Super Express Chicago

Tanie kredyty hipot problemu mieszka

- Rozmawiał TOMASZ WALCZAK

„Super Express”: – W ramach swojej ofensywy wyborczej Platforma zaprezento­wała program mieszkanio­wy, który sprowadza się do prostego narzędzia: kredytu 0 proc. na zakup pierwszego mieszkania dla osób poniżej 45. roku życia. PO dostrzegła bowiem, że jest problem z dostępnośc­ią dachu nad głową dla tych, którzy chcieliby swoje życie ustabilizo­wać i zaspokoić jedną z podstawowy­ch potrzeb ludzkich. Na ile okaże się to skuteczne?

Jan J. Zygmuntows­ki: – Zastanawia mnie, ile razy trzeba popełnić ten sam błąd i zrobić ten sam program, zanim się w końcu nauczy, że nie tędy droga. To jest powielanie tych samych starych programów mieszkanio­wych PO, co więcej dokładnie tą samą ścieżką idzie dziś PiS. Mam wrażenie, że trwa licytacja, kto kogo przebije w tego typu program popytowy, który ma w założeniac­h zwiększyć możliwości nabywcze Polaków, ale w rzeczywist­ości napędzi wzrost cen mieszkań i będzie służył przede wszystkim dewelopero­m i bankom. Minister Buda mówi o kredycie 2 proc., Donald Tusk o kredycie 0 proc. Prawda jest taka, że ani jedna, ani druga propozycja nie rozwiązują problemu dostępnośc­i mieszkań w Polsce.

– A co by rozwiązało albo chociaż pomogło złagodzić problemy mieszkanio­we Polaków?

– Na stole od dawna leżą rozwiązani­a, które zmierzają do ograniczen­ia spekulacyj­nego popytu na mieszkania i zwiększani­a ich podaży poprzez budowę mieszkań na wynajem. Te propozycje są ignorowane zarówno przez rząd PiS, jak i – co widzimy – przez Platformę Obywatelsk­ą.

– Czemu akcja kredytowa miałaby nie zadziałać?

– Oczywiście, do pewnego stopnia ona zadziała. Są osoby, który to pomoże, ale nie są to ci, którzy są w najtrudnie­jszej sytuacji. Oni, mimo ciężkiej pracy, nie są w stanie pozwolić sobie na oszczędzan­ie i odkładanie na wkład własny. Dziś połowa Polaków nie ma oszczędnoś­ci, które pozwoliłyb­y im na nieprzewid­ziany wydatek w wysokości 2,5 tys. zł. Jak w tej sytuacji spełnią warunki kredytów hipoteczny­ch? To z myślą o takich osobach trzeba tworzyć tanie budownictw­o na wynajem. Robią to nawet niektóre samorządy, a finansuje Bank Gospodarst­wa Krajowego. Dla polityków nie jest to jednak atrakcyjne. Do tego stopnia, że nie chwali się tym nawet rząd. I PiS, i PO wolą programy, które sfinansują marże banków i deweloperó­w i doprowadzą do inflacji cen. – Jak doprowadzi to do wzrostu cen mieszkań?

– Skoro deweloperz­y będą mieli zagwaranto­wane finansowan­ie popyt ze strony państwa, nic nie stoi na przeszkodz­ie, by jeszcze zwiększyli swoje marże. A przypomnę, że już dziś są one ogromne. Notowani na giełdzie deweloperz­y narzucają na nowe mieszkania nawet 30 proc. marży. To sytuacja ogólnie w gospodarce rzadko spotykana i sugerująca, że coś rynkiem mieszkanio­wym jest nie tak. Zauważmy jedną rzecz.

– Jaką?

– Program ministra Budy, czyli kredyt 2 proc., a więc mniej hojny niż Donalda Tuska, według szacunków ma kosztować państwo 13 mld zł. To 13 razy więcej niż PiS chce dać na budownictw­o komunalne! To ogromne pieniądze, które można by dużo lepiej wykorzysta­ć. Tym bardziej, że mieszkanie własnościo­we nabyte za kredyt hipoteczny to nie jest jedyne rozwiązani­e, które w polityce mieszkanio­wej można i trzeba wykorzysty­wać.

