Stawką wojny w Ukrainie jest zwycięst
„Super Express”: – W przyszłym tygodniu do Polski przyjedzie prezydent Joe Biden. Jakiego przesłania tej wizyty powinniśmy się spodziewać?
Mark Brzezinski: – To historyczny moment. Jeszcze nigdy amerykański prezydent nie składał w Polsce oficjalnej wizyty dwa razy w ciągu jednego roku. To tylko pokazuje, na jaki poziom wzniosły się relacje amerykańsko-polskie, ta wyjątkowa przyjaźń między nami. Mamy do czynienia z ogromnym zaangażowaniem ze strony obu naszych krajów, a splot naszych interesów jest niebywale gęsty. Jestem zaszczycony, że mogę w takim czasie pracować jako ambasador Stanów Zjednoczonych w Polsce.
– Oczywiście znakomite relacje między Polską a Stanami Zjednoczonymi to także zasługa wojny w Ukrainie. Śledząc amerykańskie media, widzę, że tamtejsi dziennikarze są niezwykle szczęśliwi, mogąc ogłosić, że Polska objęła w tym momencie wiodącą rolę w Europie. To dlatego, że wreszcie jakieś państwo wzięło odpowiedzialność za to, co się w Europie dzieje? – Oczywiście, bliskość naszych relacji wynika z kryzysu, z którym się mierzymy. Ale nie tylko on wpływa na stosunki amerykańsko-polskie. Na pewno nasza współpraca wojskowa jeszcze nigdy nie była taka bliska. W Polsce jest obecnie ponad 10 tys. amerykańskich żołnierzy, którzy stacjonują w różnych miejscach waszego kraju, by wspólnie z sojusznikami zapewnić bezpieczeństwo NATO. Polacy wykonali niewiarygodną pracę, by pomóc ukraińskim uchodźcom i wspierać Ukraińców, którzy zostali w swoim kraju. Dostarczacie pożywienie, dostarczacie wszelkie niezbędne zasoby, które pozwalają im się utrzymać w czasie straszliwych bombardowań i ostrzałów ze strony Rosji. Ale bliskość naszych państw to także relacje gospodarcze i biznesowe.
– Co z nimi?
– Polska gospodarka rozkwita, mimo że znajduje się tuż obok strefy wojennej. Amerykański biznes doskonale wie, że Polacy są bardzo pracowici, są lojalnymi współpracownikami i kolegami z pracy, i chce inwestować na polskim rynku. Widzimy, jak ta współpraca się rozwija i również to jest niezwykle ważnym wymiarem szczególnie bliskiej przyjaźni amerykańsko-polskiej.
– Bardzo się cieszę, że dojdzie do tej wizyty. Będzie ona bowiem okazją do spotkania władz naszych państw na najwyższym szczeblu. Chciałbym także wspomnieć o specjalnym wydarzeniu, które będzie towarzyszyć wizycie prezydenta Bidena. W Warszawie odbędzie się duże wydarzenie publiczne z jego udziałem. Miejsce tego wydarzenia zostanie jeszcze określone, ale już dziś zapraszam wszystkich Polaków, by przyjechali do Warszawy i spotkali się osobiście z naszym prezydentem. Wygłosi tam bardzo ważne przemówienie. Tak jak w roku ubiegłym będzie ono poświęcone kwestiom bezpieczeństwa tego regionu, jego demokracji i ludziom oraz nieustającym wysiłkom humanitarnym Polaków. – Termin wizyty prezydenta Bidena jest nieprzypadkowy. Odbędzie się ona parę dni przed rocznicą wybuchu wojny w Ukrainie i co więcej, prezydent Biden wygłosi swoje przemówienie w Warszawie w tym samym czasie, kiedy do rosyjskiej Rady Federacji będzie przemawiać Władimir Putin. To swego rodzaju wyzwanie rzucone Putinowi? Joe Biden chce pokazać Putinowi, że Stany Zjednoczone są tu, nigdzie się stąd nie ruszają i zamierzają walczyć o to, by Ukraina mogła wygrać wojnę? – Porównajmy obie osoby, o których pan wspomniał. Z jednej strony prezydent Biden, który utrzymał wielonarodową koalicję demokratyczną. Koalicję, która wspólnie dba o zbiorową obronę i troszczy się o to, by kryzys wokół Ukrainy się nie rozszerzał, wspierając najechany kraj i przepełniony bólem naród ukraiński. Miłość do ludzi i empatia, które charakteryzują Joego Bidena, są niezrównane. Można to było zobaczyć w marcu ubiegłego roku na ulicach Warszawy, na Stadionie Narodowym, gdzie spotykał się z ukraińskimi uchodźcami. Joe Biden jest prezydentem ludzi. No i jest Putin.
