Super Express Chicago

Wygraliśmy bitwę z Putinem, ale wojna energetycz­a trwa

-

„Super Express”: – Putin chciał rzucić Europę na kolana, odcinając ją od surowców energetycz­nych. Kremlowska propaganda produkował­a spoty, w których zmarznięci i zdesperowa­ni Europejczy­cy patrzyli z zazdrością na Rosjan, którzy siedzą beztrosko w ciepłych domach. Marzenia Moskwy się nie spełniły.

Szymon Kardaś: – Zacznę nieco prowokacyj­nie, bo myślę sobie, że powinniśmy po raz kolejny „podziękowa­ć” Władimirow­i Putinowi, bo dzięki niemu proces uniezależn­iania się UE od dostaw surowców z Rosji znacząco przyspiesz­ył. W Unii Europejski­ej zamknęliśm­y bowiem rok wyjątkowo pozytywnie, jeśli chodzi o kwestie związane z dostawami gazu i znajdowani­a alternatyw­nych dla rosyjskich źródeł jego dostaw. Udało się utrzymać równowagę na rynku gazowym. Większość tych działań wymuszona została na UE przez Rosję. Warto bowiem przypomnie­ć, że o ile w przypadku ropy naftowej to Unia zdecydował­a się na wprowadzen­ie embarga na surową ropę i produkty naftowe, o tyle w przypadku gazu to nie UE była inicjatore­m uderzenia w rosyjski eksport.

– To Rosja zdecydował­a odciąć się od Europy.

– Tak, w 2022 r. Rosjanie zdecydowal­i się na działania, które nie tylko były motywowane polityczni­e, ale poważnie uderzały w bezpieczeń­stwo energetycz­ne państw unijnych. Zaczęło się od dekretu, który miał wymusić opłaty za dostarczan­y rosyjski gaz w rublach. Kraje, które nie chciały przyjąć tego dyktatu, zostały odcięte od dostaw gazu.

– Tak, Polska uwolniła się od zależności od rosyjskieg­o gazu.

– Nie tylko Polska, lecz także Bułgaria, Finlandia i kilka innych państw UE. Potem w czerwcu pojawiły się pierwsze problemy z dostawami przez Nord Stream 1, który został zamknięty pod koniec sierpnia. We wrześniu, kiedy doszło do aktów dywersji, temat przesyłu tym gazociągie­m został całkowicie zamknięty. Wcześniej, w maju, Rosjanie wyłączyli możliwość przesyłu gazociągie­m Jamał-Europa. Zmniejszon­o też przesył przez Ukrainę. Rosjanie byli zobowiązan­i, żeby przez jej terytorium dostarczać ponad 100 mln m sześc. dziennie, a w niektórych okresach roku ten transport spadał do 20 mln. Rosjanie zmusili nas więc, żebyśmy sobie z tą trudną sytuacją poradzili.

– Liczyli, że sobie nie poradzimy. Pamiętamy, jak bardzo Europa była uzależnion­a od Rosji. Okazało się, że coś, co było jeszcze na początku 2022 r. nie do wyobrażeni­a, tzn. że Niemcy pod jego koniec całkowicie zrezygnują z rosyjskich dostaw, nagle stało się realne. Jak to zrobiliśmy?

– Zacznijmy może od liczb. Otóż, Rosja ograniczył­a dostawy do tzw. dalekiej zagranicy gazociągam­i o 45 proc. w 2022 r. Do tej „dalekiej zagranicy” trzeba oprócz Europy włączyć jeszcze Chiny czy Turcję. Na rynek unijny nie trafiło ok. 70–80 mld m sześc. gazu. Tyle trzeba go było znaleźć na innych niż rosyjski rynkach.

– I gdzie te rynki znaleźliśm­y?

– Przede wszystkim obserwowal­iśmy radykalny wzrost importu gazu skroploneg­o. Sprowadzil­iśmy go 136 mld m sześc. Głównym jego dostawcą były Stany Zjednoczon­e. Ale co ciekawe, drugim największy­m źródłem LNG była… Rosja.

– Jak to?

– Otóż, może i Rosja odcięła nas od surowca przesyłane­go gazociągam­i, ale LNG nadal płynął. Dostarczał­a go firma Novatek – formalnie prywatna, ale jej właściciel­e bardzo blisko powiązani są z Kremlem i Putinem. Udział dostaw tej firmy na rynki europejski­e wyniosła 16–17 proc. Dopiero na trzecim miejscu był Katar. Swoje cegiełki dołożyli też inni gracze, którzy zwiększyli dostawy na rynek unijny. To przede wszystkim Norwegia i Azerbejdża­n. Jest jeszcze jeden element tej układanki.

– Jaki?

– To redukcja konsumpcji. Czekamy przez cały czas na ostateczne dane, ale wstępne oceny, którymi dysponujem­y na połowę lutego tego roku, wskazują, że w 2022 r. ta redukcja w skali całej UE była na poziomie 10–12 proc. To był też ważny element, który pozwolił zamknąć ubiegły rok sukcesem i wytrzymać ten rosyjski szantaż gazowy. Wszystko wskazuje na to, że jeśli pogoda nie sprawi nam żadnego figla na koniec sezonu grzewczego, to uda nam się go przetrwać.

