Ratował synka SAM TRAFIŁ DO SZPITAL
Www.usa.se.pl
Czy najważniejsi politycy w kraju – prezydent, premier, szefowie partii – powinni się regularnie badać i informować Polaków o stanie swojego zdrowia? Poseł PiS Bolesław Piecha (69 l.) nie ma wątpliwości: – Oczywiście, że tak! – mówi w rozmowie z „Super Expressem”.
Tuż przed wizytą w Polsce prezydent USA Joe Biden (81 l.) poddał się szczegółowym badaniom lekarskim. Amerykańskiego przywódcę zbadało aż 10 specjalistów, a następnie Biały Dom w oficjalnym oświadczeniu przekazał opinię lekarzy na temat zdolności wykonywania prezydenckich obowiązków przez Bidena. Raport jasno określał też listę schorzeń, na które prezydent się leczy, co nie dziwi, biorąc pod uwagę jego wiek. Tymczasem w Polsce to temat tabu. Czy to dobrze, że nic nie wiemy o stanie zdrowia osób podejmujących najważniejsze decyzje w kraju? – W Polsce prezydent, premier, szefowie partii powinni ujawniać przynajmniej raz w roku swój ogólny stan zdrowia – zdecydowanie deklaruje poseł PiS Bolesław Piecha. – Tak jak przy dopuszczaniu do pracy się to odbywa – dodaje polityk. – Wobec różnych pomówień, fake newsów należałoby publikować takie oświadczenia, by uciąć wszelkie spekulacje – tłumaczy dalej Piecha. Tego same
Rodzinka w całej okazałości go zdania jest politolog, prof. Kazimierz Kik: – Ujawnianie stanu zdrowia przez czołowych polityków, decydentów co najmniej raz w roku jest absolutnie konieczne – mówi nam prof. Kik. – Ale nie tylko zdrowie fizyczne jest ważne – dodaje politolog. – Stan zdrowia psychicznego politycy powinni również ujawniać. To bardzo poważna sprawa i dziwię się, że w Polsce nie ma wprowadzonego takiego rozwiązania – podsumowuje.
Wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł (43 l.) na długo zapamięta rodzinny wyjazd na narty w Bieszczady. Miało być wesoło, a skończyło się interwencją szpitalnych ratowników. Zima się już kończy, ale warunki w górach wciąż są świetne. Z ostatnich dni ferii skorzystali też minister Warchoł z rodziną. Z żoną Joanną i trójką dzieci: Kornelią (9 l)., Ksawerym (7 l.) i Klarą (3 l.) wyjechali poszaleć na śniegu w Arłamowie. – To był bardzo krótki, ale intensywny czas. Były łyżwy, narty, sanki, wspinaczka na ściankach, dzieci po prostu szczęśliwe – opowiada nam minister. Niestety, ostatniego dnia doszło do niebezpiecznej sytuacji. – Gdy zjeżdżaliśmy z Ksawerym ze stoku na nartach, nagle synek wpadł rozpędzony w siatkę zabezpieczającą trasę – wspomina Warchoł, który ruszył natychmiast na pomoc. – Na szczęście dziecku nic się nie stało, ale ja tak niefortunnie ustawiłem narty, że poczułem przeszywający ból w nodze – dodaje. Minister trafił do szpitala w Luba