Rosja to kraj faszystowski
„Super Express”: – W organizowanej przez ciebie zbiórce na turecki dron Bayraktar udało się zebrać odpowiednią kwotę – imponujące 20 mln zł. Okazuje się jednak, że producent przekaże go za darmo, a pieniądze trafią na pomoc dla Ukrainy. Gratulacje!
Sławomir Sierakowski: – Rzeczywiście, nasza pomoc została podwojona. Środki, które zebraliśmy, w tej chwili składają się z dwóch części. 22 mln zł, które zebraliśmy na Bayraktara, mogą zostać przekazane na to, czego ukraińska strona będzie najbardziej potrzebować. Inicjatywę zostawiamy dyplomacji ukraińskiej. Mamy, co wydawało się niemożliwe, nadwyżkę – w tej chwili to ponad 2 mln zł – pójdzie ona na fundusz sił zbrojnych w Narodowym Banku Ukrainy.
– Kiedy ostatnio rozmawialiśmy, pojawiły się komentarze, że jak to, „lewak” Sierakowski zbiera na broń dla Ukrainy? Przecież lewica jest przeciwko wojnie.
– Co to byłaby za lewica, która wobec tej wojny stałaby z założonymi rękami? To opacznie pojmowany pacyfizm. Pacyfizm służy temu, by zapobiegać wojnie. Nie widzę innego sposobu, by wojna się skończyła, niż dozbrojenie Ukrainy.
– Polska lewica popiera Ukrainę, dozbrajanie jej i wszelką pomoc w pokonaniu Rosji. Lewica na Zachodzie często głosi dziś rzeczy, które współgrają z rosyjską propagandą. Takie kultowe dla lewicy postacie jak Noam Chomsky czy Naomi Klein nie zdają dziś egzaminu z politycznej dojrzałości. Czemu?
– Cześć lewicy tak nienawidzi Stanów Zjednoczonych, że ląduje w Moskwie. To jest przypadek Chomsky’ego. Jeszcze w 2014 r. napisałem tekst o pożytecznych idiotach Kremla – i tej intelektualnej lewicy w rodzaju Chomsky’ego, i tej politycznej, jaka jest w Niemczech.
– Inny guru lewicy, słoweński filozof Slavoj Žižek, mówił z kolei tak: „wielu jest jeszcze idiotów na lewicy, którzy za głównego wroga uważają USA i amerykański imperializm. To bzdura”. Z czego wynika ta przyzwoita postawa Žižka? Z tego, że sam pochodzi z Europy Wschodniej?
– Możliwe, że jego pochodzenie odgrywa tu swoją rolę. Ale przede wszystkim Žižek zawsze był przyzwoity. Jeśli chodzi o sprawy ukraińskie i rosyjskie, to od lat jest bardzo pryncypialny. Kiedy przychodzi do takiej wojny, z jaką mamy do czynienia w Ukrainie, po prostu nie opowiada głupot.
– Nie jest też tak, że w obliczu tej wojny kompromituje się wyłącznie zachodnia lewica. Choćby Jeffrey Sachs w przededniu wojny pisał, że NATO powinno pójść na ustępstwa wobec Putina i w ten sposób uratować Ukrainę.
– Znam Jeffa i jego poglądy na Rosję zawsze były dziwne. Uważał, że w latach 90. Zachód powinien był zrobić więcej, by jej pomóc, i stara się być w tym konsekwentny.
To jednak błąd. Rosja pozostała Rosją – agresywnym krajem, którego granice kończą się tam, gdzie się Rosja zatrzyma. Jeff Sachs jest ciekawym ekonomistą, ale nieciekawym geopolitykiem.
– A propos tzw. geopolityków. Oni od początku wojny wskazują, że problemem nie jest rosyjski imperializm, ale „ekspansja NATO”. Że Zachód obiecał jeszcze Gorbaczowowi, że Sojusz nie będzie rozszerzał się na wschód, a ponieważ słowa nie dotrzymał, Putin ma pełne prawo się bronić. Skąd się to bierze?
– Jak się wydaje, bierze się to głównie z nieznajomości Rosji, nie mówiąc już o nieznajomości Europy Wschodniej. Do Rosji mają jakiś dziwny respekt, uważając, że skoro była silnym, imperialnym państwem, to trzeba się jej kłaniać. Stąd już krótka droga do opowiadania bzdur o tym, że NATO jest agresywne. Przecież do NATO trudno jest wstąpić, państwa długo aspirują do tego, by stać się częścią Sojuszu. Co to więc za imperium, które trzeba namawiać, żeby się rozszerzyło? Rosyjskiego imperium nie trzeba namawiać, by się rozszerzało.
– Zwróciłeś, jak sądzę, uwagę na ważną kwestię, która doczekała się już nawet własnego określenia: „westplaining” – tłumaczenie Europie Wschodniej przez ludzi z Zachodu, jak wygląda świat, jednocześnie nie rozumiejąc naszej części świata, w tym Rosji.
– Daleko mi do siania resentymentu wobec Zachodu, ale prawdą jest, że Europa Wschodnia o Zachodniej wie dużo więcej niż na odwrót. Dotyczyło to także Ukrainy. Dlatego na Zachodzie tak łatwo przyjmowane były tezy rosyjskiej propagandy o rzekomym ukraińskim nacjonalizmie czy wręcz faszyzmie. A Ukraina to przecież kraj, w którym żadna nacjonalistyczna partia nie weszła do parlamentu, a skrajnie prawicowy kandydat na prezydenta zdobył ok. 1 proc. głosów. Co to za nacjonalistyczny kraj? Natomiast jeśli istnieje jakieś faszystowskie państwo na świecie, to jest to Rosja. Historycy, którzy zajmują się dziejami faszyzmu, jak choćby prof. Timothy Snyder, mówią wprost: Rosja to faszystowskie państwo, a Putin to regularny faszysta.