Po 25 lat dla kochanków ZABÓJCÓW
Najpierw razili go paralizatorem, potem skrępowali. Kiedy Miron Biernacki (†42 l.) z Łowicza (woj. łódzkie) nie mógł już się bronić, zaczęli go bić, a w końcu udusili. Odpowiedzialni za tę okrutną zbrodnię żona zmarłego mężczyzny, Marzena B. (34 l.), i jej kochanek Mariusz S. (40 l.) zostali właśnie skazani przez sąd na kary po 25 lat więzienia.
Mieszkający z żoną i synem w domu na obrzeżach Łowicza pan Miron zniknął nagle w listopadzie 2017 r. Dwa miesiące później w wynajętym garażu przy ul. Zygmuntowskiej w Łodzi odnaleziono jego zawinięte w dywan ciało w stanie znacznego rozkładu. Śledczy ustalili, że za jego zabójstwo odpowiadają niewierna żona i jej partner. W sądzie toczyła się bowiem sprawa rozwodowa małżonków, a Marzena B., mordując męża, liczyła na przejęcie całego majątku.
Kochankowie stanęli przed sądem, który początkowo uznał, że winnym morderstwa jest jedynie Mariusz S., i skazał go za to na 25 lat więzienia. Kobieta usłyszała wyrok czterech lat i sześciu miesięcy pozbawienia wolności za zacieranie śladów. Z tym wyrokiem nie zgodziły się ani prokuratura, ani siostra zamordowanego Emilia Kozłowska, która od początku uważała, że to jej szwagierka zaplanowała morderstwo.
Apelacja trafiła do sądu drugiej instancji, który nakazał powtórzenie procesu.
Tym razem sąd wymierzył obojgu surowe kary za zbrodnię. – Oskarżeni działali wspólnie i w porozumieniu, przygotowywali się do zabójstwa – uzasadniał sędzia Marek Chmiela. – Dzień wcześniej oskarżony przywiózł na teren posesji beczkę, w której miało zostać ukryte ciało po morderstwie. Nie stało się tak, bo zwłoki nie zmieściły się do środka. Podstawowym motywem działania zabójców była chęć przejęcia całego majątku po zmarłym. W sądzie toczył się proces rozwodowy małżonków, który mógł się zakończyć orzeczeniem o winie oskarżonej, co miałoby wpływ na podział dóbr po rozwodzie.
Emilia Kozłowska, siostra pana Mirona, decyzję o posłaniu obojga oskarżonych na długie lata za kraty przyjęła ze łzami w oczach. – Doczekałam się w końcu sprawiedliwości – mówiła.