Trupy bez znaczenia?
FForum zorganizowane w Izraelu przez „człowieka Putina” zaniepokoiło wiele osób. Mnie aż tak nie niepokoiło, bo choć dotyczyło spraw ważnych, to jednak zamierzchłych. Dobrze znanych i doskonale opisanych wydarzeń, o których wiedza w Europie jest nie najgorsza. Bardziej niepokoi mnie to, że wszyscy ci politycy bez najmniejszych oporów spotykają się z facetem, który nie gdzieś w zamierzchłej przeszłości, ale obecnie okupuje część kraju u granic Unii Europejskiej i jest już odpowiedzialny za śmierć kilkudziesięciu tysięcy ludzi. Facetem, na którego sami nałożyli sankcje.
Mordy dokonywane na Ukrainie nie są aż tak liczne i wyjątkowe jak Holokaust. W żaden sposób nie da się tego porównać. Być może przez brak tej wyjątkowości nie widać tych ofiar z krzeseł pierwszych rzędów imprez, które zaszczycają swoimi zadami najważniejsi politycy naszej planety. Ponadto Holokaust i niemiecka okupacja nie przeszkadzają dziś w robieniu jakichkolwiek interesów pomiędzy katami i ofiarami. Podnoszenie kwestii mniej widowiskowych ofiar z Ukrainy byłoby zbyt świeże i interesy z Rosją nieco by psuło.
Lepiej więc udawać, że tej wojny nie ma. Oficjalnie Unia Europejska – w tym Polska – uznaje więc, że to nie jest wojna. Nie bardzo wiadomo w takim razie, co to jest, ale wojna podobno nie.
Powiedzcie to rodzinom tych, którzy na niej codziennie giną.
Warto zapamiętać twarze polityków, a tym bardziej zestaw krajów, który był obecny na putinowskiej imprezce w Jerozolimie. Są to niekiedy te same twarze, a w komplecie te same kraje, które nie wywiązały się z zobowiązań o nienaruszalności granic i gwarancji niepodległości Ukrainy. I mam coraz mniej złudzeń, że kiedy przyjdzie co do czego, to wywiążą się z jakichkolwiek zobowiązań wobec Polski.
Kto wie, może też uznają, że to coś, co się u nas wydarzy, to też nie jest wojna? I spotykając się na jakimś forum z okazji jakiejś rocznicy (byle odległej), ponarzekają, jak bardzo to coś przeszkadza im w dobijaniu bieżących interesów...