Tylko Nawałka Trener Jacek Gmoch ocenia mundial i kwestię selekcjonera reprezentacji Polski
Współtwórca suk- cesów piłkarskiej reprezentacji Polski w latach 70. ub.w. Jacek Gmoch (83 l.) z uwagą śledził mundial w Katarze. Wiele prognoz znakomitego trenera się sprawdziło. W rozmowie z „Super Expressem” Gmoch ocenił turniej, a jednocześnie odniósł się do kwestii selekcjonera reprezentacji Polski. – Poza Adamem Nawałką nie ma dzisiaj innego kandydata na polskim rynku – mówi Gmoch.
„Super Express”: – Przed mun- dialem jako faworyta wymieniał pan Argentynę, więc chyba nie ma zaskoczenia co do końcowych rozstrzygnięć?
Jacek Gmoch: – Zaskoczeniem dla mnie i chyba wszystkich był ich przegrany pierwszy mecz z Arabią Saudyjską. To był kubeł zimnej wody na rozgrzane głowy i zmotywował ich do tego, żeby nie robić głupot na boisku. W następnych meczach drużyna pokazywała, czego chce na boisku, a w finale pokazali w rzutach karnych, że są przygotowani i na taką ewen- tualność rozstrzygnięcia. Wcześniej był w Argentynie problem Messiego, ale kiedy Scaloni zdołał wreszcie zbudować drużynę wokół niego, a reszta piłkarzy zaakceptowała jego liderowanie, to okazało się, że w wieku zaawansowanym piłkarsko potrafił fantastycznie wypełnić zadanie i jest zjawiskiem. Mundial obronił się pod względem sportowym. Ta strona przykryła wszystko, o czym się mówiło przed turniejem – sposób wyboru gospodarza imprezy, wykorzystywanie robotników. Przy czym FIFA jest podatna na różne manipulacje i wybory. Jest to bardziej polityczna organizacja do kupienia niż stricte sportowa. – Podobała się panu gra reprezentacji Polski?
– Przepraszam, ale nie chciałbym i nie będę oceniał występu Polaków. Wie pan czemu? Na własnej skórze odczułem kiedyś ingerencję ludzi spoza sportu oceniających występ drużyny na mundialu, dlatego nie chcę uczestniczyć w tej kotłowaninie, która jest obecnie wokół reprezentacji. Wracają do mnie emocje z czasów, gdy ja ją prowadziłem.
– Ale pana głos na pewno się przyda. Ważą się losy selekcjonera Czesława Michniewicza. Powinien pozostać czy potrzebny jest nowy? Z Polski czy z zagranicy?
– Nie wiem. Polskiemu trenerowi jest bardzo trudno, bo nie może zaimponować piłkarzom, a najwyżej może się z nimi zaprzyjaźnić. Ostatnim, który mógł zaimponować, był Adam Nawałka, bo sam z powodzeniem grał w mistrzostwach. Dodał do tego swoją koncepcję pracy i to zaskoczyło również dlatego, że miał autorytet. Bardzo trudno jest polskiemu szkoleniowcowi, który gra w czwartej albo piątej lidze – bo tak trzeba sklasyfikować naszą ligę w Europie – zaimponować kadrowiczom. Poza Nawałką nie ma dzisiaj innego kandydata na polskim rynku. Korupcja przyczyniła się do zniszczenia pokolenia trenerów w Polsce. Nie winię za to Michniewicza ani innych trenerów. Miałem wówczas kontakty ze środowiskiem piłkarskim w Polsce i wiem, że jeśli trener nie był w układzie stworzonym przez działaczy, to pozostawał bez pracy. – Wśród kandydatów pojawia się nazwisko Roberta Martíneza...
– Miał dobrą populację piłkarzy w Belgii, ale gdy się zaczęła kruszyć, to było gorzej. Ale jeśli pyta mnie pan o Martíneza w kontekście naszej reprezentacji, to na pewno autorytet będzie miał, skoro z Belgią wspiął się na pierwsze miejsce w rankingu FIFA i zdobył medal na poprzednim mundialu.