Elon Musk – dyktator,
Dr Tomasz Markiewka: – Musk jest bez wątpienia postacią niebezpieczną. Także ze względu na to, jaką władzą – on i inni miliarderzy – dysponuje. Jeden z błędów, które nieustannie popełniamy, polega na tym, że myślimy o Musku i jemu podobnych jako o zwykłych przedsiębiorcach. Jakby to był właściciel zakładu fryzjerskiego, tyle że działający na dużo większą skalę. Bliżej mu do polityków niż przedsiębiorców.
– Będąc właścicielem Twittera, ma tak naprawdę władzę nad bardzo dużą częścią debaty publicznej na całym świecie. Nad tym, jak ona wygląda i kto może w niej uczestniczyć. Już pomijam to, że po prostu może sobie kupić taką platformę jak Twitter. Dlatego jestem zwolennikiem, by takich ludzi jak on traktować właśnie jako polityków, którzy mają ogromną władzę nad milionami ludzi. Choć, co w przypadku Muska i innych miliarderów jest ważne – w przeciwieństwie do polityków nie jest z tej władzy rozli- czany i nie może być jej pozbawiony w procesie demokratycznym.
– Zdobywał ją stopniowo. Jest znakomita książka pt. „Świat według prezesów”, w której autorzy zwracają uwagę, jak w ostatnich kilkudziesięciu latach zmieniła się rola miliarderów. To, że na świecie są obrzydliwie bogaci ludzie, samo w sobie nie jest niczym nowym. To, co jest nowe, to fakt, że ci miliarderzy stali się ikonami kultury. Zapewne Bill Gates czy Steve Jobs byli pierwszymi postaciami tego typu. Mieliśmy po drodze choćby Donalda Trumpa, który na tym zbudował całą karierę polityczną. Na tej samej nucie gra Elon Musk. Wielu ludzi po prostu go podziwia, uważa, że jest kimś niesamowitym, wzorem do naśladowania oraz autorytetem politycznym i biznesowym. A to też jest rodzaj władzy – jeśli jesteś autorytetem dla milionów ludzi, w pewnym sensie sprawujesz władzę nad nimi. Kiedy w końcu jednak nabył Twittera, na którym obecnych jest większość polityków, dziennikarzy, gdzie toczy się ogromna część debaty publicznej, to ta władza staje się już namacalna.
– Skoro traktujemy Muska jako polityka, to warto powiedzieć o jego poglądach. To niezbyt wysublimowany libertarianin, ktoś w rodzaju Janusza Korwin-Mikkego branży IT.
– Musk niewiele różni się tu od większości baronów Doliny Krzemowej, która wyznaje podobne do niego poglądy. Mało który z nich jest jednak w nich tak ostentacyjny jak Elon Musk. Zdają sobie sprawę, że poglądy libertariańskie nie są aż tak popularne i lepiej nimi nie epatować. Musk nie ma takich zahamowań. Niedawno „The New York Times” pisał o tym, że większość luminarzy Doliny Krzemowej z zaciekawieniem patrzy na to, co robi Musk. Traktują to jako sprawdzian, czy można tak jak on mówić, co się myśli i czy to nie zaszkodzi biznesom, które prowadzą. To jedno, ale jest coś jeszcze.
– On sam uwierzył w to, że jest geniuszem, który zbawi ludzkość. Nie jest to typowe zachowanie miliarderów. Gates czy Jobs też dawali ujście swojemu ego, ale nigdy nie kreowali się na zbawców świata.
– Podobną postacią jest jeden z bohaterów najnowszego hitu filmowego „Glass Onion”. Grany przez Daniela Craiga prywatny detektyw prowadzi śledztwo w sprawie morderstwa w otoczeniu ekscentrycznego i uważanego za geniusza miliardera z branży IT. Goniąc za rozwiązaniem zagadki „kto zabił”, detektyw odkrywa przy okazji szokującą prawdę: rzeczony miliarder okazuje się zwykłym głupkiem, błaznem i hochsztaplerem. Czyżby odkrył też tajemnicę samego Muska, którego wszyscy widzą w tej postaci?
