z zagranicy, tyle że za darmo. No, jest różnica.
– To teraz konkretnie: kto trafił do lepszego klubu: Niezgoda czy Buksa?
– Lepszą bazę kibiców ma Portland Niezgody, tam ludzie przychodzą już na 1,5 godz. przed meczem, dopingują, bawią się. Pod względem sportowym są to natomiast kluby porównywalne, w obu gra się na sztucznej murawie.
– W Portland jest zwyczaj, że maskotka klubu, zawodowy drwal, po każdym golu dla gospodarzy odcina część wielkiego pnia, a strzelec gola dostaje taki drewniany „talerz” na pamiątkę. Myśli pan, że często będzie ciął ten pień po golach Niezgody?
– Niezgoda zgromadzi dużo drewna na opał (śmiech). Tak, wierzę, że będzie strzelał, aczkolwiek zobaczymy, jak pójdzie aklimatyzacja. Warto pamiętać o kilku elementach: choćby różnice czasowe. Między jedną częścią USA a drugą to nawet trzy godziny. Druga sprawa: ciągłe podróże samolotami. Trzecia – w USA jest bardzo duża wilgotność, człowiek na meczu poci się niesamowicie. Ale mam nadzieję, że zarówno Buksa, jak i Niezgoda będą tu błyszczeć.
Rozmawiał PIOTR KOŹMIŃSKI