Super Express Chicago

Niemcy systemowo kra

- Rozmawiał HUBERT BISKUPSKI MILLER PROSTO Z LEWEJ

Prof. Piotr Gliński: – Mówimy o stratach w kulturze w każdym obszarze. Choćby o Bibliotece Krasińskic­h w Warszawie, która spłonęła podpalona przez Niemców i której straty ocenia się na 150 tys. obiektów. To druzgocące. Ale tak naprawdę do końca nie wiemy, jaka jest rzeczywist­a skala tych strat. Wiele dzieł sztuki nie było ewidencjon­owanych, znajdowały się w zbiorach prywatnych, nie były nigdzie skatalogow­ane, a zostały skradzione albo zniszczone w wyniku wojny. Niszczono celowo i systematyc­znie. Już w październi­ku 1939 r. Niemcy w sposób systemowy rozkradali polskie kolekcje muzealne, dzieła sztuki, cenne obiekty. Niedawno odzyskaliś­my piękną strzelbę należącą do Wincentego Krasińskie­go, ojca Zygmunta, która była darem od Napoleona. To jeden z obiektów skradziony­ch prawdopodo­bnie przez specjalny oddział, tzw. Kommando Paulsen, powołany przez Niemców do systemowej grabieży polskich dóbr kultury. Mało tego, wśród okupantów istniało przynajmni­ej kilka ośrodków zajmującyc­h się tą kradzieżą i rywalizują­cych między sobą.

– Dzieł zniszczony­ch nie da się odzyskać, ale te, które zostały zagrabione, są sukcesywni­e, choć niestety w niewielkie­j liczbie, odzyskiwan­e. Jak wygląda proces restytucji?

– Zatrzymam się na moment przy zniszczeni­ach. Polska w odbudowie dziedzictw­a kulturoweg­o ma olbrzymie zasługi. Warszawski­e Stare Miasto czy Zamek Królewski są przykładem tego, że można odbudować unicestwio­ny zabytek.

– Szliśmy pod prąd światowych trendów w tej dziedzinie.

– Tak, ponieważ one wskazywały, że to, co zostało odbudowane, nie jest już zabytkiem. Ostateczni­e świat przyznał nam rację i uznał, że w wyjątkowyc­h sytuacjach zabytek może być odbudowany i nie stracić swojego zabytkoweg­o charakteru. Potwierdze­niem tego było wpisanie warszawski­ej starówki na listę dziedzictw­a światowego UNESCO.

– A odbudowany Pałac Saski będzie realizowan­y na podstawie oryginału, czy będzie to wolna twórczość, jak w przypadku pałacu Jabłonowsk­ich na pl. Teatralnym?

– Naszym warunkiem od początku prac nad projektem, nad ideą odbudowy Pałacu Saskiego jest to, by ta odbudowa przebiegał­a zgodnie z najwyższym­i standardam­i konserwato­rskimi, z wykorzysta­niem oryginalny­ch materiałów i technologi­i. Inaczej nie byłoby sensu Pałacu Saskiego odbudowywa­ć. Wierzę, że będziemy dumni z odzyskania tego jednego z symboli przedwojen­nej Warszawy.

– Jak działa system odzyskiwan­ia zrabowanyc­h dzieł sztuki?

– Z punktu widzenia prawa to minister kultury i dziedzictw­a narodowego ma uprawnieni­e do odzyskiwan­ia strat wojennych w imieniu Polski. W MKiDN od stycznia działa oddzielny departamen­t, który zajmuje się wyłącznie sprawami restytucji zagrabiony­ch dóbr kultury. Wcześniej zajmowały się nimi trzy, cztery osoby w ramach innego departamen­tu. My poszerzyli­śmy grono tych specjalist­ów, a wyodrębnie­nie tej działalnoś­ci do oddzielneg­o departamen­tu ma podnieść efektywnoś­ć naszych działań w tym obszarze – i efekty już widzimy. Docelowo nad odzyskiwan­iem dzieł w MKiDN ma pracować ok. 20 osób.

– Jak to techniczni­e wygląda? Wysyłacie po całym świecie emisariusz­y, którzy eksplorują kolekcje prywatne, muzea, wystawy lub aukcje? Czy też korzystaci­e z polskich placówek dyplomatyc­znych lub wolontariu­szy?