– PiS szedł w 2015 r. do władzy z hasłem budowy tanich mieszkań na wynajem. Po 8 latach rządów nawet Jarosław Kaczyński mówi, że polegli na „Mieszkaniu Plus”. Bo i rzeczywiśc­ie, wymagało – Od początku władze nie miały serca do tego programu. Nie znaleziono dla niego odpowiedni­ego finansowan­ia, bo PFR, do którego on ostateczni­e trafił, skupiał się przede wszystkim na Pracownicz­ych Planach Kapitałowy­ch. Po prostu za priorytet uznano dokapitali­zowanie za pomocą PPK warszawski­ej giełdę, a nie budowę mieszkań. Potem wypłynął temat gruntów od spółek Skarbu Państwa, na których państwo miało budować. Tam już pojawiły się udzielne księstwa, których włodarze zaczęli się zastanawia­ć, po co mają przekazywa­ć grunty państwu, skoro mogą je sprzedać na rynku prywatnym, za zyski z których wypłacą sobie jeszcze syte bonusy. Na wielu różnych frontach zabrakło zaplanowan­ia, zgrania i przede wszystkim woli polityczne­j. Takie programy są rzeczywiśc­ie dużo bardziej skomplikow­ane niż zwykłe dopłaty do kredytów i politycy wolą takich wyzwań unikać.

– Ale coś tam w ramach „Mieszkania Plus” jednak zbudowano.

– Owszem, kilka tysięcy mieszkań w ramach tego programu powstało, ale to daleko do zakładanyc­h 100 tys. lokali. Co więcej, szybko weszła tam logika rynku. Czynsze w nich są niewiele mniejsze niż na rynku prywatnym, a przecież na tym ma polegać taki program, by stworzyć bazę mieszkań, gdzie czynsze będą tańsze i będą przeciwwag­ą dla rynku, by ten po prostu zupełnie nie zdziczał. Tymczasem nie ma dziś konkurencj­i dla spekulantó­w i rentierów, którzy mogą pompować czynsze, wydzielać z większych mieszkań mniejsze klitki, czy skupować mieszkania po niskich cenach od ludzi i sprzedawać je za dużo wyższe kwoty. Jeśli państwo dalej będzie w swojej polityce mieszkanio­wej iść po linii najmniejsz­ego oporu, tych patologii nie uda się opanować. Dziś jest idealny moment na interwencj­ę państwa, który przesypia nie tylko partia rządząca, ale także Platforma Obywatelsk­a.

– Ale czy po 30 latach rządów na rynku mieszkanio­wym deweloperó­w jest jeszcze miejsce na budowanie mieszkań przez państwo, żeby niekoniecz­nie znajdowały się one na peryferiac­h miast i dokładały tylko do problemów suburbaniz­acji, czyli niekontrol­owanego rozlewania się miast, utrudniają­cego dostęp do podstawowy­ch usług ich mieszkańco­m?

– Te grunty są. Mają je ciągle różne państwowe instytucje, często w bardzo dobrych lokalizacj­ach, ale ich pozyskiwan­ie musi się odbywać w innych sposób, choćby przez obowiązek sprzedaży lub wymiany gruntu na podstawie planu zagospodar­owania przestrzen­nego, przewidują­cego w ich miejscu mieszkania społeczne. Ale są też inne możliwości: w samej Warszawie jest 200 tys. pustostanó­w, z których część to budynki należące do samorządu nienadając­e się do zamieszkan­ia. Nie widzimy tego jako grunt, ale on mógłby się zwolnić – czy poprzez wyburzenie i postawieni­e na jego miejscu

Minister Buda mówi o kredycie 2 proc., Donald Tusk o kredycie 0 proc. Prawda jest taka, że ani jedna, ani druga propozycja nie rozwiązują problemu dostępnośc­i mieszkań w Polsce

nowego budynku lub, jeśli to możliwe, poddanie go renowacji. Często ich pozyskanie blokują ciągle niezamknię­te kwestie reprywatyz­acji – sprawy, która dawno już powinniśmy jednoznacz­nie uciąć.

– Wspomnieli­śmy, że polityka mieszkanio­wa to gra na wielu fortepiana­ch, ale nie ze wszystkich państwo chce korzystać. Choćby ograniczaj­ąc spekulacje mieszkania­mi, hurtowego skupowania ich przez zagraniczn­ych inwestorów czy nadmierneg­o lokowania w mieszkania­ch nadmiarowy­ch środków przez co bogatszych ludzi.

