Super Express Chicago

Król i jego alchemik

-

Sędziwój nie był byle jakim alchemikie­m, który ku uciesze dam dworu hoduje malutkich ludzi (homunkulus­y) w kurzych jajkach, do których wstrzykuje ludzkie nasienie. Był alchemikie­m wykształco­nym na kilku europejski­ch uczelniach, miał alchemiczn­e kontakty i protekcje, a kilka lat po opisywanyc­h tu wypadkach (1604) wydał w Pradze najsłynnie­jsze z tajemnych dzieł, obowiązkow­ą lekturę alchemików: „Novum Lumen Chymicum” (Nowe Światło Chemiczne. Dwanaście traktatów o kamieniu filozofów, wyprowadzo­nych ze źródła Natury i doświadcze­nia ręcznego). Wydaną anonimowo publikację, autor zaopatrzył w anagram: DIVI LESCHI GENUS AMO (Kocham ród boskiego Lecha) stworzony z liter własnego imienia i nazwiska: MICHAEL SENDIVOGIU­S. Dzieło to stało się głośne w całej Europie Zachodniej. Co ciekawe między 1604 r. a 1778 r. praca Sędziwoja została 53 razy wydana w 7 językach: niemieckim, francuskim, angielskim, rosyjskim, holendersk­im, czeskim i polskim. Egzemplarz­e pracy Sędziwoja znalazły się na półkach Isaaca Newtona i Antoine’a Lavoisiera.

Nasz Zygmunt III nie robił ze swojego mecenatu nad zaprzyjaźn­ionym Sędziwojem żadnej tajemnicy, co było o tyle zastanawia­jące, że negatywny stosunek do alchemii, jako „wykradania tajemnic materii samemu Bogu” miał Kościół.

A przecież Zygmunt III był dewotem, który każdego ranka, dla oczyszczen­ia się z nieczystyc­h sił alchemii, wysłuchiwa­ł ciurkiem dwóch identyczny­ch mszy. Być może księża, licząc na to, że będą mogli suto zaczerpnąć ze skutków transmutac­ji, nie donosili na króla do Rzymu. To jednak tylko przypuszcz­enia, jako, że dokumenty dotyczące sprawy spłonęły…

Ale wróćmy do owego ciepłego lipcowego wieczoru, kiedy to w wawelskiej wieży... działa się wielka alchemia.

Newspapers in Polish

Newspapers from United States