Rykańskiej polityki. yszłość
Nic, co o sobie mówi George Santos, nie jest zgodne z prawdą www.usa.se.pl
– Każda partia prowadzi proces sprawdzania słabości swoich kandydatów. I w przypadku George’a Santosa te wątpliwości się pojawiły, bo pracownikom jego sztabu zaczęły wychodzić historie – a przynajmniej ich część – o których teraz rozpisują się media. Namawiali Santosa, by zrezygnował ze startu, ale odmówił. W związku z tym wielu z tych pracowników zrezygnowało i odeszło ze sztabu. To jednak nie sprawiło, że Partia Republikańska wycofała tę kandydaturę. A przecież nie startował on po raz pierwszy.
– No właśnie, lokalni republikanie już go znali. Ale niedostatecznie dobrze. – Tak, startował już w 2020 r. Kandydatem został w zasadzie tylko dlatego, że nie było innych chętnych. Okręg, z którego startował, był uznawany za dość bezpieczny dla Partii Demokratycznej i nikt się nie palił, żeby startować z niego jako konkurent demokraty. Ten wówczas dość łatwo wygrał i dziś otwarcie przyznaje, że niespecjalnie zajmowali się Santosem, wiedząc, że nie jest poważną kontrkandydaturą, i że nie chcieli tracić pieniędzy na prześwietlanie kandydata. W 2022 r. zmieniono granice tego okręgu i stał się on bardziej konkurencyjny. Na tym skorzystał Santos. Zyskał też na tym, że jego konkurenci zignorowali ślady kompromitujących kłamstw. Skupili się głównie na jego związkach z Donaldem Trumpem. Myśleli, że to wystarczy.
– Gdyby wiedzieli choć część tego, co się za tą kandydaturą kryje, w ogóle by się Trumpem nie zajmowali...
Naprawdę trudno mi zrozumieć to, że w Ameryce, gdzie na kampanie wydaje się już miliardy dolarów, Partia Demokratyczna pożałowała grosza, by zająć się na poważnie Santosem.
– Santos to przyszłość amerykańskiej polityki? Od czasów Trumpa polityczni kłamcy i hochsztaplerzy mają się tam dość dobrze.
– Rzeczywiście, można się zastanawiać, czy jest on tylko wybrykiem amerykańskiej polityki, czy zapowiedzią
manifestacją siły partyzantów. 18 sierpnia 1946 r. „Ogień” z więzienia św. Michała w Krakowie uwolnił kilkudziesięciu więźniów. 14 listopada 1946 r. w liście do Bieruta wypunktował cele swojej walki: „Oddział Partyzancki »Błyskawica« walczy o wolną, niepodległą i prawdziwie demokratyczną Polskę. Walczyć będziemy tak o granice wschodnie, jak i zachodnie. Nie uznajemy ingerencji ZSRR w sprawy wewnętrzne polityki państwa polskiego. Komunizm, który pragnie opanować Polskę, musi zostać zniszczony”. Eugeniusz Wojnar, propagandysta PPR w Nowym Targu, pisał po latach, że „»Ogień« wówczas panował w terenie, stanowił siłę, miał swoje oddziały w każdym niemal zakątku. Jego wpływy sięgały tak daleko, że nawet organa władz bezpieczeństwa i milicji nie były od nich wolne”. Inny PPR-owiec, Bronisław Pawlik, alarmował: „Chłopi znów po wsiach pomagają mu, przechowując go i jego ludzi. Są takie wsie, gdzie formalnie żadna władza wcale nie ma dostępu, dlatego organizacja w terenie się wcale nie rozwija, a cały Komitet Powiatowy pracuje pod strachem”. W walce ze zgrupowaniem „Ognia” w latach 1945–1947 zginęło ok. 60 funkcjonariuszy UB, 27 NKWD, 40 milicjantów. jej przyszłości. Obawiam się, że jednak to drugie, zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę głęboką polaryzację w Stanach Zjednoczonych. Ona sprawia, że nawet najmarniejsi kandydaci cieszą się dużym poparciem wyborców swoich partii. Można sobie wyobrazić Kongres, w którym zasiada nie jeden taki Santos, ale kilkudziesięciu podobnych do niego patologicznych kłamców.