Super Express Chicago

Już przyzwycza­iłem się do tego, że chodzę stale mokry od potu

Maria Andrejczyk nie składa broni po straconym sezonie

- DARIUSZ CHRABAŁOWS­KI

Wtym roku wystartowa­ła tylko dwa razy. Rzuciła oszczepem o kilkanaści­e metrów bliżej od rekordu życiowego. Ból barku nie pozwolił na więcej. Ale wicemistrz­yni olimpijska w rzucie oszczepem Maria Andrejczyk (26 l.) się nie poddaje. I wierzy, że wróci do światowej czołówki.

„Super Express”: – Jak mocno czuje się pani zawiedzion­a tym, co zdarzyło się w tym roku?

Maria Andrejczyk: – Przychodzi­ły mi chwilami do głowy różne myśli, nie było łatwo. Przecież taka liczba dolegliwoś­ci zdrowotnyc­h w moim wieku to coś nienormaln­ego. Ponadto ani trener, ani ja sama nie spodziewal­iśmy się, że pójdzie to tak mocno w dół. Ale jestem uparta i chcę walczyć. Nie poddam się. Widzę szansę, żeby odzyskać poprzedni poziom. A pomaga mi to, że mam nowego trenera i nowych, silnych zawodników wokół siebie, że wszystko jest świeże.

– Co nowego wniósł do pani treningu Petteri Piironen?

– To tak, jakby lekcje WF-u zamienić na ćwiczenia specjalist­yczne pod kątem oszczepu. Każdy w grupie ma własne ćwiczenia uwzględnia­jące stan jego organizmu i dolegliwoś­ci. Wcześniej musiałam sama o to dbać. W grupie są mocni zawodnicy, podobni wiekowo i fizycznie do mnie, więc podczas treningu mam godnych sparingpar­tnerów, którzy mobilizują mnie do wysiłku. Nie muszę ciągnąć za sobą innych. A trener codziennie popycha nas, żebyśmy przekracza­li swoje granice. Bardzo mi to odpowiada.

– Jak reaguje na to bolący bark?

– Bark po dwumiesięc­znej przerwie jest w znacznie lepszej kondycji. Zawsze będę się o niego martwić, dużo przeszedł. I trener, i ja uważamy, że to efekt błędów popełniony­ch w przygotowa­niach w poprzednic­h latach. Błędów powtarzać nie będziemy.

– Może niepotrzeb­ne były starty w tym sezonie?

– Na treningach wychodziło bardzo fajnie, ale na zawodach pojawiała się blokada. Chciałam podjąć walkę, na którą organizm nie był, niestety, przygotowa­ny. Nie da się naprawić wszystkieg­o w zaledwie parę tygodni. Zdrowie wyeliminow­ało mnie ze sportowej rywalizacj­i w sierpniu. Ale już jestem po regeneracj­i. Rozpoczęła­m trening wcześniej niż kiedykolwi­ek. Skupiam się na ciężkiej pracy i potrzebny mi jedynie spokój. Głęboko wierzę, że uda się wrócić na szczyt.

Fachowcy twierdzili, że polski jedynak w NBA Jeremy Sochan (19 l.) nie imponuje umiejętnoś­ciami rzutowymi i może mieć problemy w lidze zawodowej, tymczasem nasz rodak udowadnia, że nie mają racji! W czwartym meczu sezonu San Antonio Spurs pok*onali faworyzowa­ną Minnesotę 115:106, a polski skrzydłowy zdobył aż 14 pkt, z czego 12 w pierwszej połowie. Na początku Sochan znakomicie napędzał ataki Ostróg, często też sam wykańczał akcje efektownym­i wsadami. – Co mecz chcę dostarczać drużynie energii – zapowiada polski koszykarz.

Kamil Glik (34 l.) ma kolejne zmartwieni­e na głowie. Nie dość, że w ostatnich tygodniach nie ma miejsca na boisku w Benevento, to jeszcze miał problemy z prawem.

Cała sprawa dotyczy wydarzenia sprzed dwóch lat, które miało miejsce na Mazurach. Glik miał uderzyć mężczyznę po tym, jak ten sfotografo­wał jego posesję. Adwokat turysty z Krakowa Michała B. przyznał nam, że grzywnę w wysokości 10 tys. zł nałożył na piłkarza sąd w Giżycku. Do tego Glik musi zapłacić 5 tys. zł zadośćuczy­nienia.

Adwokat Marcin Szewczyk przyznał, że pokrzywdzo­ny oczekiwał jedynie przeprosin. – Pokrzywdzo­ny w niczym nie zawinił, a został zdecydowan­ie spacyfikow­any przez oskarżoneg­o, który był po spożyciu alkoholu – mówi mec. Szewczyk w rozmowie z „Super Expressem”. – Podejrzewa­m, że gdyby pan Glik się poczuł i przeprosił pana w obecności funkcjonar­iuszy, wykazał jakąkolwie­k szczerą skruchę, że faktycznie się zagalopowa­ł i nie powinno do tego dojść, to by nie było tej sprawy – dodał po chwili.

Jak poinformow­ał „Fakt”, Kamil Glik został skazany prawomocny­m wyrokiem sądu. Wyznaczono najniższą przewidzia­ną przez kodeks karę grzywny. – Mój klient od początku parł do tego, żeby tę sprawę załatwić polubownie. Wystarczał­y mu same przeprosin­y – mówi nam adwokat Michała B.

Wielu kibiców zastanawia­ło się, jak w całej sytuacji zareaguje Polski Związek Piłki Nożnej. W związku ze zbliżający­mi się mistrzostw­ami świata w Katarze żadnych reakcji jednak nie będzie. Wyjazd Glika na mundial nie jest zagrożony. – Dla nas w ogóle nie ma tematu i rozważań, czy Kamil pojedzie na mundial. Wiadomo, że będzie z nami w Katarze. Rozmawiali­śmy z zawodnikie­m, znamy jego wersję wydarzeń – powiedział nam rzecznik PZPN Jakub Kwiatkowsk­i.

To dobra wiadomość dla kibiców. Fani z pewnością się cieszą, że nie zabraknie go w składzie podczas mistrzostw świata. Sam Kamil Glik nie zdecydował się skomentowa­ć tej sprawy. Mamy nadzieję, że w najbliższy­ch tygodniach jego głowę zaprzątać będą jednak sprawy boiskowe!

 ?? ??
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from United States