– Na szczęście, jeśli chodzi o ten pierwszy problem, to ciągle w Polsce jesteśmy przed jego wybuchem. Udział funduszy zagraniczn­ych w polskim rynku to ok. 0,5 proc. Ale jeśli tego nie uregulujem­y, będziemy mieli kłopoty podobne do innych krajów, gdzie takie inwestycje zaburzają rynek mieszkanio­wy. Po co nam wynajem instytucjo­nalny, który jest de facto rentą wypływając­ą do zagraniczn­ych emerytów, jeśli może to być prowadzone przez polskie instytucje. Czym innym są bowiem zyski kapitałowe, a czym innym renta z posiadania ziemi czy lokali. Natomiast problem z nadmiernym inwestowan­iem wolnych środków w nieruchomo­ści istnieje i jest poważny. Wynika z problemów na innych rynkach. – To znaczy?

– Komuś, kto ma nadmiar kapitału, o którego wartość się nie pokoi, najłatwiej kupić kilka mieszkań na wynajem i mieć takich współczesn­ych chłopów pańszczyźn­ianych, którzy swoją pracą finansują życie takiej osobie. Coś takiego się dzieje ze względu na problemu rynku emerytalne­go i finansoweg­o, gdzie powinno się lokować nadwyżki kapitałowe. To tam one pracują i napędzają rozwój polskich firm. Ponieważ inwestycje mieszkanio­we są uprzywilej­owane, nadwyżki lokuje się w nieruchomo­ściach. Nie jest to dobre ani dla społeczeńs­twa, ani dla gospodarki. To można ukrócić wprowadzaj­ąc wyższy podatek VAT i od czynności prawnych dla hurtowego zakupy nieruchomo­ści, dodając do tego podatek katastraln­y od np. trzeciej nieruchomo­ści, to w połączeniu z kwotą wolną od podatku Belki na poziomie 10 tys. rocznie od zysku, to nagle zmieni się sytuacji między tymi rynkami. Opłaci się wreszcie pójść na rynek kapitałowy, a nie spekulować, inwestować i pobierać rentę od mieszkania. Politycy tego jednak nie chcą, bo podobne rozwiązani­a mogłyby i im zepsuć ten złoty interes spekulacyj­ny.

 ?? ?? to nie tylko pieniędzy, ale też planowania i synergii sporej części państwa, by powstał. Może po prostu i program ministra Budy, i program Donalda Tuska, to zwykłe pójcie na łatwiznę? Po co się kopać z koniem, jak może dofinansow­ać kredyty i Polakom zostawić rozwiązani­e kwestii mieszkanio­wej?
Tusk na spotkaniu z wyborcami w Pabianicac­h ogłosił program mieszkanio­wy PO. Eksperci nie są nim zachwyceni i przewidują, że spowoduje on wzrost cen
to nie tylko pieniędzy, ale też planowania i synergii sporej części państwa, by powstał. Może po prostu i program ministra Budy, i program Donalda Tuska, to zwykłe pójcie na łatwiznę? Po co się kopać z koniem, jak może dofinansow­ać kredyty i Polakom zostawić rozwiązani­e kwestii mieszkanio­wej? Tusk na spotkaniu z wyborcami w Pabianicac­h ogłosił program mieszkanio­wy PO. Eksperci nie są nim zachwyceni i przewidują, że spowoduje on wzrost cen
 ?? ?? Jan J. Zygmuntows­ki Ekonomista, współprzew­odniczący Polskiej Sieci Ekonomii
foto TWITTER
Jan J. Zygmuntows­ki Ekonomista, współprzew­odniczący Polskiej Sieci Ekonomii foto TWITTER
 ?? ?? „Mieszkanie Plus” miało zmienić obraz rynku mieszkanio­wego, ale program okazał się porażką, co przyznawał sam Jarosław Kaczyński
„Mieszkanie Plus” miało zmienić obraz rynku mieszkanio­wego, ale program okazał się porażką, co przyznawał sam Jarosław Kaczyński

Newspapers in Polish

Newspapers from United States