– Putin zaatakował Ukrainę. Czy zrobił to, by Szwecja i Finlandia wstąpiły do NATO? Zapewne nie. Czy zrobił to, by władze Polski i Stanów Zjednoczonych zacieśniły współpracę? Zapewne nie. Czy zrobił to, by Europa zaczęła znowu się zbroić i budować zdolno- ści defensywne w sposób, którego nie widzieliśmy od czasów zimnej wojny? Zapewne nie. Naród rosyjski poniósł strategiczną porażkę w każdym możliwym wymiarze. Jakby tego było mało, on bez opamiętania zabija Ukraińców. Jak można być z tego dumnym? Jak można uznać to za sukces? To coś, czym można się chwalić przed Rosjanami? Nie martwię się o to, kto tego dnia będzie bardziej w centrum uwagi. europejskich członków NATO, przesunął się na wschód z powodu wojny. Czy tak rzeczywiście jest?
– Mamy kryzys w Europie Środkowej. Celem NATO jest kolektywna obrona i ona działa. Fakty są takie, że ten region jest bezpieczny. Sądzę, że to niezwykle istotne, że prezydent Duda i liderzy Słowacji będą współgospodarzami szczytu Bukareszteńskiej Dziewiątki w czasie wizyty prezydenta Bidena w Warszawie. Dzięki temu możemy wspólnie rozmawiać o tym, czego potrzeba, by ten region pozostawał bezpieczny. Nie możemy zapominać, że kryzys wokół Ukrainy to nie tylko problem Polski, Ameryki czy Europy Środkowej.
– Sprawa faktycznie jest globalna, a jej skutki widać w Azji Środkowej, na Kaukazie, na Bliskim Wschodzie.
– To międzynarodowy kryzys i dlatego tak ważne jest, by inni włączyli się w pomoc Ukraińcom. Tak, by mogli oni wygrać wojnę z Rosją i odbudować swój kraj. To wyzwanie, które wymaga globalnego podejścia. Jesteśmy na początku tego procesu. Nadal musimy wygrać tę wojnę. Tragedią jest to, że jakiekolwiek szanse na rozwiązanie dyplomatyczne zostały zniweczone przez Putina, jego nieprzerwane ataki, niekończący się ostrzał wymierzony w najechanych Ukraińców. Trwają ataki na szpitale, na szkoły. Okrucieństwa, których dopuszczają się rosyjscy żołnierze w niektórych ukraińskich miastach, przypominają to, co działo się w czasie II wojny światowej. To haniebne.
– À propos pomocy wojskowej dla Ukrainy. Czy Ameryka nie jest już zmęczona żmudnymi dyskusjami politycznymi na jej temat? Przez ostatni rok obserwowaliśmy niekończące się targi, by dostarczyć jak najwięcej walczącym Ukraińcom. Widzieliśmy niekończące się dyskusje na temat czołgów dla Ukrainy. W Polsce rodziło to ogromną frustrację. Amerykę także to frustruje? – Ameryka doskonale rozumie, co jest na szali. A na szali jest wynik starcia między dyktaturami i autokracjami z jednej, a demokracjami z drugiej strony. Nie chcemy zostawić naszym dzieciom świata, w którym duże i silne państwa mogą znęcać się nad mniejszymi krajami. To jest istota sprawy. Nasze wspar
To historyczny moment. Jeszcze nigdy amerykański prezydent nie składał w Polsce oficjalnej wizyty dwa razy w ciągu jednego roku