Szczepienie to polisa na zdrowie
Od stycznia szczepionki przeciwko rotawirusom w kalendarzu szczepień obowiązkowych
Rotawirusy to najczęstsza przyczyna ostrych zakaźnych biegunek u dzieci do 5. roku życia. Ok. 30 proc. wszystkich biegunek występujących na świecie ma związek właśnie z rotawirusami. Stanowią one jedną z najczęstszych przyczyn hospitalizacji małych dzieci. Od stycznia 2021 r. szczepienia przeciwko rotawirusom wchodzą do kalendarza szczepień obowiązkowych.
W Polsce mamy wysoką zapadalność na rotawirusy, każdego roku do szpitali trafia z tego powodu ponad 50 tys. dzieci.
Patogen bardzo zaraźliwy
Rotawirusem bardzo łatwo się zarazić – poprzez brudne ręce, zakażone przedmioty, ale też drogą kropelkową. Jedno dziecko znajdujące się w szpitalu szybko może zakazić cały oddział.
Do zakażenia, do którego dochodzi po ok. 20 minutach kontaktu z wirusem, wystarczy zaledwie 10–100 jego cząsteczek (a w jednej „porcji” biegunkowego stolca takich cząsteczek są… miliardy!). O tym, jak łatwo i szybko można się nimi zarazić, świadczy również i to, że są bardzo oporne na standardowe środki dezynfekcyjne. Dlatego na zanieczyszczonych dłoniach mogą się utrzymywać do 4 godzin, a na różnych powierzchniach, np. zabawkach, nawet do 10 dni.
Groźne odwodnienie
U niektórych dzieci zakażenie przebiega bezobjawowo, ale inne dzieci mogą się od nich zakazić i u nich choroba może przebiegać już z pełnymi objawami, gorączką, biegunką i wymiotami.
Najbardziej niebezpiecznym powikłaniem zakażenia rotawirusowego jest odwodnienie. Ulega mu prawie 90 proc. dzieci, a ok. 40–50 proc. wymaga hospitalizacji. Najbardziej groźne jest ono dla małych dzieci, u których pojawia się i postępuje szybko. Może skutkować nawet śmiercią. Leczenie może być tylko objawowe, a polega przede wszystkim na dostarczaniu płynów i elektrolitów odwodnionemu organizmowi.
Skuteczna profilaktyka – szczepienia
– Na szczęście mamy szczepionki, które skutecznie chronią przed rotawirusami. Można nimi szczepić niemowlęta już od 6. tygodnia życia. Co istotne, nie są uciążliwe, bo podaje się je doustnie – mówi pediatra, specjalista chorób zakaźnych, prof. Jacek Wysocki z Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu. – Długo nie znajdowały się jako obowiązkowe, a więc bezpłatne, w polskim kalendarzu szczepień, A są one refundowane przez prawie wszystkie kraje w Europie. Pod tym względem byliśmy w ogonie Europy. Teraz, na szczęście, sytuacja się zmienia, gdyż od stycznia 2021 r. szczepienia przeciwko rotawirusom wchodzą do kalendarza szczepień – dodaje.
– Z tego, co wiem, w Ministerstwie Zdrowia są rozpatrywane dwie szczepionki, od dwóch producentów. Która z nich zostanie wybrana, nie wiadomo. Ale najważniejsze, że będzie dostępna. I oby tylko rodzice nie odmawiali tych szczepień. Bo my na oddziale bardzo boimy się tych zakażeń, które błyskawicznie się rozprzestrzeniają. Często jest tak, że przychodzi dziecko z zapaleniem oskrzeli, a „łapie” rotawirusa. Teraz nie będziemy już musieli się tego obawiać – wyjaśnia prof. Wysocki. – Ze szczepieniami to jest tak, jak z polisą, gdy ubezpieczamy samochód. Wydajemy pieniądze, ale jesteśmy szczęśliwi, jeśli nie musimy z tej polisy korzystać. Jeśli nasze dziecko będzie zaszczepione, to możemy się tylko cieszyć, bo nawet jeśli zetknie się z wirusem, może być uodpornione. Szczepienie to polisa na zdrowie – zachęca.
Obecnie stosowane są dwie szczepionki przeciwko rotawirusom. Pierwsza jest 2-dawkowa, druga 3-dawkowa. U obu odstęp między poprzednią a kolejną dawką powinien wynosić ok. 4 tygodni.
Oszczędność dla systemu
W zeszłym roku koszty hospitalizacji z powodu zakażeń rotawirusami wyniosły w Polsce ok. 223 mln zł. Jeśli doliczyć do tego kolejne 45–50 mln zł, ponoszonych przez ZUS z tytułu nieobecności w pracy rodziców chorych dzieci, widać, jak wielkie są to obciążenia dla budżetu. A przecież można ich uniknąć, wprowadzając szczepienia przeciwko wirusom do programu szczepień ochronnych.
W najbliższych miesiącach szczepienia przeciwko rotawirusom, z uwagi na pandemię, nabierają szczególnego znaczenia. Okres jesienno-zimowy oraz przesilenie zimowo-wiosenne to zazwyczaj czas nasilenia infekcji wirusowych. Jeśli więc pojawiła się szansa, aby to ryzyko zmniejszyć, tym bardziej należy z niej skorzystać.