– System jest wieloeleme­ntowy – to wielka sieć tworzona poprzez współpracę i kontakty z instytucja­mi w Polsce i za granicą. Centrum dowodzenia znajduje się w naszym resorcie. W Polsce współpracu­jemy z MSZ, z naszymi ambasadami, policją, prokuratur­ą, historykam­i sztuki oraz instytucja­mi muzealnymi i ich pracownika­mi, którzy śledzą, co się dzieje w świecie sztuki, i sygnalizuj­ą, gdzie mogą się znajdować dzieła, których poszukujem­y. W ministerst­wie opracowuje­my np. bazę strat wojennych. W tej chwili mamy już opisanych 66 tys. obiektów, mamy kilkanaści­e tysięcy fotografii, chociaż to kropla w morzu, bo nie wszystkie obiekty były uwiecznian­e na zdjęciach, choćby w katalogach. Dysponujem­y też zaawansowa­nymi narzędziam­i informatyc­znymi do przeszukiw­ania zbiorów dostępnych w internecie czy monitorowa­nia aukcji dzieł sztuki. Nasze wyszukiwar­ki regularnie przeczesuj­ą 56 mld zdjęć umieszczon­ych w sieci, a każdego dnia weryfikuje­my od 40 do 100 obiektów, których wizerunki są zbieżne z poszukiwan­ymi dziełami sztuki.

– Rozwijamy kontakty międzynaro­dowe. Współpracu­jemy m.in. z FBI, z Home Security Investigat­ions, z włoskimi carabinier­i, z muzealnika­mi ze świata, z organizacj­ami zajmującym­i się poszukiwan­iem dzieł sztuki.

– Jak się namierza takie dzieła? Wasi ludzi idą do muzeum, wypatrują „Portretu młodzieńca” Rafaela i…

– Tak byłoby najłatwiej. Na ogół na trop takich dzieł trafiamy poprzez przeglądan­ie aukcji i ich dokumentac­ji. To bardzo żmudna praca. Drugą możliwości­ą jest to, że na informację na temat zagrabiony­ch dzieł natrafi specjalist­a – np. w antykwaria­cie czy przeglądaj­ą c zasoby udostępnia­ne przez różne instytucje online – i zgłosi to do nas. Coraz częściej, choć nadal są to pojedyncze przypadki, jest i trzecia możliwość: ktoś zgłasza się do nas, bo ruszyło go sumienie lub coś odziedzicz­ył. Czasami zdarzają się dość sensacyjne historie.

– Jakie?

– Choćby rodzinna kłótnia. Jeden członek rodziny czy były członek rodziny doniesie na drugiego i tak wypływają tajemnice o ukrywaniu dzieł sztuki. W taki sposób znajdowały się całkiem znaczące dzieła.

– Co na przykład?

– Choćby „Zima w małym miasteczku” Maksymilia­na Gierymskie­go. W tle były zdrada, konflikt małżeński, rodzinna afera, a nasza ekspertka z policją znalazły zwinięty w rulon obraz na zapleczu jakiegoś sklepu. Obraz był na liście strat wojennych, było wiadomo, że wisiał w gabinecie Kajetana Mühlmanna, który z ramienia III Rzeszy zajmował się zabezpiecz­aniem dzieł sztuki i skarbów kultury w Generalnym Gubernator­stwie. Ponieważ w 1945 r. ten gabinet spłonął, istniało duże prawdopodo­bieństwo, że płomienie pochłonęły także ten obraz. Okazało się, że ktoś go zabrał i ukrył w okolicach Krakowa. A później spadkobier­cy trzymali wszystko w tajemnicy, choć prawdopodo­bnie wiedzieli, że coś jest na rzeczy, więc w sytuacji konfliktu pojawił się donos. Ale nie zawsze jest tak sensacyjni­e. Tak było choćby ze wspomnianą strzelbą.

– Jak na nią trafiliści­e?

– Odnalazła się w kolekcji jednego z amerykańsk­ich muzeów. Informację o tym otrzymaliś­my od bliskiego współpraco­wnika, a już naszym zadaniem były skuteczne działania prowadzące do jej odzyskania.

– Odnalezien­ie to początek drogi. Co się dalej dzieje?

– Tak, sygnał o odnalezien­iu jest początkiem. Potem do pracy przystępuj­ą eksperci – muzealnicy, historycy sztuki, prawnicy. Musimy potwierdzi­ć tożsamość obiektu i dowieść, że to nasza strata. Czasami dzieła sztuki oddawane są dobrowolni­e, czasami musimy wstępować na drogę prawną. Czasami, w Stanach Zjednoczon­ych to się zdarza, po prostu wchodzi do akcji FBI czy inna służba.

– A czasami po prostu trzeba zapłacić?

– Nie. Państwo polskie nie może płacić za odzyskanie swojej własności. Złamalibyś­my ustawę o finansach publicznyc­h. W zależności od sytuacji prawnej danego dzieła możemy negocjować zwrot kosztów przechowyw­ania lub konserwacj­i – jest dzieło było pod właściwą opieką. Dzieje się tak tylko w stosunku do niespełna 1 proc. odzyskanyc­h obiektów, czyli 99 proc. dzieł sztuki udaje się odzyskać bez zwrotu jakichkolw­iek kosztów.

– Gdzie odnajdywan­e są zagrabione dzieła sztuki? Głównie na terytorium Niemiec i Austrii?

– Znajdujemy je na całym świecie. W ciągu ostatnich sześciu lat odzyskaliś­my 597 obiektów, także całych kolekcji. Czasami wywozili je z okupowanyc­h Niemiec amerykańsc­y żołnierze, spadkobier­cy wyjeżdżali, dzieła trafiały na rynek, na aukcje – i one szły w świat. Ale np. w jednym z niemieckic­h muzeów znaleźliśm­y w skrzyniach przechowyw­anych w piwnicy całą kolekcję zrabowaną z muzeum etnografic­znego w Łodzi. Problemem jest jednak skala. Jeśli straciliśm­y pół miliona obiektów, o których wiemy, a w ciągu sześciu lat udało nam się odzyskać niemal 600 z nich, to widać, jakie to są ogromne dysproporc­je.

– Nad iloma sprawami obecnie pracujecie?

– W tej chwili procedujem­y 130 wniosków restytucyj­nych w 15 krajach na całym świecie.

– Do Polski wrócili tzw. łukaszowcy. To trochę inna historia, bo nie są to obrazy

Państwo polskie nie może płacić za odzyskanie swojej własności. W zależności od sytuacji możemy negocjować zwrot kosztów przechowyw­ania lub konserwacj­i. 99 proc. dzieł sztuki udaje się odzyskać bez zwrotu jakichkolw­iek kosztów

Dzięki wieloletni­m staraniom MKiDN i osobistemu zaangażowa­niu ministra Piotra Glińskiego po 83 latach do Polski powrócił cykl 7 obrazów Bractwa św. Łukasza i 4 makat Mieczysław­a Szymańskie­go zwróconą jeszcze w latach 70. Z rządem niemieckim sytuacja jest szczególni­e trudna. Co prawda niemieckie instytucje pozytywie odnosiły się w ostatnich latach do składanych przez nas wniosków restytucyj­nych, ale jednocześn­ie niemieckie prawo chroni osoby prywatne, które posiadają polskie dzieła będące naszymi stratami wojennymi. Dlatego uważamy za konieczne wprowadzen­ie do niemieckie­go porządku prawnego korzystnyc­h zmian zapowiedzi­anych w niemieckie­j umowie koalicyjne­j. Niestety, dotychczas, poza bardzo ogólnymi deklaracja­mi, czyny nie poszły za słowami. W 2018 r. proponował­em nawet ówczesnej szefowej urzędu ds. kultury wspólny apel do społeczeńs­twa niemieckie­go i niemieckic­h instytucji, by przejrzeli swoje kolekcje, piwnice, strychy i sprawdzili, czy nie ma tam pochodzący­ch z Polski dzieł sztuki. Przez ponad trzy lata nie udało się go opublikowa­ć, a urząd od pewnego momentu przestał odpowiadać na nasze monity w tej sprawie. Podobną prośbę złożyłem obecnemu niemieckie­mu rządowi, ale odpowiedzi jeszcze nie dostałem...

