Koniec procesu
To jedna z najbardziej drastycznych spraw, które widziała Polska. W Szczecinie (woj. zachodniopomorskie) zapadł prawomocny wyrok w sprawie zwanej przez media „procesem kanibali”. Skazany został Robert M. – pójdzie siedzieć na 25 lat za kierowanie zabójstwem. Mężczyzna razem z kompanami torturował i zabił człowieka, którego następnie poćwiartowano, upieczono nad ogniskiem i zjedzono. Ten wyjątkowy akt kanibalizmu wyszedł na jaw po wielu latach.
Ponad 20 lat temu w miejscowości Łasko pod Choszcznem (woj. zachodniopomorskie) Robert M. miał zaatakować mężczyznę w średnim wieku i uderzyć go w twarz. Potem napadnięty został zmuszony do zajęcia miejsca w samochodzie. Robertowi M. towarzyszyło czterech kolegów. Pojechali nad jezioro Osiek we wsi Ługi (woj. lubuskie). Wtedy Robert M. miał powiedzieć do znajomego Zbigniewa
B.: „Wiesz co masz zrobić”. Ten chwycił nóż, przeciął szyję pobitego mężczyzny, rozczłonkował jego ciało i grillował fragmenty nad rozpalonym ogniskiem. Potem mięso ofiary zostało zjedzone!
Sprawa nie ujrzałaby światła dziennego, gdyby nie list zmarłego jeszcze przed śledztwem Zbigniewa B. Ten przed śmiercią opisał zbrodnię. Policjanci wznowili śledztwo. A podejrzewanym założyli podsłuchy. Potem zatrzymali cztery osoby – wspomnianego
Roberta M. oraz Rafała O., Sylwestra B. i Janusza S. Robert M. trafił do aresztu. Zarzucono mu, że był inicjatorem zbrodni. Pozostali odpowiadali z wolnej stopy. Oskarżono ich o zbezczeszczenie zwłok.
We wrześniu 2021 r. sąd skazał Roberta M. na 25 lat więzienia. Uznał winę pozostałych osób, ale ze względu na przedawnienie nie trafili za kratki. Sprawa zbezczeszczenia zwłok została umorzona.
Jednak Robert M. chciał uniewinnienia i złożył apelację. Odpowiadał z wolnej stopy i był przekonany, że zostanie uniewinniony. Jednak Sąd Apelacyjny w Szczecinie utrzymał w mocy wcześniejszy wyrok. Wyrok jest prawomocny. – 25 lat za nic! – krzyknął na sali sadowej skazany, gdy policjanci go zakuwali w kajdanki. Wtórowała mu matka i jego płacząca córka. – Nic nie zrobił. Moją emeryturę jeszcze zabierzcie – krzyczała starsza z kobiet.