Rząd obiecywał dodatek covidowy dla wszystkich medyków. Komu zostanie przyznany? Podwyżki dostanie niewielu medyków
„Super Express”: – Naczelna Rada Pielęgniarek i Położnych alarmuje o nowym pomyśle rządu, który zakłada import medyków spoza Unii Europejskiej. Cudzoziemcy spoza UE nie będą musieli m.in. przechodzić takiej procedury przyznania prawa do wykonywania zawodu jak rodzimi medycy oraz nie będą musieli przechodzić egzaminu ze znajomości języka polskiego. Czy ktoś konsultował tę koncepcję ze środowiskiem? Katarzyna Kowalska: – Jeżeli chodzi o pomysł, o który pani pyta, to mogę śmiało stwierdzić, że nikt z Ministerstwa Zdrowia nie konsultował z organizacją, którą reprezentuję, wspomnianej koncepcji. Poprzedni minister zdrowia Łukasz Szumowski był z nami w kontakcie.
– Czyli Ministerstwo Zdrowia nie ustosunkowało się do pani pism?
– Nadal nie mamy informacji zwrotnej i konkretów. Chciałabym zwrócić uwagę na jedną sprawę.
– Jaką?
– Po likwidacji minimalnych norm zatrudnienia, po wybuchu pandemii koronawirusa etaty zostały jeszcze bardziej przyblokowane. Szpitale oszczędzają na pracownikach. Jesteśmy dla nich zbędnym kosztem. Na tę chwilę według danych NIPIP mamy 30 tys. pielęgniarek w wieku przedemerytalnym oraz 4 tys. absolwentów bez pracy, do tego dochodzi 60 tys. osób, które ukończyły szkoły policealne jako opiekunowie medyczni. Czyli mamy 100 tys. osób, które są przygotowane do pracy w systemie ochrony zdrowia, a nie są w stanie się zatrudnić w szpitalu!
– Rozumiem, że brak szansy na zatrudnienie w systemie może powodować exodus pielęgniarek i położnych na Zachód? – Tak. Część osób wyjeżdża z Polski, aby w innych krajach pracować w zawodzie, a inni wykonują pracę w innych sektorach.
– Wiele osób się zastanawia: w jakim celu rząd chce zatrudniać medyków z całego świata, gdy tak wielu nie może znaleźć pracy i czeka na możliwość jej podjęcia? – Pani redaktor, bardzo szanuję medyków z innych państw, ale zatrudnienie medyków, którzy nie są poddani procedurom określonym prawem do uzyskania polskiego prawa do wykonywania zawodu i nie znają języka polskiego, to dyskryminacja rodzimych fachowców. Każde państwo ma swój system kształcenia i pracy. To ogromna bariera. Proszę sobie wyobrazić, że na oddział trafiają medycy, którzy nie potrafią mówić w języku polskim (...). – Wychodzi na to, że polski medyk będzie musiał nie tylko walczyć o życie i zdrowie pacjenta, borykać się z papierologią, lecz także będzie pilnował medyka spoza UE… – Owszem. W naszych kompetencjach zostanie pilnowanie osoby, która przyjedzie do Polski, aby wykonywać te same obowiązki co my. Język medyczny jest zawiły. Mamy swoje skróty i pewne algorytmy postępowania. Czasem trzeba reagować bardzo szybko. Wystarczy jedna sytuacja, aby doszło do punktu zapalnego. Nie mamy czasu, aby komuś wyjaśniać wszystkiego, gdy ratujemy życie.
– Nie będzie dodatku covidowego dla wszystkich medyków. Sejm zdecydował, że dodatek w wysokości 100 proc. wynagrodzenia będzie przysługiwał jedynie tym, którzy do walki z COVID-19 zostali skierowani przez wojewodę. Jednak praktyka pokazuje, że większość medyków ma do czynienia z wirusem…
– Według wytycznych, o których pani mówi, raptem niewielki procent medyków będzie mógł otrzymać dodatek w postaci 100 proc. wynagrodzenia. Minister Niedzielski twierdzi, że jego polecenie do NFZ o wypłatę środków osobom, które walczą z COVID-19, jest w mocy prawnej.
– To prawda?
– Tak. Jednak po publikacji sobotniej ustawy polecenie ministra zdrowia może przestać mieć moc prawną. Pragnę przypomnieć, że w toku epidemii 35 tys. pielęgniarek i położnych przeszło lub przechodzi koronawirusa.