– (śmiech) Trudno nie widzieć tej analogii. To zresztą szokujące, jak bardzo w ostatnich latach zmienił się wizerunek Elona Muska. Kiedy mówię, że wielu uważa go za geniusza i wizjonera, to jeszcze jakiś czas temu myśleli tak o nim ludzie z szerokiego spektrum politycznego i ideowego. Od prawicy do lewicy nie brakowało tych, którzy uważali, że działa dla dobra ludzkości i jest postacią pozytywną. Dziś tak myśli o nim głównie prawica, i to ta raczej skrajna. Cała reszta widzi w nim właśnie błazna i internetowego trolla. Amerykańska lewica cieszy się z tego, jak zachowuje się Musk, bo sam podważa wizerunek miliardera-geniusza i sprawia, że filmy takie jak „Glass Onion” nie są przerysowane, ale zdradzają pewną prawdę o najbogatszych ludziach na świecie.
– Skąd się w ogóle brało to gasnące dziś uwielbienie dla Muska?
– Wydawało się, że cokolwiek by o nim powiedzieć, to jest przynajmniej człowiekiem z wizją. Podczas gdy inni miliarderzy martwią się jedynie tym, by pomnażać swój majątek, inwestując wyłącznie w to, co gwarantowało zyski, Musk widział świat, w którym samochody jeżdżą na prąd, a ludzie latają na Marsa. To robiło wrażenie. Nawet jeśli nie lubiło się jego charakteru. Z tego wizjonera został tylko internetowy troll.
To rodzi podejrzenia, że wizje Muska od początku były humbugiem.
– To może chociaż zostanie kapłanem wolności słowa, której zapowiadał być obrońcą jako właściciel Twittera?
– Rzeczywiście, Musk zdobył sobie przychylność wielu osób, obiecując, że jako właściciel Twittera będzie stał na straży wolności słowa. Był odpowiedzią na lęki, że platformy społecznościowe zbyt mocno ograniczają swobodę wypowiedzi poprzez moderację. Musk obiecywał, że Twitter będzie miejscem absolutnej wolności słowa. Okazało się, że tak nie jest, a zamiłowanie Muska do tej wolności kończy się tam, gdzie zaczyna się krytyka jego osoby. Z wielkich słów niewiele więc zostało. Nie powinniśmy więc wierzyć w to, że rozwiązaniem problemu wolności słowa jest to, że jakiś miliarder kupi wielką platformę społecznościową i będzie nią zarządzał jak dyktator. To się nie może po prostu udać.
– A uda mu się wyleczyć Twittera z „lewactwa”, które, jego zdaniem, dominuje w internecie i sprawia, że „konserwatywne głosy są wyciszane”?
– Musk i podobnie do niego myślący żyją w przekonaniu, że tak właśnie jest – że media społecznościowe są przechylone na lewo i sprzyjają politykom, aktywistom i dziennikarzom o lewicowych poglądach. Tymczasem są naukowe badania, które wskazują, że algorytmy odpowiedzialne za to, co się użytkownikom, choćby Twittera, wyświetla, sprzyjają prawicy, bo to prawicowe głosy są silniej promowane. Nigdy więc nie było tego świata, któremu Elon Musk wypowiedział wojnę.
– Musk i inni luminarze Doliny Krzemowej uważają, że są ostatnimi obrońcami
Musk jest bez wątpienia postacią niebezpieczną. Także ze względu na to, jaką władzą – on i inni miliarderzy – dysponuje. Bliżej mu do polityków niż przedsiębiorców
Niemcy nie chcą słyszeć o reparacjach, na wysłaną przez polski rząd notę dyplomatyczną odpowiedzieli jednym zdaniem – że sprawa jest zamknięta. Polski rząd nie zamierza się jednak poddawać! Rusza więc z wielką akcją informacyjną na skalę międzynarodową. – Kolejny krok to sąd – zapowiada wiceminister MSZ Arkadiusz Mularczyk. – Analizujemy możliwości działań o charakterze prawnym,