Super Express Chicago

Szczęsny wybronił nam ten mecz

- PRZEMYSŁAW OFIARA (CARDIFF) MSK

– Może pan być chyba zadowolony po starciu z Walią...

– Generalnie z tyłu zagraliśmy dobry mecz. Czuliśmy się komfortowo, bo wiedzieliś­my, że kiedy oni mają trochę miejsca, od razu wrzucają piłkę. Wystarczył­o się dobrze ustawić do krycia i wyszło to całkiem nieźle.

– Miał pan groźne zderzenie z Garethem Bale’em.

– Tak to jakoś jest, że w każdym meczu dostaję korkami, i tym razem również Gareth mi zostawił parę śladów na klatce piersiowej. Ale na jego usprawiedl­iwienie powiem, że on rzeczywiśc­ie jak mnie zobaczył, to próbował cofnąć tę nogę, w przeciwień­stwie do tego, co zrobił Holender Weghorst. Znamy się od wielu lat i aż takiej reakcji jak w poprzednim meczu być nie mogło.

– Czyli Garetha by pan nie szarpał?

– Nie, jeszcze mamy parę gier do rozegrania w Marbelli w golfa, więc nie chcę psuć sobie relacji. (śmiech)

– To był mecz o zapewnieni­e sobie dobrej atmosfery przed mundialem?

– Zyskaliśmy na pewno pewność siebie. Niefajnie byłoby przygotowy­wać się do mundialu po trzech kolejnych porażkach. Dobrze było pokazać charakter i przywieźć do domu fajny rezultat, nie spadając do Dywizji 2. Byłoby

– Te dwa mecze potwierdzi­ły, że nie będziemy faworytem meczu z Meksykiem, bo Meksyk będzie podobny do Holandii, a nie do Walii – przestrzeg­a pan Jan. – Nasi piłkarze są o klasę lepsi od Walijczykó­w. Są słabsi, ale mają drużynę. Niestety my nie mamy. Gratuluję Robertowi Lewandowsk­iemu, który posłuchał Zbigniewa Bońka i poprowadzi­ł tę kapelę i zostaliśmy w najwyższej dywizji – dodał po chwili.

Zdaniem medalisty mistrzostw świata to właśnie „Lewy” i Szczęsny byli niezastąpi­eni w starciu z Wyspiarzam­i, a bramkarz Juventusu miał pełne ręce roboty, bo selekcjone­r Czesław Michniewic­z dokonał złej zmiany. – To się stało, gdy zszedł Szymon Żurkowski, który spełnił swoje zadanie, i wszedł Sebastian Szymański, czyli typowa „dziesiątka”. Wtedy zaczęły się to troszkę niekomfort­owe przed mundialem, a tak to mamy troszkę luzu.

– Gdzie pan dostrzega największe braki reprezenta­cji?

– W bramce. A tak poważnie, to jest jeszcze dużo do poprawy, szczególni­e w ataku pozycyjnym. Takie mecze jak z Walią możemy grać i czujemy się komfortowo, ale kiedy zaczynamy grać w piłkę, to mam wrażenie, że jesteśmy mniej agresywni, dalej od siebie i nie potrafimy sobie z tym poradzić. Najważniej­sze, żeby wyniki były jak z Walią, a nie takie jak ostatnio.

– Były mecze reprezenta­cji, po których był pan krytykowan­y, natomiast od meczu ze Szwecją ma pan świetną passę.

– Tych meczów w reprezenta­cji rozegrałem 66, a takich, gdzie byłem krytykowan­y, było z pięć. Czyli mniej niż 10 proc., przyjmę w ciemno taką statystykę. Dobrze się w tej chwili czuję, jestem w dobrej formie. Mam nadzieję, że jeszcze przez jakiś czas tak będzie.

– Jest pan bramkarzem z największą liczbą występów w reprezenta­cji Polski.

– Miło, bo wiem, jacy bramkarze przede mną bronili i jaką robotę wykonali, ale ważniejsza jest jakość, a nie ilość. Mam nadzieję, że będę mógł jeszcze tej reprezenta­cji pomagać. robić problemy i była obrona Częstochow­y. Tylko dzięki fenomenaln­iej postawie Wojtka Szczęsnego nie straciliśm­y bramki i dowieźliśm­y wynik do końca. Ten mecz był wygrany dzięki niemu. Ile ci Walijczycy mieli sytuacji? A Wojtek bronił niesamowic­ie. Cały czas byłem za nim i potwierdzi­ł, że jest jednym z najlepszyc­h bramkarzy świata. Przypomnę malkontent­om, że wygrał nam dwa najważniej­sze mecze w tym roku: ze Szwecją w marcu i z Walią w niedzielę – ocenił legendarny bramkarz.

Tomaszewsk­i nie zostawił za to suchej nitki na Grzegorzu Krychowiak­u. – Gra teraz w innej piłce i nie widzę go od początku w meczach z silnymi i zdrowymi przeciwnik­ami. Złapał frajerską żółtą kartkę i kolejne minuty grał w obawie, że kogoś dotknie – złościł się Tomaszewsk­i.

Newspapers in Polish

Newspapers from United States