Polacy za granicą bardziej doceniają artystów
Polonia z Illinois nie widziała go od siedmiu lat. Wokalista Bartek Wrona (41 l.) przed lutowym występem pod Chicago:
Od jego ostatniego występu w Chicago minęło kilka lat. W lutym Bartek Wrona (41 l.), niegdyś wokalista grupy Just 5, dziś z sukcesami realizujący się w solowej karierze, wystąpi dla Polonii w Hickory Hills, IL. Zobaczymy go 18 lutego razem z Mateuszem Mijalem (37 l.) na ostatkach w sali bankietowej Janosik.
„Super Express”: – Dawno cię nie słyszeliśmy na koncertach w Chicago...
Bartek Wrona: – Tak, ostatni raz występowałem w Wietrznym Mieście w 2016 r., więc minęło trochę czasu. Spodziewam się, że zagram bardzo fajny koncert, na którym będzie panowała miła atmosfera.
– Będziesz miał czas na zwiedzanie Chicago?
– Raczej nie, będę miał bardzo mało czasu i mój pobyt w Wietrznym Mieście zapowiada się intensywnie.
– Co mają w sobie twoje piosenki, że cieszą ludzi od tylu lat?
– Bardzo się cieszę, że moja muzyka jest ponadczasowa i ma wielu fanów zarówno w Polsce, jak i za granicą. Kto by nie chciał być jednym na milion i spełniać kolorowe sny fanów...
– Czy koncerty dla Polonii mają dla ciebie specjalne znaczenie?
– Zawsze, jak gram koncerty za granicą, lubię rozmawiać z ludźmi, którzy żyją poza Polską, ale wiadomo, wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma. Uwielbiam występować zarówno przed Polonią, jak i przed publicznością w kraju, to jest mój żywioł. Na pewno fajniej jest zobaczyć kogoś, kogo się nie widziało parę lat, bo mieszka daleko. Myślę że Polacy za granicą bardziej doceniają artystów, którzy dla nich występują. A ja zdecydowanie wolę występować przed publicznością niż śpiewać w studiu, nie ma to jak dobry kontakt z fanami.
– Jakimi hitami nas rozgrzejesz w Chicago?
– Oczywiście rozgrzeję publiczność moimi przebojami, na pewno zaśpiewam piosenki „Jedna na milion”, „Będzie impreza”, a później „Kolorowe sny”, więc będzie to bardzo fajny koncert.
– Czy zdarzały ci się sceniczne wpadki?
– Pewnie kiedyś zapomniałem tekstu piosenki, ale nie ma to jak dobra improwizacja tekstowa i wszystko poszło niby tak, jak miało być.
– Karierę zrobiłeś przypadkiem?
– To trochę szczęścia, dużo pracy i konkretna realizacja planu. Miałem zostać kucharzem, ale los chciał inaczej i zostałem muzykiem.
– Po tylu latach na scenie miewasz jeszcze tremę?
– Czasami mam, a czasami wcale nie mam. Przed dużymi koncertami, np. telewizyjnymi, nie mam tremy, a kiedy jadę zaśpiewać w małym miasteczku, to mnie łapie trema i nie umiem tego wytłumaczyć.
– Kariera jest dla ciebie najważniejsza w życiu?
– Zawsze na pierwszym miejscu stawiam rodzinę, a później życie zawodowe.