Nieoczywistej tożsamości narodowej wielkiego astronoma życie za Polskę
Www.usa.se.pl
Kopernik czuł się obywatelem Polski. Krzyżacy grozili mu śmiercią, a on jednoznacznie opowiedział się po stronie Polski. Niemcy włożyli wiele wysiłku, by znaleźć choćby skrawek dowodu na to, że Kopernik był Niemcem. Takie wysiłki podejmowano zwłaszcza w okresie III Rzeszy. Wszystko, co udało się im znaleźć, to dowody na to, że był wiernym poddanym polskiego króla
ków i częściej pewnie na ulicach można było usłyszeć język niemiecki niż polski. A co dopiero Toruń, który założyli Krzyżacy i dołączył – co warto podkreślić – dobrowolnie do Polski nie tak długo przed narodzinami Kopernika. Powiedziawszy to wszystko, trzeba zauważyć, że przy ówczesnych kryteriach narodowościowych niezwykle ważna jest autoidentyfikacja polityczna. I tu obie rodziny – Kopernika seniora i Watzenrode – które sprowadziły Mikołaja na świat, w chwili jego narodzin były zdecydowanie nastawione propolsko. Tak samo było z samym Kopernikiem. Choć w domu mówiono niemal na pewno po niemiecku, to kryterium językowe jest tu mylące. Jak wiemy choćby z powieści o Herculesie Poirot, największą obrazą dla francuskojęzycznego Belga jest nazwanie go Francuzem. Rodzina Kopernika była niemieckojęzycznymi Polakami. Trzeba się z tym pogodzić.
– Kopernik nie ruszył na opłacone przez wuja studia, najpierw do Krakowa, a potem do Włoch, by studiować astronomię. Miał zostać prawnikiem, cennym wówczas zasobem w politycznym arsenale Watzenrode. Kiedy zainteresowała go astronomia, trudno orzec, i chyba nigdy się już tego nie dowiemy.
– Wiadomo na pewno, że dzieło swojego życia „O obrotach sfer niebieskich” ukończył i złożył do druku. Im staje się ono dojrzalsze, tym więcej wiemy o okolicznościach jego powstawania. Moment, w którym zainteresował się astronomią, pozostaje nieznany. Da się oczywiście dorobić uzasadnienie, że stało się to jeszcze w rodzinnym Toruniu, w Krakowie, gdzie najpierw studiował, lub we Włoszech. Choć raczej te dwie ostatnie lokalizacje są najbardziej prawdopodobne. Wuj nie płacił mu jednak za studia, na których realizowałby swoje pasje. Chciał mieć na zamku w Lidzbarku eksperta od prawa kanonicznego. Tym bardziej że z czasem Watzenrode był zaangażowany w wojny prawne niemal ze wszystkimi i bardzo mu się taki darmowy prawnik w postaci siostrzeńca przydawał. Tak samo było z wykształceniem medycznym, które Kopernik także zdobył. Natomiast astronomią zajmował się w wolnych chwilach.
– Dokładnie. Ten epizod to zresztą ostateczny argument za tym, kim się czuł Kopernik. Otóż czuł się obywatelem Polski. Krzyżacy oblegali Olsztyn, grozili mu śmiercią, a on jednoznacznie opowiedział się po stronie Polski. Niemcy włożyli wiele wysiłku, by znaleźć choćby jakiś skrawek dowodu na to, że Kopernik był Niemcem. Takie wysiłki podejmowano zwłaszcza w okresie III Rzeszy, ale jedyne, co się wtedy udało, to odkrycie, że Kopernik nie tylko odmówił poddania Olsztyna, lecz także wysłał przechwycony przez Krzyżaków list do króla Zygmunta, z którego wynika, że był gotów oddać życie za utrzymanie miasta przy Polsce. Wszystko, co udało się znaleźć Niemcom, to dowody na to, żeby był wiernym poddanym polskiego króla.
– Już w tym okresie Kopernik był ważną postacią na Warmii, którą wcześniej wspierał swoją działalnością administracyjną. Wspomina pan, że więcej wiadomo o tym, ilu chłopów Kopernik osadził na warmińskich wsiach, niż o tym, jak wyglądały jego prace astronomiczne.
– Warmiński okres życia Kopernika możemy często zrekonstruować niemal co do dnia, ponieważ w dokumentach zostało mnóstwo śladów jego działalności administracyjnej. Jednocześnie tym niezwykle nudnym obowiązkom, które miał zapisane w etacie, towarzyszył najbardziej kreatywny okres jego myślenia astronomicznego. To wiemy, zestawiając daty obserwacji, o których pisze w „O obrotach…” z dokumentami biskupstwa. Może to być dla nas ważna lekcja z życia Kopernika także dziś, że oprócz pracy zarobkowej warto mieć swoje zainteresowania.
– Tak hołubiony dziś work-life balance Kopernik doprowadził wręcz do perfekcji.
– Myślę, że Kopernik może być świetnym przykładem, czym jest równowaga między pracą a czasem wolnym i jak jest to ważne, by całego życia nie poświęcać wyłącznie pracy zarobkowej. – Choć „O obrotach sfer niebieskich” uchodzi za jedno z najważniejszych dzieł w historii nauki, to wcale nie było oczywiste, że się ukaże. Sam Kopernik wcale nie palił się, by je wydać, a prace nad drukiem rozpoczęły się u kresu jego życia. I to przy niemal spiskowych wysiłkach przyjaciół Mikołaja. – Rzeczywiście, niemal do ostatniej chwili dzieło jego życia było stosem notatek, z których nie dałoby się zrobić książki bez jego udziału. Bardzo długo zresztą odmawiał współpracy przy wydaniu swoich odkryć. Dopiero w ostatnim roku życia w zasadzie podstępem skłonił go do tego wspomniany już przyjaciel, a podówczas biskup chełmiński Tiedemann Giese. Moim zdaniem zastawił na Kopernika pułapkę, by ściągnąć go do siebie i namówić na współpracę z niejakim Retykiem, przybyłym z Norymbergi naukowcem, przy opracowaniu wydania książkowego. Gdyby nie to, dzieło Kopernika zaginęłoby w zawierusze dziejów. Tym bardziej że niedługo po śmierci Kopernika na Warmii zaczęło się skuteczne czyszczenie śladów po poprzednim układzie politycznym w biskupstwie, którego Kopernik był częścią. Jego notatki pewnie byłyby wykorzystane do rozpalania świec lub czyszczono by nimi buty. Sam Kopernik stałby się zaś przedmiotem teorii spiskowych, że oto był kiedyś taki astronom, który dowiódł heliocentrycznej budowy świata przed tym kimś, kto by odkrył to zamiast Kopernika.