Super Express Chicago

Pokazałem synowi, że warto walczyć

-

Alexander Gorgon (35 l.) w pierwszej kolejce rundy wiosennej w meczu z Widzewem (3:3) zaliczył najdłuższy występ w ekstraklas­ie od półtora roku. Okrasił go piękną asystą przy golu Luki Zahovicia. Kilka miesięcy temu obawiał się, czy nie zostanie inwalidą. – To był naprawdę trudny okres. Miałem szczęście, że trafiłem do świetnego neurochiru­rga we Freiburgu – mówi pomocnik Pogoni.

„Super Express”: – Jest pan po dwóch zabiegach kolana, bo drugi miał naprawić błąd lekarski. Brał pan pod uwagę zakończeni­e kariery? Alexander Gorgon: – Lekarz, który uwolnił mi nerw w kolanie odpowiedzi­alny za podnoszeni­e stopy, oceniał szanse powrotu do piłki 50 na 50. Powiedział, że wykonał zabieg najlepiej, jak mógł, na swojej nodze zrobiłby tak samo. Po 10 tygodniach mogłem poruszać stopą i pomyślałem, że w normalnym życiu dam radę i kalectwo mi nie grozi, ale do powrotu do profesjona­lnej piłki było daleko. Trzeba było iść dalej, bo za dużo pracy włożyłem w rehabilita­cję, żeby się poddać.

– Kiedy uwierzył pan, że wróci?

– Nie wiem, czy to był przełomowy moment, ale zdarzyła się sytuacja, której nigdy nie zapomnę. W październi­ku odbierałem z treningu syna, który ćwiczy w akademii Pogoni. Zaskoczył mnie wtedy pytaniem: „Tata, czy ty będziesz jeszcze grał w piłkę?”. Odpowiedzi­ałem, że tak, a czemu miałbym nie grać. Okazało się, że jeden z chłopców z akademii powiedział mu: „Twój tata już nigdy nie zagra w Pogoni”. Pomyślałem wtedy: „O kurde, jak to funkcjonuj­e, że i dzieci o tym rozmawiają?”.

– To była dodatkowa motywacja?

– Bardzo duża. Syn Mateo żyje moją karierą i sam ma zapał do piłki, więc chciałem mu pokazać, że nigdy nie można się poddawać i trzeba walczyć nawet w beznadziej­nych sytuacjach. Sobie chciałem udowodnić, bo mimo wieku, w jakim jestem, mam głód piłki i chcę kontynuowa­ć grę. Chcę też odwdzięczy­ć się klubowi za pomoc, jaką mi okazał, bez względu na to, co się stanie po sezonie.

Newspapers in Polish

Newspapers from United States