Wojna z Rosją wygląda z perspektywy Ukraińców mit rosyjskiej armii
prezydent Zełenski zgodnie z konstytucją pełni funkcje zwierzchnika sił zbrojnych, który koordynuje wojnę obronną, ale ani on, ani inni przedstawiciele kierownictwa politycznego nie mieszają się do działań wojennych, za których prowadzenie odpowiada sztab generalny. Już starożytny chiński teoretyk wojny Sun Tzu uczył, że władca nie powinien mieszać się do pracy wojskowych, bo nigdy się to dobrze nie kończy. W Rosji ciągle tej lekcji nie odrobili i nic nie wskazuje na to, by miało się to zmienić.
– Siergiej Surowikin został niedawno głównodowodzącym całością działań zbrojnych Rosji przeciwko Ukrainie. Niczego to nie zmienia?
– Surowikin znakomicie sprawdzi się w roli wykonawcy rozkazów Putina, ale to nie on będzie planował dalsze działania i nie on będzie podejmował kluczowe militarne decyzje. W ogóle wydaje się, że za jego karierą wojskową stoi FSB, więc jest dla Putina doskonałym partnerem i wiernie będzie wypełniał nawet najbardziej niedorzeczne pomysły Kremla. Do tego ograniczy się jego rola. Nie wydaje się, by stworzył nagle jakąś cudowną strategię, która pozwoli odwrócić Rosji losy tej wojny. Surowikin obejmuje dowództwo armii, która mierzy się z systemowymi problemami, których nie da się rozwiązać w ciągu kilku tygodni czy miesięcy. Może oczywiście pewne niedostatki nieco złagodzić, ale nie da się ich usunąć i sprawić, że rosyjska armia nagle stanie się dobrze naoliwioną machiną. Tym bardziej że Rosjanie żyją w swoim świecie.
– To znaczy?
– Kreml i dowództwo armii tak długo próbowali wmówić światu, że ich wojska są niezwyciężone, a każdy przeciwnik, widząc rosyjskie kolumny, ucieknie, gdzie pieprz rośnie, że sami w ten mit uwierzyli. Zdają się kompletnie nie dostrzegać problemów organizacyjnych, problemów z dowództwem czy korupcją. Analizując sprzęt, który Rosja wyciąga ze swoich magazynów, widzimy, że potencjał jest o 30–40 proc. niższy, niż wynikałoby to z papierów. Te 30–40 proc. sprzętu i broni jest albo zniszczone z powodu złych warunków przechowywania, albo potrzebuje poważnych remontów, zanim trafi na front, albo po prostu zostało to wszystko rozkradzione. zać, że wkrótce wojna się zakończy nie dlatego, że do Putina dotrze w końcu, w jakiej znalazł się na własne życzenie sytuacji, ale dlatego, że rosyjska armia nie będzie miała czym walczyć? – To, że problemy ze sprzętem i bronią Rosja ma, widać wyraźnie choćby w tym, że Kreml zaczął przejmować to, co Białoruś ma w swoich magazynach wojskowych i ściągać drony z Iranu. Jeśli wszystko byłoby z rosyjską bronią w porządku, Rosja nie musiałaby tego robić. Widać też ogromne problemy z rosyjską branżą zbrojeniową, która nie jest w stanie zastąpić tego, co Rosja straciła na frontach lub co wystrzeliła na
Ukrainę. Z powodu sankcji rosyjska zbrojeniówka jest w opłakanym stanie, ponieważ większość najnowocześniejszej broni powstawała w Rosji z komponentów sprowadzanych z zagranicy. Te wszystkie systemowe problemy przybliżają nasze zwycięstwo, ale jeśli wziąć pod uwagę tę broń, którą Rosja nadal posiada, jest jeszcze w stanie prowadzić działania wojenne. Zaplecze frontu jednak się sypie, a ukraińskie zaplecze wygląda znacznie lepiej dzięki wsparciu Zachodu. To właśnie zaplecze będzie ostatecznie decydować o wyniku tej wojny.