Super Express Chicago

Znikające autobusy

-

O„Od września cięcia w komunikacj­i miejskiej w Krakowie”, „Poznaniakó­w po wakacjach czekają podwyżki cen biletów”, „Warszawa: cięcia w rozkładach, brak kierowców, miliardowy deficyt” – takich nagłówków jest w gazetach coraz więcej. W całej Polsce. Autobusy i tramwaje mają jeździć rzadziej, bardziej zatłoczone. Kolejni prezydenci miast ogłaszają podwyżki cen biletów. Zimą zapłacimy więcej i dostaniemy za to mniej.

Prezydenci zasłaniają się rosnącymi kosztami. Koszty faktycznie rosną, choć część panów prezydentó­w warto zapytać, jak godzą opowieść o nieuniknio­nych cięciach z bizantyjsk­imi wynagrodze­niami w samorządow­ych spółkach. Tak czy inaczej – likwidacja autobusów to zła wiadomość. Podwyżki uderzą po kieszeni przede wszystkim mniej zamożnych i młodych mieszkańcó­w miast. Do rosnących czynszu, rachunku za ogrzewanie, cen jedzenia w dyskoncie dojdzie im kolejne zmartwieni­e – bilety.

Ceny biletów to nie tylko problem socjalny. Jeżeli komunikacj­a miejska źle działa, to każdy, kto może, przesiada się do auta. To oczywiście napędza inflację. Komunikacj­a publiczna pomaga inflację okiełznać. Ten mechanizm świetnie było widać latem w Niemczech, kiedy wprowadzon­o dotowany bilet na komunikacj­ę miejską i pociągi regionalne za 9 euro. W Polsce idziemy w odwrotnym kierunku: transport zbiorowy będzie gorszy i droższy, więc na drogach pojawi się więcej aut, a popyt na paliwa pchnie w górę inflację. Zamiast dotacji dla transportu zbiorowego zobaczymy za to kolejne, bezskutecz­ne podwyżki stóp procentowy­ch – bo to, zdaje się, jedyne narzędzie, jakie zna władza.

Więcej samochodów to też większe korki i dodatkowe zanieczysz­czenie powietrza. Z powietrzem tej zimy i tak będzie źle. Przy cenach, które straszą dziś w składach węgla, nie mam złudzeń – do pieców trafią stare meble i śmieci, w płucach poczujemy smog. Spaliny ze stojących w korkach samochodów dołożą swoje. Zwijanie się komunikacj­i publicznej uderza we wszystkich. W biednych – jak zwykle – silniej niż w bogatych, ale powietrze jest bardzo demokratyc­zne, bo oddychamy nim wszyscy. Od smogu w płucach nie da się wykupić.

Nawyk korzystani­a z komunikacj­i publicznej niełatwo zbudować, za to bardzo łatwo zniszczyć. To samo dotyczy istniejące­j siatki połączeń. Kiedy jedne linie znikają, ciągną za sobą kolejne. Widzieliśm­y to już, niestety, po transforma­cji ustrojowej. Rząd nie przeciwdzi­ałał likwidacji połączeń – z wiadomym skutkiem. Koszty zapaści transportu są większe niż zorganizow­anie nadzwyczaj­nej pomocy dla samorządów na kilka zimowych miesięcy. Niestety, rządowej tarczy dla transportu publiczneg­o jak nie było, tak nie ma. A spóźniona niewiele pomoże.

 ?? ??
 ?? ??
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from United States