Żyła poświętował i marzy o „orełku”
z ukochaną Marceliną (24 l.) i pieskiem Benem zajął drugie miejsce w Turnieju Czterech Skoczni.
który dostał Złotego Orła
Piotr Żyła (35 l.) świętował razem z ukochaną, aktorką Marceliną Ziętek (24 l.), a teraz koncentruje się już na Turnieju Czterech Skoczni. W rozmowie z „Super Expressem” przyznał, że jego ambicje sięgają wysoko – celuje w „orełka”, jak nazywa Złotego Orła, nagrodę dla zwycięzcy.
„Super Express”: – Z ilu Turniejów Czterech Skoczni wracał pan zadowolony?
Piotr Żyła: – A chyba z dwóch. Na pewno dwa lata temu, kiedy „Złotego Bażanta” wygrałem. (śmiech) Turnieju nie wygrałem, ale nagroda wpadła (chodziło o zakład z Andrzejem Stękałą – red.). I chyba jeszcze z edycji 2016/2017. Kamil wtedy wygrał, a ja na koniec przyatakowałem i na drugie miejsce wskoczyłem.
– W Oberstdorfie wszyscy mają równe szanse, ale już ten pierwszy konkurs ustawia dalszą rywalizację. Nie można go zepsuć, prawda?
– Na pewno trzeba w każdym konkursie skakać na wysokim poziomie, żeby się liczyć w walce o „orełka”. Bo ogólnie poziom skoków bardzo się podnosi.
– Patrząc na klasyfikację Pucharu Świata, trudno nie nazwać pana jednym z faworytów. Jak się jedzie w takiej roli na tak ważne zawody?
– Nie mam nic przeciwko temu, przecież właśnie po to cały czas ciężko pracuję. Staram się stawiać sobie najwyższe cele, bo wtedy mam dobrą motywację do tego, by wygrywać.
– Rozumiem, że miejsce na „orełka” jest na półce?
– Zawsze się znajdzie. Upcha się go tam. (śmiech) A mówiąc poważnie: będę zadowolony z wykonanej roboty, jeśli będę mieć przekonanie, że więcej zrobić nie dałem rady. Kiedy ledwo żyję, wtedy jestem zazwyczaj najbardziej zadowolony.
– Rozmawiamy cały czas o sporcie. A ja pana zapytam, czy po kilkunastu latach spędzania sylwestra w tym samym gronie nie chciałby pan jakoś inaczej przywitać nowy rok?*
– Eee, zawsze można sylwestra w kwietniu zrobić, co za różnica. (śmiech)
– No śnieg by się przydał...
– Na co komu śnieg w sylwestra?! Inne czynniki są istotniejsze.
– No właśnie o to pytam. Zawsze te same twarze, a tu może człowiek chciałby kogoś bliskiego, jakąś panią przytulić?
– Twarze się zmieniają, choć ja, Kamil i Dawid rzeczywiście od wielu lat jesteśmy zawsze razem w tego sylwestra. Ale teraz trenerzy nowi przyszli na przykład. Inne bywają też zasady. Niby w tym samym miejscu, ale każdy trener ma swoje spojrzenie na świętowanie, czasem od razu wygoni do spania.
– U którego trenera ta smycz była najdłuższa i można było pójść spać najpóźniej?
– A był taki jeden rok, kiedy nie spałem i... później mi brakowało na pierwszą serię, bo w próbnej jeszcze byłem drugi. Ale to już dawno było. Młody jeszcze wtedy byłem, pochłonęła mnie noc i w końcu trener mnie wygonił do spania.
– „Młody byłem” – pan mówi. Podczas transmisji z Engelbergu komentator przypomniał, że Fettner i Żyła znajdujący się na czele to dwaj najstarsi skoczkowie w stawce. No to jak się czuje weteran?
– Fajnie być starszym zawodnikiem. Ma się więcej doświadczenia. Choć wciąż jeszcze popełniam czasem stare błędy, wiem, czego chcę i co jest dla mnie istotne. Lepiej się czuję niż w czasach, gdy byłem młody i nie wiedziałem, co i jak chcę zrobić. Teraz czuję się zawodnikiem bardziej poukładanym, choć... dla mnie to trudne do powiedzenia. (śmiech)
– Kto wygra Turniej Czterech Skoczni, jeśli nie Piotr Żyła?
– Ja bym chętnie wygrał, ale na pewno wysoko bym też Dawida stawiał, bo on w tym sezonie jest niemożliwy. Zdarzało mi się oddać solidny skok, a tu Dawidek za moment szybował jeszcze dalej. W sporcie nie ma niczego pewnego, ale widziałbym go w gronie najmocniejszych faworytów.