Super Express Chicago

POTĘŻNA DAWKA HUMORU

-

Na rozprawie rozwodowej pada pytanie:

- Jak się pan zorientowa­ł, że żona pana zdradza?

- Poświęcała mi coraz mniej czasu, mniej rozmawiali­śmy, mniej czasu spędzaliśm­y razem no i dzieci zaczęły się rodzić czarne.

Przychodzi do sklepu facet i prosi o dobry alkohol na 25. rocznicę ślubu.

Sprzedawca patrzy na półki, potem na klienta.

- A pan chce świętować czy raczej zapomnieć?

Rozmawia dwóch kolegów:

- To niesamowit­e, jak teraz sanatoria są skuteczne. Moja żona jest w nim dopiero tydzień, a ja już się świetnie czuję!

Trzech chłopców przechwala się czyj wujek jest lepszy.

Pierwszy mówi:

- Mój wujek jest biskupem i każdy mówi Wasza Ekscelencj­o!

Na to drugi:

- A mój jest kardynałem i każdy mówi Wasza Eminencjo!

A trzeci chłopiec mówi:

- Mój waży 200 kilo i każdy mówi: O Boże!

Na granicę polską przyjeżdża David Coperfield, celnik pyta: - Czym się pan zajmuje? - Jestem iluzjonist­ą. - A co to takiego? - A pokaże: Przykrył swojego merca płachtą, zamachał rekami, zdjął płachtę, a tu stoi BMW.

Celnik na to łeee tam... widzisz tego tira ze spirytusem?

- No widzę. Celnik przystawia­jąc pieczątkę na dokumentac­h: a teraz to już jest tir z groszkiem!

Młody biznesmen mknie swoim nowiutkim porsche. Nagle we wstecznym lusterku dostrzega migające niebieskie światełko. Niewiele myśląc, wciska pedał gazu. Niestety, samochód policyjny nie daje za wygraną.

Wreszcie biznesmen zatrzymuje się na poboczu.

Podchodzi policjant, ogląda prawo jazdy kierowcy i mówi:

- Mam za sobą długi dzień, jestem zmęczony i głodny. Jeśli znajdzie pan jakieś dobre wytłumacze­nie, puszczę pana wolno.

- No bo... - kombinuje biznesmen. - W zeszłym tygodniu żona zostawiła mnie dla policjanta. Bałem się, że chcecie mi ją oddać.

- Życzę miłego weekendu - salutuje policjant.

Pewnego dnia szef dużego biura zauważył nowego pracownika. Kazał mu przyjść do swego pokoju.

- Jak się nazywasz?

- Jurek - odparł nowy.

Szef się skrzywił:

- Słuchaj, nie dociekam, gdzie wcześniej pracowałeś i w jakiej atmosferze, ale ja nie zwracam się do nikogo w mojej firmie po imieniu. To rodzi poufałość i może zniszczyć mój autorytet. Zwracam się do pracownikó­w tylko po nazwisku, np. Kowalski, Malinowski. Jeśli wszystko jasne, to jakie jest twoje nazwisko?

- Kochany - westchnął nowy. - Nazywam się Jerzy Kochany. - Dobra, Jurek, omówmy następną sprawę.

Tata prosi Jasia:

- Jasiu pomaluj okna.

Jasiu przychodzi po godzinie i pyta:

- Tato, a ramy też?

Rozmawiają dwie koleżanki: - Podobno się rozwodzici­e?

- Tak.

- A z czyjej winy będzie orzeczony rozwód?

- Oczywiście, że męża! Wyobraź sobie, że wrócił do domu dwie godziny wcześniej, niż zwykle.

Jaś wita ciocię, która przyjechał­a w odwiedziny:

- Dzień, dobry ciociu! Ale się tata ucieszy! Woła radośnie. - A to dlaczego, kochanie? - Bo przed chwilą powiedział, że tylko ciebie brakuje nam do szczęścia.

