Przegoniłem bandziora nożycami
90-letni krawiec z Łodzi nie daje sobie w kaszę dmuchać
Kiedy zamaskowany Krzysztof S. (48 l.) wszedł do jednego z zakładów krawieckich w centrum Łodzi i przystawił jego 90-letniemu właścicielowi nóż do szyi, pewnie spodziewał się, że szybko, łatwo i przyjemnie wzbogaci się o dzienny utarg seniora. Ale Józef Walczak nie bez powodu nosi takie nazwisko. Odepchnął napastnika, kopnął go i za pomocą wielkich nożyc wygonił ze swojej pracowni.
Pan Józef jest krawcem od 1958 r. W minioną środę jak zawsze siedział nad swoją maszyną do szycia i przygotowywał kolejne ubrania. Około godz. 14 do jego zakładu wszedł mężczyzna z maseczką na twarzy.
– Początkowo myślałem, że to mój znajomy – opowiada starszy pan. – Nie zdążyłem się nawet odwrócić, a on przyłożył mi nóż do szyi i mówi: dawaj pieniądze, bo cię zarżnę. Odskoczyłem, on ze mną. Złapałem za ten nóż i go popchnąłem. Kopnąłem go jeszcze. Zacząłem krzyczeć, wtedy rzucił się do ucieczki. Dogoniłem go przed wyjściem, przewróciłem i zacząłem go walić takimi wielkimi nożycami krawieckimi. Ale później się poderwał i uciekł – dodaje.
Krawiec zawiadomił o napadzie policję. – Kryminalni przeanalizowali monitoring znajdujący się nieopodal pracowni krawieckiej – mówi Marcin Fiedukowicz z Komendy Miejskiej Policji w Łodzi. – Okazało się, że na jednym z nagrań był widoczny napastnik. Policjanci ustalili adres zamieszkania podejrzewanego. 48-latek był zaskoczony wizytą mundurowych. Przyznał się, że tego dnia był w zakładzie krawieckim dwukrotnie. W godzinach rannych pożyczył od krawca 2 zł na jedzenie, po czym po kilku godzinach poszedł do pracowni i zaatakował właściciela nożem kuchennym.
Zatrzymany Krzysztof S. usłyszał zarzut rozboju z użyciem niebezpiecznego narzędzia w warunkach recydywy. Grozi mu aż 15 lat więzienia. Wczoraj sąd aresztował go tymczasowo na trzy miesiące.