Niekończąca się historia
CCofnijmy się w czasie. Każdy kiedyś był dzieckiem. I zapewne każdy pamięta, jak próbował nowych rzeczy, a rodzice stanowczo tłumaczyli, aby pewnych aktywności nie wykonywać. Gdy słyszeliśmy, że mamy czegoś nie robić, bez żadnego uzasadnienia, to nasza frustracja sięgała zenitu. Niekiedy rodzice, chcąc dobrze, zakazywali tego, co nam wydawało się najbardziej atrakcyjne. Część dzieci, dojrzewając, doświadczała zaciskania pasa. Im więcej ograniczeń i zakazów, tym więcej łamania reguł i zasad. Retrospekcję z historii możemy przełożyć na obecny czas. Rząd obostrzeniami i rozporządzeniami niszczy przedsiębiorców. Zakazują im działalności. Jaki będzie efekt? Już teraz obserwujemy, jak przedsiębiorcy wypowiadają rządowi nieposłuszeństwo. Wskutek rządowych decyzji coraz więcej biznesów będzie się otwierało. Ludzie będą szli na żywioł. Większość będzie dbała o zachowanie reżimu sanitarnego, ale na pewno znajdzie się grupa, która za nic będzie miała ryzyko rozwoju epidemii i odsunie na bok wszelkie restrykcje. Rząd najwidoczniej nie rozumie, że stałe przesuwanie granicy, brak konstruktywnej dyskusji i strategii na walkę z koronawirusem odbiją się czkawką. Kto za to odpowie? Zapewne obywatele, którzy pisali z prośbą do polityków, aby przy reżimie sanitarnym mogli otworzyć swoje hotele, restauracje lub kluby fitness. Zamiast rozmawiać, rząd woli karać przedsiębiorców, nasyłając na nich policję i sanepid. Najwyraźniej rząd nie zastanawia się nad tym, jak umożliwić ludziom pracę, bo woli przekupywać ich pieniędzmi z PFR czy tarczy. Wszystko tylko po to, aby zamknąć ludziom usta. Podatnicy nie mogą skorzystać z noclegu w hotelu, ale poseł czy senator mogą zasnąć w hotelowym łóżku. Statystyczny Kowalski nie ma prawa spożyć pizzy w ulubionej knajpce. Przedstawiciele rządu mogą za to zjeść zupę w sejmowej kantynie. Prawie nikt nie pamięta, jak politycy opowiadali o strefach, które będą funkcjonować na obszarze Polski. Zielona, żółta i czerwona strefa miały określać poziom zakażeń i konkretne obostrzenia występujące na ich obszarze. Według przeszłych wytycznych cała Polska powinna znajdować się obecnie w żółtej strefie, a duża część w zielonej. Co się z tym wiąże? Otworzenie działalności, które do tej pory są zamknięte. Nic jednak nie wskazuje na to, aby do tego doszło. Dlatego pozostajemy ze smutnym wnioskiem: ryzyko pogarszającej się sytuacji epidemicznej będzie rosło, jeśli nie dojdzie do poluzowania gospodarczego.