Przychodzi 60-latek do seksuologa:

- Panie doktorze, strasznie kiepsko u mnie z tymi sprawami, a mam dopiero 60 lat. Mój sąsiad ma ponad 80 i mówi, że on to codziennie po 2 razy.

Doktor:

- Proszę otworzyć usta, proszę powiedzieć:

"Aaaaaa".

- Aaaaaa...

- Struny głosowe w porządku.

Może pan mówić to samo.

Bank. Kolejka wychodziła na ulice. W końcu przychodzi 2 facetów. Jeden mówi: - Proszę mnie przepuścić, idę z bronią!

Ludzie puszczają go na początek kolejki. - Dobra Bronia, chodź!

Dawno temu przychodzi

Żyd do Urzędu Stanu Cywilnego i mówi, że chce zmienić nazwisko. - Na jakie? - Chciałbym się nazywać Kowalski. - A jak się pan teraz nazywa? - Malinowski. - Panie, po co to panu, dlaczego chce pan to zmienić? - Widzi pan, bo jak się mnie wtedy zapytają o poprzednie nazwisko, to chcę powiedzieć - Malinowski.

- Karolinko, czemu płaczesz? - Aaaa, bo wujek spadł z drabiny i połamał szafkę i stłukł lustro....

- I co, żal ci wujka? Stało się mu coś?

- Nieeee, ale mój brat to widział, a ja nieeeeeee.…

Leci samolotem Polak, Czech i Rus. Nagle odleciało dno. Polak, Czech i Rus wiszą na trzech belkach od dna samolotu.

Pilot mówi do nich:

- Któryś z Was musi się puścić, bo inaczej samolot spadnie na ziemię.

Polak, Czech i Rus namawiają się długo, po czym Polak mówi: - Lecę!

A Rus na to:

- Brawo! - i zaczął bić brawo.

Para wybrała się do zoo pooglądać zwierzaczk­i.

Nagle ku zdumieniu wszystkich zwiedzając­ych drzwi od klatki z dzikimi małpami otworzyły się i wataha wściekłych małp pobiegła w stronę wyjścia. Zwiedzając­y zaczęli uciekać w popłochu. Wszyscy oprócz pewnego staruszka.

Gdy sytuacja się opanowała zdumiona para zapytała dziadka:

- Panie, jak to się stało, że pan się nie przestrasz­ył, tylko spokojnie siedział? - Łee... przyzwycza­jony jestem, przez całe życie byłem kierowcą szkolnego autobusu.

Pewien wykładowca z probabilis­tyki na jednej z Politechni­k męczy na egzaminie studenta z prawdopodo­bieństwa. Student niekumaty, wiec profesor chce się zlitować nad studentem i pyta go: - Jakie jest prawdopodo­bieństwo wyrzucenia 6 w kostce do gry? - Jeden - odpowiada student.

- Ale niech pan się zastanowi. Przecież kostka ma 6 ścian - pomaga mu profesor.

- Jeden - upiera się student.

Wykładowca zdenerwowa­ny podaje studentowi kostkę do gry i mówi:

- Masz pan. Rzucaj!

Student wyrzuca 6. Wykładowca zdumiony prosi: - Niech pan jeszcze raz rzuca! Student znowu wyrzuca 6. Wykładowca prosi o indeks i wpisuje studentowi trójkę.

 ?? ?? Kaden Cobb (7 l.) i Tanner Benning (10 l.) z Lewiston, ME, nie lubią siedzieć bezczynnie. W wolnych chwilach trenują zapaśnicze ruchy na trawniku przed domem siedmiolat­ka. MOD
Kaden Cobb (7 l.) i Tanner Benning (10 l.) z Lewiston, ME, nie lubią siedzieć bezczynnie. W wolnych chwilach trenują zapaśnicze ruchy na trawniku przed domem siedmiolat­ka. MOD
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from United States