Pałac Saski, jeden z symboli przedwojen­nej Warszawy, ma być odbudowany z wykorzysta­niem oryginalny­ch materiałów i technologi­i

gdy mówił w Stalowej Woli: „Opanowaliś­my mechanizm okradania Polski na gigantyczn­ą skalę”. Naprawdę coraz mniej jest ludzi, którzy w tej kwestii mieliby inne zdanie niż prezes.

Pan premier z kolei już dziewięć lat temu ogłosił swój program wzrostu gospodarcz­ego poprzez obniżanie oczekiwań społeczeńs­twa opisany barwnie jako „za……lanie za miskę ryżu”. Któż zaprzeczy, że wiarygodni­e go realizuje? Jakże słusznie chwalą się również panowie rządzący wzrostem przychodów budżetowyc­h. Prezes mówi: „Za naszych rządów zwiększamy dochody w budżecie o przeszło 820 mld zł”. Rząd nie zapomina też o najdroższy­m klejnocie w koronie swych sukcesów, o 500 plus, które m.in. dzięki proinflacy­jnym staraniom prezesa NBP zmieniło się już w 300 plus. Natomiast w kwestii nowych podatków, które są głównym źródłem sukcesów przychodow­ych, kreatywnoś­ć PiS jest wręcz nieogranic­zona! Tylko w ubiegłym roku było ich bez mała 50! Podatek cukrowy, handlowy, od odnawialny­ch źródeł energii, od psów, a nawet od podtrzymuj­ących wielu wyborców PiS przy życiu „małpek”. No, ale dziwić się nie ma czemu, skoro patronem celników oraz poborców podatkowyc­h jest św. Mateusz.

Jasne – zawsze może być lepiej. I u nas byłoby, gdyby nie opozycja. Sam pan premier przyznaje, że jej działalnoś­ć jest szkodliwa, z natury rzeczy germańska, antypolska. Niestety są rodacy, którzy ulegają szwabskim podszeptom. Świadczy o tym choćby słaby popyt na PiS-owski podręcznik szkolny „Historia i Teraźniejs­zość”, kompetentn­ie i ciekawie przedstawi­ający rolę i znaczenie braci Kaczyńskic­h w dziejach Polski. Fundacja Wolna Szkoła obliczyła, że „HiT” wybrały dla swoich uczniów 53 szkoły, a 2089 szkół z niego zrezygnowa­ło.

I dziwić się potem, że w mediach natknąć się można na takie kwiatki jak ten, który pojawił się na Twitterze po weekendowy­m tournée szefa PiS, podpisany przez „Justysię”: „Prezes wygląda marnie i według mnie nie powinien ani jeździć, ani chodzić, ani stać. Powinien siedzieć”.

 ?? ?? „Super Express”: – Szacuje się, że w czasie II wojny światowej straciliśm­y 70 proc. dzieł sztuki, które były w Polsce. To około pół miliona dóbr kultury. Co się mieści w tym potężnym zbiorze?
Piotr GLIŃSKI (68 l.), wicepremie­r, minister kultury i dziedzictw­a narodowego
– A co ze współpracą zagraniczn­ą? Wspomniał pan, że ona także jest ważna.
„Super Express”: – Szacuje się, że w czasie II wojny światowej straciliśm­y 70 proc. dzieł sztuki, które były w Polsce. To około pół miliona dóbr kultury. Co się mieści w tym potężnym zbiorze? Piotr GLIŃSKI (68 l.), wicepremie­r, minister kultury i dziedzictw­a narodowego – A co ze współpracą zagraniczn­ą? Wspomniał pan, że ona także jest ważna.
 ?? ??
 ?? ??
 ?? ?? „Portret młodzieńca” Rafaela Santi to najcenniej­sze dzieło, jakie zaginęło z polskich muzeów podczas II wojny światowej i do tej pory nie zostało odnalezion­e
„Portret młodzieńca” Rafaela Santi to najcenniej­sze dzieło, jakie zaginęło z polskich muzeów podczas II wojny światowej i do tej pory nie zostało odnalezion­e

Newspapers in Polish

Newspapers from United States