UTONĄŁ W RZECE
Rafał szykował chrzciny synka z przyjaciółmi nad Sanem zakończył się tragicznie
Rafał w niedzielę miał ochrzcić synka. Ale we wtorek wybrał się z kolegami nad rzekę. I już z tej wyprawy nie wrócił! Malutki Oskarek nie zapamięta taty, nie pojedzie z nim na ryby i nie nauczy się od niego, jak stać się wspaniałym mężczyzną.
Rafał L. (†27 l.) wraz z kolegami, Erykiem D. (23 l.) i jego starszym bratem Kacprem D. (27 l.), znali się od dziecka. Razem bawili się, dorastali, razem łowili ryby na Sanie. I właśnie nad tą rzeką, w miejscowości Wólka Turebska (woj. podkarpackie), doszło do ogromnej tragedii, w której życie stracił Rafał.
Nic nie zapowiadało dramatu. Był wtorkowy wieczór. Początkowo nad wodą oprócz trójki przyjaciół było więcej osób, ale w końcu zostali tylko oni. Cięli drzewo, palili ognisko, pili alkohol. W pewnej chwili Rafał pokłócił się z Erykiem. Zaczęli się szarpać. Weszli na płyciznę rzeki, a potem – jak wynika ze wstępnych ustaleń, kolega popchnął Rafała, który wpadł na głębszą wodę. Rafał nie potrafił pływać. Poszedł na dno. Eryk D. by pijany. Kacper D. dużo trzeźwiejszy. To on zadzwonił pod nr 112.
Na miejscu pojawiły się służby ratunkowe. – O godz. 21.09 zostaliśmy zadysponowani do akcji ratowniczej na rzece San. Działania prowadziliśmy przy użyciu drona z termowizją oraz łodzi
z sonarem – relacjonują strażacy z OSP Stalowa Wola. Około godz. 2 ciało zostało zlokalizowane i wydobyte na brzeg – opisują.
Eryk D. trafił do aresztu. Przyznał się do nieumyślnego spowodowania śmierci przyjaciela.
Rafał niedawno został ojcem. Za kilka dni miał ochrzcić synka. Tydzień po tragedii nad Sanem w kościele w Turbi bliscy pożegnali Rafała i odprowadzili go na miejsce wiecznego spoczynku. Agnieszka, partnerka Rafała, będzie musiała teraz sama wychować Oskarka na dobrego mężczyznę, tak jak chciał jego tata.