Przez trzy lata skakał w PŚ za darmo, dziś zgarnia kokosy
Przez lata Dawid Kubacki (29 l.) był kojarzony z sukcesami odnoszonymi głównie w letnim cyklu Grand Prix w skokach narciarskich, który mało kogo interesuje. Bywał w nim w pierwszej dziesiątce, ale potem zimą o dobrych wynikach w Pucharze Świata mógł tylko marzyć. Teraz ma i kapitalne rezultaty, i finansowe kokosy.
– Pracowałem od dawna, żeby nie przylgnęła do mnie łatka skoczka, który fruwa dobrze tylko latem. Faktycznie, były takie czasy, ale moja w tym praca, żeby to zdementować – tłumaczył w wypowiedzi dla TVP po podwójnym triumfie w Titisee-neustadt. – Pracuję nad tym, żeby to szło w górę. Zajęło mi trochę czasu dojście do poziomu, jaki od zawsze chciałem prezentować. To pokazuje, że nie należy się poddawać i warto walczyć do samego końca.
Od zawsze był cierpliwy. Pierwsze punkty w PŚ, a zatem także niewielkie gratyfikacje finansowe, trafiły na konto Dawida pod koniec 2012 r., mimo że w rywalizacji pucharowej brał wtedy udział już od trzech lat. Wcześniej skakał więc za darmo.
Cztery sezony – między 2012 a 2016 r. – przyniosły mu w sumie 175 tys. zł, ale to była ledwie zapowiedź tego, co go miało czekać. Zima 2016/2017 była pierwszą, w której doczekał się dużej kasy (274 tys. zł), a potem zaczęło się finansowe eldorado Kubackiego i inkasowane kwoty stawały się coraz wyższe. W poprzednim sezonie za starty w PŚ zgarnął już ponad pół miliona złotych.
W obecnej formie może być pewien, że zawartość konta będzie nadal pęczniała. Dawid idzie na rekord. W ubiegłym sezonie o tej samej porze uzbierał 261 tys. W tej chwili ma już o 100 tys. więcej.