Jan Maria Jackowski w „Expressie Biedrzyckiej”: Premier oszukał prezesa Kaczyńskiego
– Ja reprezentuję okręg rolniczy północnego Mazowsza i tam ludzie żyją głównie z rolnictwa czy szeroko rozumianego przemysłu rolno-spożywczego. Wiem, że nastroje na wsi nie są obecnie najlepsze. To nie jest tak, że rolnicy masowo odwracają się od PiS, ale pojawiają się ogromne wątpliwości co do polityki rolnej obecnego rządu i wspierania rolników w trudnej sytuacji, w której się znajdują. (…) Ich nastroje ewoluują i sądzę, że to jest groźne dla obozu rządzącego, bo to jednak dzięki poparciu elektoratu wiejskiego PiS może w Polsce rządzić. (…) Niewątpliwie jest część elektoratu, która przede wszystkim darzy ogromnym szacunkiem prezesa Kaczyńskiego, wierzy w jego wielką intuicję, polityczny geniusz, strategię i to są wyborcy, którzy zawsze będą wszystko tłumaczyć, bez względu na okoliczności. Będą obwiniać czynniki zewnętrzne, opozycję, Rosję, Unię itd. Natomiast jest też grupa bardziej miękkiego elektoratu, który z różnych względów popierał PiS, ale w tej chwili się zastanawia. Oni prawdopodobnie nie pójdą do wyborów, ale to też jest bardzo groźne dla PiS, bo w ten sposób zwiększą szanse opozycji. Nastroje wyraźnie falują, a rząd nie ma pomysłu, premier zachowuje się nerwowo po tych katastrofalnych błędach, które popełnił z Polskim Ładem, z KPO, oszukując najwyższe kierownictwo obozu rządzącego.
– Premier oszukał kierownictwo PiS? – Tak. Tak wynika z informacji, które pojawiają się w przestrzeni publicznej. Jeśli chodzi o szczegóły negocjacji z Unią Europejską, to nie były one znane znacznej części najwyższego kierownictwa PiS. Marek Suski już w czerwcu mówił, że „głosował za KPO, a nie jakimiś aneksami”.
– Dlaczego więc Mateusz Morawiecki jest nadal szefem rządu, skoro oszukał Jarosława Kaczyńskiego? Prezes Kaczyński kłamstwa nigdy nie wybaczał.
– Z bardzo prostej przyczyny – wewnątrz obozu rządzącego jest tak skomplikowany układ polityczno-personalno-regionalny i relacji z koalicjantami, że w tej chwili budowanie rządu na nowo będzie powodowało pasmo nieustannych dyskusji na temat kształtu Rady Ministrów. Proszę sobie przypomnieć, jak wyglądał ten dwumiesięczny serial z 2020 r. A co by się działo teraz? W PiS nie ma już przekonania o nieuchronności zwycięstwa w najbliższych wyborach. Wręcz przeciwnie, zaczyna się myślenie, jak powoli się w tej sytuacji ratować. Z drugiej strony jest świadomość części najwyższego kierownictwa PiS, że z premierem Mateuszem Morawieckim nie ma już w ogóle szans na jakikolwiek dobry wynik wyborczy. To sytuacja typu „złapał Kozak Tatarzyna, a Tatarzyn za łeb trzyma”. Jeśli dodamy jeszcze do tego, że premier także ma kilku swoich posłów, którzy będą go popierać, to widać, jak skomplikowana byłaby to operacja. Być może nieuchronna przed wyborami, a być może będzie próba trwania tego wszystkiego do wyborów, chaotycznego reagowania na rozmaite kryzysy tak, żeby przetrwać kolejne godziny i kupić sobie czas.
– Rząd nie radzi sobie w sytuacjach kryzysowych?
– Na przykład katastrofa na Odrze to porażka komunikacyjna, trzeba było stanąć w prawdzie. Pierwsze sygnały w tej sprawie pojawiły się w marcu. Trzeba było informować opinię publiczną, powołać jakiś sztab kryzysowy. Obalono mit, że państwo jest sprawne. (...)