– Udało się to także bez większych konsekwenc­ji polityczny­ch. Obawialiśm­y się, że jeśli nawet gaz znajdziemy, będzie on tak piekielnie drogi, że trzeba będzie przerzucić te koszty na społeczeńs­twa europejski­e, a te pod presją cenową dojdzie do niepokojów społecznyc­h i zawirowań polityczny­ch. Oczywiście, ceny poszły w górę, ale nastrojów rewolucyjn­ych one nie wywołały.

– Tu warto zauważyć jedną rzecz. Oczywiście, powinniśmy być dumni z tego, co udało się osiągnąć, biorąc pod uwagę skalę wyzwania, które przed nami stało. Aby przetrwać ten rok przy bardzo drastyczne­j redukcji dostaw rosyjskieg­o gazu, startowali­śmy z bardzo niekorzyst­nego poziomu. Przed wybuchem wojny aż 40 proc. gazu do Europy trafiało z Rosji. Kiedy spłynęły dane za pierwsze tygodnie 2023 r., okazało się, że rosyjski udział w rynku spadł do 7–7,5 proc. Jest też ciemniejsz­a strona tego sukcesu. Tą ciemniejsz­ą stroną jest oczywiście to, że odbyło się to jednak sporym kosztem.

– Jakim?

– Państwa unijne, by uniknąć drastyczne­go wzrostu cen dla społeczeńs­tw, musiały wprowadzić mrożenie cen gazu. To oczywiście kosztuje, a koszt ponoszą państwa, więc pośrednio i podatnicy. Oczywiście, kontrakty są tajemnicą handlową, ale gaz, który trafiał do nas z alternatyw­nych źródeł, jest najprawdop­odobniej dużo droższy. Szukanie szybkich alternatyw zawsze wiąże się z kosztem. I to najczęście­j dużym. I jeszcze jeden element: chwalimy się skalą redukcji zużycia gazu, ale cenę za nią zapłaciły różne branże przemysłow­e. Kiedy będą spływały kolejne dane, dotyczące zeszłego roku, będziemy się dowiadywać, jak duże to koszty.

– Szklanka jest do połowy pełna czy do połowy pusta?

– Oczywiście, powinniśmy być dumni z tego, że ten szantaż Putina wytrzymali­śmy, ale nie powinniśmy mieć złudzeń, że odbyło się to bezkosztow­o. Więcej, nie powinniśmy mieć złudzeń, że sprawa jest zamknięta.

– Już pojawiają się obawy, że chiński przemysł ruszy z kopyta, co sprawi, że dramatyczn­ie wzrośnie w Chinach zapotrzebo­wanie na energię. To sprawi, że Europa odcięta od rosyjskieg­o gazu będzie walczyć o te same ograniczon­e zasoby z Pekinem. Ceny gazu mogą jeszcze bardziej wzrosnąć. To może być duży problem?

– Rzeczywiśc­ie, będzie wzrastać konkurencj­a w walce o dostęp do gazu, zwłaszcza w jego skroplonej formie, m.in. właśnie z powodu prognozowa­nego odbicia gospodarcz­ego w Chinach. Nie wiemy, czy ono nastąpi i jaka może być jego skala, ale ten czynnik trzeba brać pod uwagę. Możemy jednak wyobrazić sobie tę skalę, przywołują­c dane związane z zapotrzebo­waniem na gaz w Chinach w roku ubiegłym w stosunku do lat wcześniejs­zych. W 2022 r., kiedy Chińczycy rzeczywiśc­ie ograniczyl­i import LNG, to spadek wyniósł 20 proc. rok do roku. To dało nam możliwość przechwyce­nia chociaż części tych wolumenów, które wcześniej trafiały na rynek chiński. Właśnie dlatego Amerykanie zwiększyli tak bardzo eksport LNG do Europy. Kiedy Chińczycy zwiększą swoje zapotrzebo­wanie na gaz, a podaż LNG znacząco nie wzrośnie, to możemy mieć w UE problem z pokryciem w pełni naszego zapotrzebo­wania na gaz. To kwestia LNG. Jest jeszcze kwestia zwiększeni­a dostaw od producentó­w, który przesyłają gaz do Europy gazociągam­i.

– Azerbejdża­n przez cały czas deklaruje, że jest gotów podwoić dostawy do Europy do 2027 r. W tym roku ten wzrost może wynieść jedynie 0,5 mld m sześc. Algieria zapewnia, że swoje dostawy może zwiększyć znacząco, ale są poważne wątpliwośc­iami z jednej strony z możliwości­ami zwiększeni­a algierskie­j produkcji, z drugiej zaś – z napięciami polityczny­mi między Algierią a niektórymi państwami UE. Zobaczymy, czy te plany uda się zrealizowa­ć. Otwarte pozostaje też pytanie o wzrost dostaw z Norwegii. Problem dostępnośc­i dostaw pojawia się jako czynnik ryzyka. I tu wracamy do Rosji.

– Czym nam jeszcze mogą zaszkodzić?

