Kocham grać koncerty to mnie nakręca
Polonijna publiczność miała ostatnio okazję wysłuchać na żywo Nowatora, czyli Pawła Lipskiego (38 l.), który niedawno wystąpił w chicagowskim Klubie Stereo. Nie było to jego pierwsze spotkanie z rodakami za oceanem. Muzyk opowiedział nam o swoich wrażeniach z występów w USA.
„Super Express”: – Za tobą koncerty w USA, jakie wrażenia? Paweł Lipski: – Zagrałem na zamkniętej imprezie w słonecznej Arizonie, w Phoenix, w Chicago był koncert klubowy. Nie były to moje pierwsze występy w USA. Amerykę pierwszy raz odwiedziłem w 2005 r. jeszcze z Lerkiem, po sukcesie piosenki „Moja panienka”. Od tamtego czasu byłem w Stanach już 11 razy i zagrałem koncerty w Chicago, Detroit, Sarasocie, Nowym Jorku, New Jersey. Myślę, że w sumie było ich już ok. 30.
– W czasie tych koncertów były jakieś zabawne momenty?
– Pamiętam historię z ostatniego koncertu na Florydzie we wrześniu w Sarasocie. Przyjechaliśmy na próbę w samo południe i czekaliśmy w garderobie, aby zacząć, ale nikt nas nie wołał. W końcu się okazało, że od tego upału i słońca przestały działać stół mikserski, odsłuchy na scenie i mikrofony. W ostatniej chwili wymienili
śmy sprzęt, aby koncert mógł się w ogóle odbyć. A była to wspaniała impreza, bo oprócz mnie wystąpili również Stachursky i Krystyna Giżowska.
– Czy amerykański grafik miałeś bardzo wypełniony?
– Tak, wywiady w radiach, spotkania, mecz NBA Chicago Bulls – San Antonio Spurs i koncerty. Znalazłem też chwilę czasu na małe zakupy.
– Czy do polonijnej publiczności masz szczególny sentyment?
– Tak, bardzo lubię występować za granicą. W szczególności prezentować swoje nowe nagrania. Zagrałem swoje największe hity, między innymi takie jak „Moja panienka”, „Z lewa do prawa”, ale także najnowsze single, jak „Ay Amor”. Był to istny miks samych hitów, zrobiliśmy konkretną balangę!
– Jak przyjęła cię Polonia ?
– Jedno jest pewne, Polacy mieszkający w USA są bardzo spragnieni takich spotkań, chcą pogadać, powspominać lub dowiedzieć się, jak jest w Polsce. Lepiej rozumieją moją twórczość chociażby w klimacie Reggaeton, bo tutaj mają styczność na co dzień z taką muzyką. Nagrania studyjne to przede wszystkim praca nad singlem, albumem. Jednak wszystko robię po to, aby móc się spotkać później z fanami na koncertach. Kocham grać koncerty, to mnie nakręca.
– Co robisz, by zachować formę?
– Nie mam na to żadnej recepty. Muzyka to moja miłość, pasja, to ona motywuje mnie do działania.
– Muzyka towarzyszyła ci od dzieciństwa?
– Tak, w naszym domu zawsze była muzyka. Mój tata był muzykiem, brat, babcia jedna i druga. Pamiętam, że w szkole podstawowej nagrywałem swoje pierwsze utwory na takie radio mono firmy Unitra. Miałem wtedy chyba ze 12 lat.
Talent odziedziczyłem po tacie.
– Co robisz, kiedy zapominasz tekstu piosenki?
– Zaczynam po prostu freestyle o tym, co widzę, i śpiewam o fanach. Jest to czysto spontaniczna akcja.
– Co ci się najbardziej podoba USA?
– Kiedy pierwszy raz byłem w USA, to wszystko było dla mnie niesamowite. Duże auta, wielkie autostrady, wysokie budynki w sercach miast, możliwość zobaczenia meczu NBA itp. Myślę, że lubię Stany za wszystko, co nowe, co mogę zobaczyć na własne oczy, a często tylko widziałem na filmach. Uwielbiam podróżować i może dlatego.