Van der Pech
Poświęcenie Holendra poszło na marne. Lechia w finale PP
To była pasjonująca walka o awans do finału Pucharu Polski! Nie brakowało emocji i dramaturgii. Mimo odniesionej kontuzji bramkarz Lecha Mickey van der Hart (26 l.) w konkursie jedenastek obronił dwa rzuty karne! Jednak poświęcenie Holendra nie przełożyło się na sukces Kolejorza. Do finału przebiła się Lechia Gdańsk (1:1, karne 3:4), która 24 lipca zagra w Lublinie z Cracovią.
Piłkarze Lecha mieli wielki apetyt na wywalczenie przepustki do finału Pucharu Polski. Dominowali przez całe spotkanie, ale w kluczowych momentach zabrakło im precyzji i byli nieskuteczni pod bramką Duszana Kuciaka. To właśnie goście za sprawą niezawodnego kapitana Flavio Paixao objęli prowadzenie. Jednak cieszyli się z niego tylko przez trzy minuty. Wyrównał efektownym strzałem Dani Ramirez. Lech atakował i wydawało się, że w końcu po raz drugi sforsuje obronę Lechii. Nie udało się to w regulaminowym czasie ani w dogrywce.
W konkursie jedenastek o wielkim pechu może mówić Mickey van der Hart. Holender obronił strzał Rafała Pietrzaka, ale przy okazji doznał kontuzji barku. Mimo to w trzeciej serii wybronił jeszcze uderzenie Egzona Kryeziu. W tym momencie gospodarze prowadzili, ale potem nastąpiła pechowa seria trzech zmarnowanych karnych (Marchwiński, Ramirez i Jóźwiak nad bramką). W tym czasie Van der Hart został zmieniony. Jednak rezerwowy bramkarz nawet nie dostał szansy, aby się wykazać, bo Kamil Jóźwiak spudłował i tym samym to Lechia awansowała do finału. – Mieliśmy dwa rzuty karne na wyciągnięcie ręki – analizował trener Dariusz Żuraw. – Tak jest jednak w piłce. Musimy przyjąć to na klatę. Szczęścia nam zabrakło i nie zagramy w tym roku w finale – podsumował występ opiekun Lecha.