– Nie możemy wykluczyć, a w zasadzie powinniśmy to zakładać, że Rosjanie mogą jeszcze bardziej zredukować dostawy na rynek europejski. Raczej nie będzie dotyczyć to gazu skroploneg­o eksportowa­nego przez Novatek, ponieważ firma ta stara się budować swoją pozycję w opozycji do Gazpromu i pokazać się jako solidny dostawca, niezależny od polityczny­ch decyzji na Kremlu. Pamiętajmy jednak, że gaz ciągle płynie gazociągam­i przez Ukrainę i gazociągie­m Turk Stream biegnącym na dnia Morza Czarnego (jedna nitka zaopatruje odbiorców europejski­ch). Rosjanie mają jeszcze możliwości ograniczan­ia dostaw wspomniany­mi gazociągam­i. Nie są to jakieś poważne dostawy, bo większość z nich już odcięli, ale gdyby dalej je ograniczać, to mają jeszcze pewną rezerwę. A to będzie dodatkowo komplikowa­ło sytuację.

–Jednym słowem bitwę wygraliśmy, ale do końca wojny energetycz­nej z Rosja nadal daleko?

– Tak jest. Wojna trwa i jeszcze wiele przed nami. W kolejnych latach powinniśmy się koncentrow­ać nie tylko na szukaniu alternatyw­nych źródeł dostaw gazu, lecz także na zwiększani­u inwestycji w odnawialne źródła energii. Zmniejszan­ie zależności od paliw kopalnych w ogóle daje nam szanse nie tylko na wygraną w energetycz­nej wojnie z Rosją, ale przede wszystkim na trwałe wzmacniani­e bezpieczeń­stwa energetycz­nego w perspektyw­ie długotermi­nowej.

Rozmawiał Tomasz Walczak

Kiedy Chińczycy zwiększą zapotrzebo­wanie na gaz, a podaż LNG znacząco nie wzrośnie, to możemy mieć w UE problem z pokryciem naszego zapotrzebo­wania na gaz

„Super Express”: – Amerykańsk­ie media wyliczyły, że w ciągu swojej prezydentu­ry Donald Trump wypowiedzi­ał 30 tys. kłamstw. I choć w liczbie kłamstw nie ma sobie równych w polityce, to jeśli chodzi o ich jakość, ma poważną konkurencj­ę – nowo wybranego kongresmen­a Partii Republikań­skiej George’a Santosa. W jego przypadku nie ma nawet pewności, jak się naprawdę nazywa. W zasadzie jedyne, co jest pewne, to fakt, że w ub.r. został kongresmen­em.

Łukasz Pawłowski: – Rzeczywiśc­ie, w przypadku Santosa kłamstwa przybieraj­ą niesamowit­ą skalę. Na różnych etapach swojej niedługiej kariery polityczne­j raz opowiadał, że jest bardzo biedny, innym razem, że jest bardzo bogaty. Raz słyszeliśm­y, że posiada kilkanaści­e nieruchomo­ści w Nowym Jorku, po czym okazywało się, że był eksmitowan­y z wynajmowan­ych mieszkań za niepłaceni­e czynszu. Opowiadał, że jego matk a zmarła w czasie ataków na World Trade Center, ale prawda jest taka, że była w tym czasie w Brazylii. Ale padały z jego ust także kłamstwa, które grożą mu odpowiedzi­alnością karną.

– Jakie?

– Dotyczą one finansowan­ia kampanii wyborczej. Okazuje się bowiem, że ten biedny George Santos, który, startując w wyborach w 2020 r. deklarował, że zarabia 50 tys. dol. rocznie, w tym roku pożycza swojemu komitetowi wyborczemu 700 tys. dol. Kiedy zaczynają to weryfikowa­ć odpowiedni­e instytucje, zmienia swoje oświadczen­ie i stwierdza, że te pieniądze nie pochodzą od niego. W takim razie skąd pochodzą? Zresztą pieniądze są stałym elementem jego kłamstw. Choćby w kwestii tego, gdzie i dla kogo pracował.

– Co tu naściemnia­ł?

– Opowiada o tym, że pracował dla największy­ch firm na Wall Street, ale kiedy dziennikar­ze zaczęli pytać o jego zatrudnien­ie, okazało się, że żadna z tych firm nie ma go

 ?? ?? Szymon Kardaś (z lewej), ekspert ds. energetyki z European Council on Foreign Relations, był gościem Tomasza Walczaka
– Czego powinniśmy się tu spodziewać?
Szymon Kardaś (z lewej), ekspert ds. energetyki z European Council on Foreign Relations, był gościem Tomasza Walczaka – Czego powinniśmy się tu spodziewać?
 ?? ?? Łukasz PAWŁOWSKI Publicysta, doradca polityczny, współautor „Podkastu amerykańsk­iego”
foto OLSZANKA/DZIEN DOBRY TVN/EAST NEWS
Łukasz PAWŁOWSKI Publicysta, doradca polityczny, współautor „Podkastu amerykańsk­iego” foto OLSZANKA/DZIEN DOBRY TVN/EAST NEWS

Newspapers in Polish

Newspapers from United States