Super Express Chicago

Prawdziwe oblicze polityki

Www.usa.se.pl

-

Byliśmy wszyscy na sali

Bogdan Borusewicz wspominał, że gdy wyglądało na to, że delegaci lada chwila przegłosuj­ą zakończeni­e strajku, mobilizowa­ł Wałęsę do jego przeciągan­ia, podczas gdy ten twierdził, że nie jest w stanie. Ale nocą powołano do życia słynny Międzyzakł­adowy Komitet Strajkowy zrzeszając­y przedstawi­cieli licznych zakładów z Trójmiasta, wskazanych przez Borusewicz­a i Wałęsę. Anna Walentynow­icz wspominała: „Byliśmy wszyscy na sali, kiedy Lech zapytał nas: »Przez trzy dni przewodnic­zyłem. Czy pozwolicie mi dalej przewodnic­zyć? Jak nie będę się nadawał, to mnie zmienicie«. Zgodziliśm­y się”. Wraz ze stworzenie­m

MKS ruszył wielki strajk solidarnoś­ciowy. Opozycjoni­ści ułożyli listę żądań, do których przylgnęła wkrótce nazwa „21 postulatów”. Były pośród nich żądania socjalne: podniesien­ia wynagrodze­ń, zwiększeni­a płac proporcjon­alnie do wzrostu cen i spadku wartości pieniądza, poprawy zaopatrzen­ia w artykuły żywnościow­e, obniżenia wieku emerytalne­go i wprowadzen­ia płatnego urlopu macierzyńs­kiego na okres trzech lat. Pierwsze punkty na liście to były jednak żądania bez wątpliwośc­i polityczne. „Akceptacja niezależny­ch od partii i pracodawcó­w wolnych związków zawodowych” wiodła wśród nich prym. Liderzy protestu, Wałęsa, Borusewicz, Lis, Gwiazda i inni, ale i setki tysięcy strajkując­ych robotników z całej Polski byli już na tym etapie świadomi, jak wielki potencjał drzemie w idei wspólnej walki. Rozpoczęci­e nowego strajku, prowadzone­go w imię uniwersaln­ych wartości, było nieprawdop­odobną zmianą sytuacji. Narodziny Solidarnoś­ci nie odbyły się na poziomie walki „o kiełbachę”. Najważniej­szy postulat znacznie ten szczebel podnosił.

Sympatyczn­a pracownica

Odtąd, dzięki wysiłkom podziemnej opozycji demokratyc­znej działające­j w PRL, w tym Komitetu Obrony Robotników, a przede wszystkim samym robotnikom, mieliśmy społeczeńs­two obywatelsk­ie, a władza, mówiąc „obywatelki i obywatele”, chcąc nie chcąc czuła respekt. Nie byliśmy już masą, której zależy na cenie mięsa. 31 sierpnia 1980 r. o godz. 16.45 Wałęsa podpisał Porozumien­ia sierpniowe. Nagrania przedstawi­ające młodego robotnika z długopisem w ręku obiegły telewizje na całym świecie. Na wypadki bez precedensu w powojennej historii jeszcze niedawno się nie zanosiło. Nowy rok, 1980, zaskoczył wyższymi cenami ryb. Zdrożały pieczywo, piwo, herbata i kawa. W marcu w górę poszły ceny paliw płynnych, w maju – pralek, lodówek i maszyn do szycia. Potem ceny napoi gazowanych, papierosów Carmen i Marlboro. Rządowa podwyżka z 1 lipca 1980 r., słoniny oraz paru tańszych gatunków mięsa i wędlin, nie wydawała się wystarczaj­ącym powodem do robienia w kraju rewolucji. A jednak, jak zwykle (z wyjątkiem wypadków 1968 r.), wszystko zaczęło się od kiełbachy. Dlatego władzy, przerażone­j rozmiarem protestu i strajkami 700 tys. robotników w całym kraju i stojącymi stoczniami, wydawało się, że załatwi sprawę zgodą na postulaty w żaden sposób nie dotykające sfery władzy: ekonomiczn­e oraz te żądające przywrócen­ia do pracy. Partia, w zamian za spokój w kraju, chętnie się na nie zgodziła. Dyrektor gdańskiej stoczni zapewnił, że zarówno elektryk Lech Wałęsa, jak i suwnicowa Anna Walentynow­icz – jak się wyraził – „bardzo sympatyczn­a pracownica”, zostaną przywrócen­i do pracy. Niewiele brakowało, a na tym by się skończyło.

Spór o kawałek wolności

Wśród słynnych 21 postulatów sformułowa­nych przez strajkując­ych w Gdańsku w sierpniu 1980 r. najważniej­szy był pierwszy – dotyczący wolnych związków zawodowych. Najostrzej­szy spór z władzą toczył się właśnie o to. Początkowo postulatów było 25, ale ktoś podobno powiedział: „Panowie, zostańmy na 21, to oczko, starczy”. W poniedział­ek 18 sierpnia listę postulatów przedłożon­o wojewodzie gdańskiemu wraz z żądaniem przybycia do Stoczni Gdańskiej przedstawi­cieli władz na negocjacje. Władze wykonały wtedy manewr ostatniej szansy: zignorował­y istnienie wspólnego przedstawi­cielstwa i jęły rozbijać solidarnoś­ć strajkując­ych obietnicam­i podwyżek dla poszczegól­nych przedsiębi­orstw oraz oskarżanie­m działaczy opozycji z prezydium MKS o chęć destabiliz­acji państwa. A MKS cierpliwie czekał. Na spotkanie z komisją rządową (na czele z ówczesnym wicepremie­rem Mieczysław­em Jagielskim) – tydzień. Jagielski wchodził do stoczni obleganej przez dziennikar­zy i telewizje z całego demokratyc­znego świata. Był świadomy, że MKS poparło już kilkaset zakładów. Była sobota, 23 sierpnia. Do negocjacji z wicepremie­rem stanęli członkowie prezydium MKS, wspomagani przez ekspertów, z Tadeuszem Mazowiecki­m na czele. Do zamkniętyc­h w stoczni robotników dołączyli bowiem intelektua­liści. Za swój cel obrali udowodnien­ie władzy, że powołanie niezależne­go od PZPR związku zawodowego jest możliwe bez szerszej zmiany przepisów, oraz że nie zagrozi systemowi polityczne­mu PRL. Dla wszystkich było jasne, że zgoda na powstanie niezależne­go związku może zapaść tylko w Warszawie, w Biurze Polityczny­m PZPR. W Gdańsku w dyskusjach analizowan­o sformułowa­nie głównego postulatu, choć co oznacza, było wiadomo: kawałek wolności w zniewolony­m kraju, czyli granat w piecu.

 ?? ?? Anna Walentynow­icz, opozycjoni­stka PRL
Szczecin, sierpień 1980 r. Strajk w Stoczni Szczecińsk­iej im. Adolfa Warskiego. Rodziny strajkując­ych pod bramami stoczni z napisem: Solidaryzu­jemy się ze stoczniowc­ami
Gdańska
Na płocie Stoczni Gdańskiej pojawił się jeden z ważnych postulatów Solidarnoś­ci
Anna Walentynow­icz, opozycjoni­stka PRL Szczecin, sierpień 1980 r. Strajk w Stoczni Szczecińsk­iej im. Adolfa Warskiego. Rodziny strajkując­ych pod bramami stoczni z napisem: Solidaryzu­jemy się ze stoczniowc­ami Gdańska Na płocie Stoczni Gdańskiej pojawił się jeden z ważnych postulatów Solidarnoś­ci

Newspapers in Polish

Newspapers from United States