Cały Zamość żegnał
Www.usa.se.pl
Rodzina, przyjaciele i, bez cienia przesady, cały młody Zamość żegnał†w poniedziałek Eryka ( 16 l.), który zginął z rąk swoich rówieśników kilka dni wcześniej. W ostatniej drodze alejkami starego Cmentarza Parafialnego za urną z prochami chłopca w całkowitej ciszy szło setki osób. Eryk spoczął w grobie swojego taty, który umarł kilka lat wcześniej.
Pogrzeb rozpoczynał się o godz. 11, jednak już o wiele wcześniej łatwo było spotkać w Zamościu grupki młodych ludzi. Mniej uśmiechniętych i głośnych niż zazwyczaj, ubranych w ciemne stroje. Wielu z nich szło najpierw na miejsce zbrodni, do Parku Miejskiego. – Nie znałam Eryka. Ale przyszłam tutaj i będę na pogrzebie – mówi młoda dziewczyna, rozpalając znicz na zaśnieżonej trawie.
W małej kaplicy cmentarnej zmieściło się jedynie rodzina, najbliżsi. Tłum na zewnątrz był naprawdę wielki. Cisza. Panowała przejmująca cisza. – Nasz rozum jest za mały. Nie ogarniemy wyroków bożych. Dzisiaj potrzeba nam wiary i miłości, aby się nie zagubić w ciemności, aby odnaleźć wyciągniętą ku nam dłoń Boga, który jest dla nas życiem. Mimo, że właśnie dzisiaj ogarniają nas ciemności tej tragicznej sytuacji – mówił ksiądz podczas kazania. – Uświadamia nam to kruchość naszego życia; wielką tajemnicę naszej wiary, że życie nasze się zmienia, ale nie kończy. Dzięki Chrystusowi – dodawał.
Pani Iwona, mama chłopca zachowała spokój. Przytuliła z całej siły urnę z prochami syna tuż po zakończeniu uroczystości. Trzymała ją dłuższą chwilę. Wpadła w rozpacz po pogrzebie, kiedy łkając słuchała kondolencji. Niewątpliwie wpłynęła na nią przykra rzecz, która ją spotkała: grabarze przygotowali początkowo do pochówku grób wujka Eryka i potem naprędce naprawiali swój błąd.