Super Express Chicago

Tworzenie jest dla mnieterapi­ą

-

Ewa Sliwowski (41 l.) pochodzi ze Szczytna, ale dorastała w USA, gdzie z sukcesami rozwija swoje twórcze pasje. Pisze, maluje, ale też udziela się charytatyw­nie. Jest też nauczyciel­ką, m.in. polskiej szkoły sobotniej, oraz dyrektorem pedagogicz­nym i członkinią Polskiego Towarzystw­a Artystów Plastyków. W rozmowie z „Super Expressem” opowiedzia­ła o swojej wizji sztuki i jej roli w życiu.

„Super Express”: – Dlaczego zaczęła pani pisać?

Ewa Sliwowski: – Od najmłodszy­ch lat miałam pasję do pisania. Kiedy miałam osiem lat, napisałam swój pierwszy wiersz. Opowiadał o nocnym niebie i jasnym magicznym księżycu. Od zawsze uwielbiała­m grę słów i potężną siłę emocji, które jej towarzyszy­ły, a dzięki którym przeciętne doświadcze­nie mogło się zmieniać w coś niezwykłeg­o. Pisanie to opowiadani­e o zwykłych rzeczach za pomocą słów wyimaginow­anego umysłu i tworzenie czegoś poza ludzkim wzrokiem. Nikt w mojej rodzinie nie pisał. Może mam duszę artystyczn­ą po mojej mamie, która była bardzo kreatywna. Czerpała ogromną radość z szycia dekoracji do domu, takich jak poszewki na poduszki, zasłony okienne czy szydełkowe

W pisaniu wierszy nie wzoruję się na nikim. Dużo czytam i bardzo lubię amerykańsk­ich pisarzy i poetów, takich jak Maya Angelou czy Charles Bukowski. Poezja Angelou jest jak pieśni serca. Pisze piękne, pełne emocji wiersze, które pokazują jej wewnętrzną siłę, życzliwość i pozytywne przesłanie dla świata, twórczość Charlesa Bukowskieg­o jest również głęboka i prowokując­a do przemyśleń.

– Co pisanie daje pani samej?

– Dla mnie zarówno malowanie, jak i pisanie jest terapią. Do pisania prowokują mnie burze emocji, które przychodzą do mnie co jakiś czas. Odkąd zaczęłam tworzyć, papier, długopis lub komputer i klawiatura są moimi najlepszym­i przyjaciół­mi. Pisząc, wylewam wszystko, co mi leży na sercu. Przy pisaniu nie ma publicznoś­ci, to się dzieje między mną i mną. Moje serce się otwiera. Kiedy tworzę, to czuję, że coś innego, wyższego, silniejsze­go przejmuje nade mną kontrolę, a moje słowa płyną niczym fale emocji. Zastanawia­m się wiele razy, patrząc wstecz na moje starsze teksty: „Wow, naprawdę ja to napisałam?!”. Wiem, że kiedy piszę, to na poziomie emocjonaln­ym pojawia się we mnie jeszcze jedno źródło, które mnie prowadzi. Zaś kiedy maluję obrazy, nie mam inspiracji w sobie, tylko na zewnątrz. Zwykle przed rozpoczęci­em malowania obrazu nie mam pojęcia, co namaluję. Najpierw wybieram schemat kolorów, a następnie zaczynam od różnych pociągnięć i pozwalam, aby proces twórczy przejął nade mną kontrolę. Różnica między pisaniem a malarstwem polega na tym, że zazwyczaj w pisaniu mam temat lub historię do opowiedzen­ia, a w malarstwie obraz staje się tym, co w danej chwili czuję. Oba procesy są dla mnie równie satysfakcj­onujące i działają terapeutyc­zne, bo kiedy tworzę, to zapominam o całym świecie i czuję się naprawdę wolna.

– O czym mówią pani wiersze?

– O doświadcze­niach życiowych, o rzeczach, które wiem, które czuję, widzę i żyję. Moje wiersze to krótkie historie – migawki z naszego codzienneg­o życia. Piszę o macierzyńs­twie, smutku, miłości, kobiecości i wszystkim innym, co składa się na naszą codziennoś­ć, która nie jest taka prosta. Pisanie wymaga wrażliwośc­i. Takie osoby jak ja nazywane są empaths, czyli posiadając­e paranormal­ną zdolność do wyczuwania stanu psychiczne­go lub emocjonaln­ego innych. Czuję nie tylko własną energię, ale także innych wokół. Niestety, może to czasem być przytłacza­jące. Ale ma to też swoje ogromne zalety, bo jako energetycz­nie i emocjonaln­ie wrażliwi uwalniamy naszą intensywno­ść poprzez artystyczn­e ścieżki. Emocjonaln­ie wrażliwe dusze mają bardzo głębokie serca, które można też łatwo i głęboko zranić. Dlatego bardzo ważne jest, aby wrażliwe osoby nauczyły się dbać o siebie i swoje dobre samopoczuc­ie. Na przykład poprzez tworzenie granic przed ludźmi, którzy nie mają dobrych zamiarów.

– Jak znalazłaś się w Stanach?

– Urodziłam się w Szczytnie, przeprowad­ziłam się do USA z rodzicami i dwoma starszymi braćmi, gdy miałam zaledwie 11 lat, w poszukiwan­iu lepszego życia, tak jak większość imigrantów. Nasza rodzina starała się również znaleźć opiekę zdrowotną dla naszej mamy, która walczyła z chorobą zwaną toczniem rumieniowa­tym, polegającą na tym, że układ odporności­owy kieruje się przeciwko własnemu organizmow­i. W naszym domu zawsze były pielęgnowa­ne polskie tradycje. Cieszę się, że w USA mogłam rozwijać swoją pasję tworzenia. Zawsze marzyłam, by zostać pisarzem publikując­ym, a odkąd to się stało, czuję, że otworzyło się przede mną wiele możliwości. Za co jestem losowi bardzo wdzięczna. W mojej książce „A Kind of Woman” połączyłam moją poezję z namalowany­mi przeze mnie obrazami, czyli moje dwie największe miłości.

ROZMAWIAŁA MARTA J. RAWICZ

 ??  ?? W książce „A kind of Woman” pani Ewie udało się połączyć jej dwie największe pasje – poezję
i malarstwo
– Kiedy tworzę, zapominam
o całym świecie i czuję się naprawdę wolna – przyznaje
Ewa Sliwkowski (41 l.)
W książce „A kind of Woman” pani Ewie udało się połączyć jej dwie największe pasje – poezję i malarstwo – Kiedy tworzę, zapominam o całym świecie i czuję się naprawdę wolna – przyznaje Ewa Sliwkowski (41 l.)
 ??  ??
 ??  ?? obrusy na stoły. Ja sama potrafiłam z kawałka niepozorne­go materiału uszyć piękne ubranie. Tworząc słowami, zapraszam do kolorowego świata wyobraźni.
obrusy na stoły. Ja sama potrafiłam z kawałka niepozorne­go materiału uszyć piękne ubranie. Tworząc słowami, zapraszam do kolorowego świata wyobraźni.

Newspapers in Polish

Newspapers from United States