Psy zjadły Kamilka na oczach kolegi Lekarze nie zdołali uratować życia chłopczyka
Co za tragedia. Kamil (†12 T. l.) został zaatakowany i rozszarpany na strzępy przez pitbulla. Do tragedii doszło na oczach jego kolegi Szymka (11 l.), którego Kamil odwiedził. Jeden z dwóch psów będących w mieszkaniu rzucił się na chłopca. Rozszarpał mu twarz, szyję, krtań, złamał żebro i rękę. Cztery dni później lekarze przegrali walkę o życie nastolatka.
Do tej tragedii doszło w Przemyślu na Podkarpaciu. Kamil i Szymek wracali ze szkoły. Dwunastolatkowi zachciało się pić, młodszy kolega zaprosił go do swojego mieszkania na szklankę wody. W domu nie było nikogo dorosłego. Były za to dwa pitbulle. Jeden z nich rzucił się na Kamila!
Potężne kły co rusz wbijały się w ciało dziecka. Potworne krzyki zagryzanego chłopca i jego przyjaciela, który nie potrafił odciągnąć psa, słychać było w całym bloku. Do mieszkania wbiegli pełni złych przeczuć sąsiedzi. Udało im się spacyfikować groźną bestię, ale zastali makabryczny widok.
Kamilek był straszliwie okaleczony. Pokąsany był też Szymek. Obaj chłopcy trafili do szpitala. Szymek miał szczęście. Pies go tylko lekko ranił. Natomiast o życie Kamila od samego początku walczyli lekarze. Stracił mnóstwo krwi, pitbull rozszarpał mu twarz, szyję, krtań i złamał żebro oraz rękę. Dziecko zostało przetransportowane do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach.
Tam lekarze planowali wykonać operację, ale krytyczny stan chłopczyka na to nie pozwolił. W czwartek ok. godz. 9.00 rodzice otrzymali ze szpitala hiobową wieść – Kamil nie przeżył.
– Właściciele nie mieli stosownego pozwolenia na posiadanie psów zaliczanych do niebezpiecz- nej rasy – zaznacza Marta Pętkowska z Prokuratury Okręgowej w Przemyślu, która prowadzi postępowanie. W sprawie nie ma postawionych zarzutów.