Duński niewypał z Tunezją
WPolsce ceny paliw galopują, a kierowcy zgrzytają zębami i z bólem opłacają coraz to wyższe rachunki na stacjach benzynowych. Wystarczy jednak pojechać na mundial do Kataru, by przekonać się, że wypełnienie baku paliwem nie musi wiązać się z jednorazowym kilkusetzłotowym wydatkiem. Wysłannicy „Super Expressu” wybrali się z kamerą i do sklepu, i na stację benzynową.
Najpierw wybraliśmy się do sklepu spożywczego. Zwykły spożywczak na osiedlu mieszkalnym, nie żaden hipermarket. Miejsce, do którego przychodzą ludzie po rzeczy pierwszej potrzeby. Jako że w Katarze panują upały, najpierw spojrzeliśmy na wodę. Trudno było doszukać się cennika, dlatego o wszystko musieliśmy pytać bardzo uprzejmego skądinąd pracownika sklepu. – 1,5 riala – rzucił. Szybkie przeliczenie kwoty na złotówki – 1,9 zł. Kolejne produkty, na które spojrzeliśmy, to chleb (4 riale – 5 zł), masło (9 riali – 11 zł), lokalne chipsy 100 g (5 ria
Kamil Przemysław Kacperczyk Ofiara li – 6,5 zł), pomidory (5 riali za kg – 6,5 zł), cola (7,5 riali – 10 zł). Widać jak na dłoni, że jest trochę drożej niż w Polsce, ale nie jest to różnica, jaka mogłaby nas szokować.
Szoku doznamy za to, idąc na stację benzynową. Litr diesla (tylko takie paliwo mieli w sprzedaży) kosztuje dokładnie 2,05 riala, czyli 2,5 zł! Zatrważające dla Polaka jest porównanie z butelką wody, półtoralitrowa w odwiedzonym przez nas sklepie kosztowała 1,9 zł, zatem zaledwie o 60 gr mniej niż litr paliwa! Zatem nie dość, że Katarczycy żyją w najbogatszym kraju na świecie i zarabiają krocie, to jeszcze płacą za paliwo jak za wodę. Żyć nie umierać!
Półfinaliści Euro 2022 zawiedli w swoim pierwszym meczu mundialu w Katarze. Mieli gładko wygrać z Tunezją, a tylko bezbramkowo zremisowali. Gole na Education City Stadium padały, ale w pierwszej połowie na spalonym był Issam Jebali, po zmianie stron pecha miał Andreas Olsen.
Skandynawowie walczyli do końca i wydawało się, że w doliczonym czasie gry będą mieć rzut karny, ostatecznie VAR zdecydował, że ręka Tunezyjczyka nie kwalifikuje się do podyktowania „11”. Los zrobił wiele, by „duński dynamit” nie wygrał tego spotkania, czego dowodem jest również słupek Andreasa Christensena z 69 min. Teraz dla Duńczyków zaczną się prawdziwe schody – w sobotę zagrają z Francją. Tunezja zmierzy się z Australią.