Po pierwsze asertywność...
Wiele jest nowych słów, będących w użyciu od kilkudziesięciu czy kilkuset lat. Wcześniej po prostu nie istniały. Nie znajdzie się ich w starożytnych tekstach.
Nie używali ich także autorzy ksiąg świętych.
Nie ma ich w Biblii.
Niektóre definiują zachowania ludzkie, a nawet proponują wzorce relacji międzyludzkich.
Na przykład słowo asertywność.
Brak takiego wyrazu w Biblii nie upoważnia do wyciągania wniosków, że święte księgi nie uczą zachowań asertywnych ani też nie opisują takich zachowań. Ludzie dawno by się wzajemnie pozabijali, gdyby – przypuśćmy
– część z nich zachowywała się w sposób agresywny, a resztę by się określało jako wycofanych.
Również niemożliwe jest dopuszczenie myśli, że Bóg nie wychowywał narodu wybranego do zachowań asertywnych.
Znawcy psychologii, szczególnie społecznej oraz wychowawcy dyskutują najczęściej na podstawie przykładowych ludzkich zachowań, czym jest asertywność. Zainteresowani mogą zatem znaleźć wiele rozmaitych definicji. Przyjmę określenie, po które najczęściej sięgają ludzie, którzy pierwszy raz stykają się z tematem. Szukając w internecie, docierają do pierwszej definicji, umieszczonej w Wikipedii.
Asertywność według wirtualnej encyklopedii to „posiadanie i wyrażanie własnego zdania oraz bezpośrednie wyrażanie emocji i postaw w granicach nie naruszających praw i psychicznego terytorium innych osób oraz własnych, bez zachowań agresywnych, a także obrona własnych praw w sytuacjach społecznych. Jest to umiejętność nabyta”.
Spróbujmy wyobrazić sobie sytuację i rozmowę, jaka ma miejsce w wielu rodzinach, w których rodzice dokładają wszelkich umiejętności i sił, by dobrze wychować własne dzieci. Dziecko dorosło do pełnoletności. Odbyła się „osiemnastka”. Na następny dzień syn czy córka znika. Rodzice podejmują intensywne poszukiwania. Wreszcie odnajdują. Dochodzi do rozmowy. Albo częściej do awantury. Prawdopodobnie z ust syna czy córki padną takie lub zbliżone wypowiedzi: „Jestem pełnoletni”, „Skończyłam 18 lat”, „Ja decyduję o swoim życiu. Musicie to przyjąć do wiadomości…”. Rodzice też będą mieli swoje twarde słowa do powiedzenia, a może nawet do wykrzyczenia.
Taki przebieg rozmowy nie zmieści się w definicji zachowania asertywnego, nawet gdyby szukać najbardziej życzliwych usprawiedliwień. Wikipedia wskazuje wyraźnie, że „zachowanie asertywne polega na uznawaniu, że jest się tak samo ważnym, jak inni, na reprezentowaniu własnych interesów z uwzględnieniem interesów drugiej osoby. Zachowanie asertywne oznacza korzystanie z osobistych praw bez naruszania praw innych. Charakteryzuje postawę akceptacji siebie, szacunku do siebie i innych”.
Pełnoletni młody człowiek niejeden raz stworzy okazję do tego, żeby on sam, jak również jego rodzice mogli się wykazać asertywnym zachowaniem. W Biblii też mamy opisane takie sytuacje, a ze wszystkimi szczegółami jedną, w którą była zaangażowana cała Święta Rodzina.
Ewangelista Łukasz zbadał wszystko, co dotyczyło Jezusa. Zamieszkał w tym celu w Jerozolimie, gdzie wówczas żyła Maryja, Matka Jezusa. Od niej dowiedział się wielu szczegółów, także tego, który dotyczył zdarzenia w dniu, w którym Jezus został uznany przez kapłana za dorosłego Izraelitę.
Miał wówczas skończone 12 lat. Od tego dnia był zobowiązany do wypełniania wszystkich przepisów religijnych, miał prawo prowadzić modlitwy i tłumaczyć księgi święte oraz modlitwy rodzinne. Mógł również się zaręczyć, chociaż bez prawa zamieszkania razem. Jezus, po upływie uroczystości, pozostał w Jerozolimie, o czym nie wiedzieli Maryja i Józef, którzy udali się do domu. „Sądząc, że jest On wśród pielgrzymujących, uszli dzień drogi, szukając Go wśród krewnych i znajomych. Nie znalazłszy Go jednak, wrócili do Jerozolimy, poszukując Go. I oto po trzech dniach znaleźli Go w świątyni: siedział pośrodku między nauczycielami, słuchał ich i zadawał im pytania. A wszyscy ci, którzy Go słuchali, byli pełni podziwu dla Jego rozsądku i dla samych odpowiedzi. I zobaczywszy Go, zdziwili się. A Matka powiedziała do Niego: Synu, cóżeś nam uczynił? Oto ojciec Twój i Ja z bólem serca szukaliśmy Ciebie. A On rzekł do nich: Czemuście Mnie szukali? Czyż nie wiedzieliście, że byłem zajęty sprawami mego Ojca? Lecz oni nie zrozumieli tego, co im powiedział. Potem wyruszył z nimi i wrócił do Nazaretu, i był im posłuszny. Matka zaś Jego zachowywała wszystkie te słowa w swym sercu”.
W opisanej scenie nie ma nawet najmniejszego cienia jakiejkolwiek awantury czy wzajemnych wymówek ani oskarżeń skierowanych pod adresem innych dorosłych dyskutantów. Widać natomiast, jak opisane wydarzenie mieści się w pojęciu tego, co współcześnie nazywane jest asertywnością. Czytając Biblię, trzeba jednak zawsze pamiętać, że nie jest ona podręcznikiem psychologii, lecz jako Pismo „od Boga natchnione jest pożyteczne do nauczania, do przekonywania, do upominania, do kształtowania w sprawiedliwości. Wskutek tego człowiek Bogiem żyjący może dojść do doskonałości i jest gotów czynić zawsze dobro”, o czym poucza wyraźnie Święty Paweł Apostoł.