Inflacja osiągnęła maksymalny punkt
Prof. Ireneusz Dąbrowski: – Nie mogę i nie chcę wypowiadać się na temat innych członków Rady. Moje karty dostępu do NBP działają 24 godz. na dobę przez cały rok. Z czego wynikają głosy innych członków Rady? To wyjaśni się na kolejnym posiedzeniu. Trudno mi się odnieść do medialnych doniesień. Ale atmosfera pracy w RPP, jak na razie, jest dobra. Nie ma napięć. Podczas obrad zachowany jest zdrowy rozsądek.
– Czy RPP powinna mówić jednym głosem, jak przekonuje prezes Adam Glapiński?
– Rada Polityki Pieniężnej jest ciałem kolegialnym. Jeżeli zapada decyzja, to każdy z jej członków powinien jej bronić, gdy wypowiada się w imieniu Rady. Jeśli wypowiada się w swoim imieniu w mediach, to powinien jasno to odróżnić, że to są jego prywatne poglądy. Nie wolno nam łamać tajności obrad. Nie powinniśmy też brać udziału w bieżącej polityce partyjnej.
– Dlaczego RPP przerwała cykl podnoszenia stóp procentowych? To było olbrzymie zaskoczenie dla rynku i wywołało dużo negatywnych komentarzy.
– Wypowiadam się w imieniu RPP, która uznała, że cykl 11 podwyżek jest wystarczający i trzeba zobaczyć, jaki będzie tego efekt. Odnoszę wrażenie, że krytykujący decyzję RPP nie zauważyli, że w ogóle były jakieś podwyżki stóp. Krytycy Rady nie obserwują otoczenia. A cykl podwyżek był znacznie szerszy niż podwyżki wprowadzane przez Europejski Bank Centralny. Stopy procentowe są już na takim poziomie, że oddziałują prawidłowo na oczekiwania inflacyjne i popytowe. Czekamy na dane projekcji inflacji i na najbliższym posiedzeniu RPP podejmiemy decyzję.
– Ale oczekiwania inflacyjne są u nas przez cały czas bardzo wysokie.
– Mierzenie oczekiwań inflacyjnych konsumentów jest trudne. Badałem to na przestrzeni lat.
– Co zatem zrobić?
– Konsumenci czują, kiedy ceny rosną. Dzieje się tak m.in. wtedy, gdy popyt, czyli to, co ludzie chcą kupić, jest większy niż produkcja. Gdy nagle zwiększa się popyt, są dwa wyjścia – wzrost produkcji lub wzrost cen. Trzeba znaleźć złoty środek, ograniczyć popyt, ale nie popyt inwestycyjny. Jeżeli stopy wystrzelą w górę, wtedy mogą się pojawić olbrzymie problemy z finansowaniem dla przedsiębiorców. Przedsiębiorcy mogą bankrutować, wzrośnie bezrobocie. Poziom inflacji jest odpowiednio skalibrowany. Obserwujemy, że ograniczony został nadmierny popyt w sektorze budowlanym czy zakup sprzętów AGD. Silny popyt utrzymuje się w zakupie energii, paliw czy żywności. I tu rzeczywiście istnieje możliwość podnoszenia cen.
– Bardzo trudno jest mi to powiedzieć w tej chwili. Dyplomatycznie powiem, że jesteśmy na tzw. płaskowyżu, a inflacja jest już w maksymalnym punkcie.
– O płaskowyżu słyszałem już w lipcu. – Tak. Mówiliśmy, że płaskowyż będzie po wakacjach. Październikowy odczyt mnie zaskoczył, myślałem, że inflacja nie przekroczy 17 proc. Ale wydaje mi się, że w najbliższym czasie będziemy się poruszać po tym płaskowyżu – może nieco do góry, może nieco w dół. Pamiętajmy, że na to wszystko nakłada się spadek koniunktury na świecie, ceny gazu wróciły do poziomu sprzed wybuchu wojny w Ukrainie. Te tendencje światowe będą działały antyinflacyjnie. Będziemy obserwować raczej spadek cen energii. Liczę także na umocnienie się złotego i spadek cen surowców na rynkach międzynarodowych.
– Czy złoty w czasie inflacji stanowi obciążenie? Czy nie lepiej, gdybyśmy byli w strefie euro?
– Jestem sceptycznie nastawiony do waluty europejskiej. Holandia ma podobny poziom inflacji, a jest w strefie euro. Litwa, Łotwa czy Estonia mają euro i inflację wynoszącą ok. 20–25 proc. Nie ma jednoznacznego powiązania między wzrostem cen a byciem w strefie euro. Wprowadzenie tej waluty nic by nie zmieniło w naszej sytuacji.
– Czy przebijemy 20 proc. inflacji?
– W pesymistycznym wariancie jest to możliwe, ale nie powinno się tak stać.
– Jak długo będziemy dążyć do celu inflacyjnego, czyli 2,5 proc. z wahaniem o 1 punkt proc. w górę lub w dół?
– Rok 2023 będzie rokiem spadku inflacji. W roku 2024 możemy wrócić do celu inflacyjnego.
– Jak pan ocenia działania rządu? Tarcze antyinflacyjne, wypłata 13. i 14. emerytury – szacuje się, że wpompowano na rynek ok. 100 mld zł, co dodatkowo napędza popyt. Mówiąc obrazowo – RPP gasi pożar inflacyjny, a rząd dolewa benzyny.
– Są kanały, którymi Rada oddziałuje na sytuację gospodarczą. Działalność rządu jest zrozumiała. To celem Rady jest dbanie o stabilność cen. Cel rządu jest nieco inny. Demokratycznie wybrany rząd może wspierać wybrane strategiczne cele, a takim jest wsparcie obywateli, nawet jeśli to osłabia politykę Rady. Tak robi każdy rząd.
– Czy w przyszłym miesiącu RPP podniesie stopy procentowe ?
– To będzie decyzja kolegialna, dlatego nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie.